Rozmowa z Jarosławem Zagórowskim, prezesem Jastrzębskiej Spółki Węglowej.
Słyszał Pan o decyzji górniczej "Solidarności", dotyczącej zawieszenia uczestnictwa w pracach Zespołu Trójstronnego ds. Bezpieczeństwa Socjalnego Górników?
- Zastanawia mnie to posunięcie. "Solidarność" zrywa dialog pod hasłem dialogu społecznego. Podejrzewam, że cała procedura została wcześniej ustalona. Ten związek od dawna jest zakładnikiem ideologii, którą narzucił "Sierpień 80", a w okresie wyborczym musi pokazać większy radykalizm.
A nie czuje się Pan odpowiedzialny za wyjście "Solidarności" z Zespołu? To chyba pod Pana adresem wysuwane są zarzuty, dotyczące uprawianej przez pracodawców gry pozorów?
- Nie. Myślę, że łatwo przekazuje się opinii publicznej pewne decyzje, wysuwając przy tym personalne zarzuty. Każdy, kto choć raz brał udział w spotkaniu Zespołu Trójstronnego ds. Bezpieczeństwa Socjalnego Górników, wie, że dla związków jest to świetna machina do wywierania wpływu na rząd i zarządy spółek. Nie można mówić o równej rozmowie, gdy czterech prezesów i jedna pani minister, która jest delikatną kobietą, mają przeciwko sobie sześćdziesięciu zawodowców od negocjacji.
Ale to związkowcy z Pana spółki mówili o wojnie jastrzębsko-jastrzębskiej, a Pana uważali za związkożercę!
- Liderom związkowym wygodnie jest pokazywać stereotyp złego pracodawcy, przez to łatwiej manipuluje się ludźmi. Naszych pracowników często się zastrasza - prywatyzacją, zwolnieniami, ale liderzy związkowi nie zauważyli, że zmienił się i świat, i ludzie. Pracownicy naszych kopalń odbierają wiadomości z całego świata. Mają w domach tyle samo programów telewizyjnych co wszyscy, mają internet, mają dzieci na studiach; analizują sytuację wokół siebie i oczekują rzetelnych informacji a nie zastraszania. To co się działo w JSW, to nie była wojna, to było ustalanie pozycji. Prawo przewiduje dość jasny system: wiadomo, jaka jest rola zarządu, a jaka liderów związkowych. W Jastrzębiu ustalaliśmy swoje role. Zgodzę się, żeby liderzy mieli wpływ na decyzje związane z zarządzaniem pod jednym warunkiem: jeśli wezmą za to odpowiedzialność. Wydaje mi się, że priorytetowe kwestie już w JSW ustaliliśmy. Pracujemy teraz ze związkami zawodowymi nad nowymi rozwiązaniami w spółce, przede wszystkim chodzi o spójny układ zbiorowy, który trzeba stworzyć w miejsce układów istniejących w sześciu kopalniach. To nie jest negocjowanie ale wspólna praca, a pracujemy dla tych samych ludzi i naszych pracowników.
Wypowiedział Pan układ zbiorowy jako pierwszy pracodawca górniczy. To chyba nie była prosta decyzja?
- Wiadomo, że do wynegocjowania nowego układu obowiązują stare regulacje i tutaj pracownicy są bezpieczni. Natomiast jeśli chodzi o to, że niektóre grupy zawodowe poczuły się mniej komfortowo? Ja zawsze będę bronił interesów pracowników. Pracujemy nad nowym systemem płacowym, bo nieuczciwe jest płacenie wyłącznie za przychodzenie do pracy. Na pewno system płac musi być prostszy, pracownik musi wiedzieć, za co pracuje i co musi zrobić, żeby więcej zarobić. Dobrze wynagradzani mają być ci, którzy ciężko pracują i ponoszą ryzyko swoich decyzji.
Skoro jesteśmy przy wynagrodzeniach - ubiegły rok był pod tym względem niespecjalnie korzystny dla pracowników JSW…
- Mówiłem to już publicznie - pracownicy JSW zarobili w 2009 roku mniej, ponieważ nie było pracy w soboty, niedziele, nie było nadgodzin, a przez trzy miesiące pracowaliśmy w cyklu czterodniowym. Ale dzięki temu firma zaoszczędziła ok. 100 mln zł na funduszu płac. Traktuję te 100 mln zł jako pożyczkę, której pracownicy udzielili spółce w okresie kryzysu, żeby utrzymać miejsca pracy. My dotrzymaliśmy słowa: oprócz odejść naturalnych i dyscyplinarnych nie zwolniliśmy ani jednego pracownika.
Nie męczą Pana komentarze głoszące, że za stratę górnictwa odpowiada wynik JSW?
- Nie zapominajmy, że od 2004 roku cały zysk górnictwa był zyskiem Jastrzębskiej Spółki Węglowej. Jeden rok, w którym dotknął nas kryzys - nie z naszej winy - wpłynął na próby kreowania negatywnych opinii o spółce. Ujemny wynik w przypadku naszej spółki jest oczywiście problemem: mniejsze przychody powodują perturbacje przy realizacji inwestycji. Dzięki swoim zasobom finansowym z lat ubiegłych, nie spowolniliśmy inwestycji mimo kryzysu, zrobimy wszystko, żeby nie zostały przerwane, bo to gwarancja naszej przyszłości. Jesteśmy nawet skłonni szukać finansowania zewnętrznego.
Wybiera się Pan na giełdę?
- Trzeba rozważyć każdy sposób pozyskania środków finansowych i zdecydować, który jest najbardziej optymalny. Jeśli chodzi o pożyczki bankowe, to banki nas źle oceniają - to dziwna sytuacja, bo nigdy nie straciły na górnictwie. Można rozważać wejście inwestora strategicznego, ale obawiam się, że żaden inwestor, patrząc na okres zwrotu kapitału, nie zainwestuje w polskie górnictwo. Wydaje się, że rynek kapitałowy, jakim jest giełda papierów wartościowych, jest rozwiązaniem najbardziej korzystnym. Parametry określone przez rząd i stronę społeczną w górniczej strategii także zezwalają na takie rozwiązanie. Strona społeczna wyraziła zgodę na model prywatyzacji, w którym pakiet kontrolny akcji pozostanie w rękach państwa. Pieniądze zostaną przeznaczone na inwestycje a pracownicy otrzymają należne akcje.
Dlaczego JSW wystąpiła ze Związku Pracodawców Górnictwa Węgla Kamiennego?
- Nie zgadzałem się z polityką związku, jako członek zarządu próbowałem ją kilkakrotnie zmienić. Związek Pracodawców powinien być inną instytucją niż te, działające w naszych kopalniach. Nie powinien się skupiać na organizowaniu wyjazdów, ale walczyć o interesy sektora i kadry. Same spotkania noworoczne to nie wszystko, trzeba powalczyć o autorytet ludzi i ich pozycję. Sam składałem wniosek o to, żeby związek zabrał głos w momencie, kiedy wyprowadzano z biur powszechnie szanowanych menedżerów, niestety ZPGWK nie zajął stanowiska. Nie dano także głosu w sprawie przedłużenia unijnych rozwiązań, dotyczących pomocy publicznej dla górnictwa. Nie wypowiedziano się w sprawie nowelizacji ustawy o związkach zawodowych, która nie przystaje do obecnej rzeczywistości gospodarczej. Doszedłem więc do wniosku, że skoro o wszystko musimy walczyć sami, to po co nam związek.
Był Pan inicjatorem kampanii społecznej promującej górnictwo. Dlaczego zorganizowano ją na Śląsku? Po co przekonywać przekonanych?
- W wypadku górnictwa musimy informować o rzeczach oczywistych. Niestety, na górnictwo patrzy się jak na sektor, który ciągle wyciąga rękę po pieniądze. Tak naprawdę wsparcia finansowego nie otrzymujemy od dawna, a górnictwo, jak każde inne przedsiębiorstwo, płaci podatki do budżetu państwa. Nikt nie dostrzega, że dajemy miejsca pracy; inwestor, który zatrudnia w gminie 50 osób, otrzymuje ulgi, kopalnia zapewnia kilka tysięcy etatów, a próbuje się z niej jeszcze ściągnąć pieniądze w postaci nienależnego podatku od wyrobisk.
Lubi Pan iść pod prąd?
- Jeden krok, który uda się zrobić pod prąd, daje większą satysfakcję niż dryfowanie z prądem przez kilka kilometrów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Zagorowski ma powierzoną misje - restrukturyzacja spolki dla przyszlej PRYWTYZACJI. Tylko zeby sie nie obudzili z reka w nicniku jak sprzedadza "kure ktora znosi zlote jajka" A jesli chodzi o zwiazki to gdyby nie one to bysmy za "talerz zupy i szklanke wody" pracowali tak jak ma to miejsce w CHINACH LUDOWYCH. Ciekaw jestem jak by wypadlo referendum w srod załogi: "Czy zgadzasz sie na wysokie zarobki zwiazkowcow w zamian za osłony socjalne"? prosze popatrzec na firmy gdzie zwiazki nieistnieja jak tam sie maja pracownicy - wyzysk w 100%. KPP "LEWIATAN" rece zaciera.
A co ma wspólnego Zagórowski z PO ?. Został wybrany gdy rządziło PIS, zresztą co to ma wspólnego do jego kompetencji. Niech wybiorą na prezesa prostego "ryla" zobaczymy jak długo wytrzyma. Ciągle Jara krytykujecie, ale że nie pozwolił nikogo zwolnić w trudnych czasach to cisza. Jakby tak sprawdzić pracę jednego przewodniczącego związku - jakiegokolwiek w czasie jednego miesiąca i zobaczyć jego zarobek. Czy to jest uczciwe ?. Pozdrawiam.
wkrótce PO straci władze i wiem że ty tez odejdziesz!!! wkońcu!!!
w opcjach walutowych utopili 100 baniek a murcola w robocie chca za jebac robota, takich palantow powinni powiesic za jaja na szybie, gdyby nie te zwiazki zawodowe to ludzie za pier dalali by za 2 zlote ,niech zjedzie oszolom na dol i pokoze co potrafi zrobic za 3700 brutto i wtedy godo ze kasa sie nalezy za dobrze zrobiono robota
Jaro trzymam kciuki, oby tak dalej.
A jest ktoś, u kogo wszystko Ci się podoba?? Chyba wielu z nas mogłoby się czegoś nauczyć od Jarka...
Wiele prawdy Jarek mówisz, praktycznie wszyscy o tym wiedzą, tylko dlaczego i ONI o tym nie mówią. Jest dobrze, może być lepiej, ale nie wszystko u Ciebie mi się podoba.