11 grudnia 2009 16:48
:
:
autor: Adam Maksymowicz - nettg.pl
5.3 tys. odsłon
Żelazny problem „Żelaznego Mostu”
Rozwiązania problemu ze zbiornikiem odpadów poflotacyjnych „Żelazny Most&brdquo; należy nie tylko do KGHM
fot: lubin.pl
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Bardzo mi pochlebiają komentatorzy
stwierdzeniem, że piszę bajki o
górnictwie. Pisanie bajek to sztuka, do
której mi jeszcze bardzo daleko. Jeśli
ktoś chce płakac i smiać się z moich
tekstów, to uważam, że cel mojego
pisania został osiągniety. Po to
właśnie piszę aby ludzie reagowali
równiez w ten sposób. Lubię siać
zagrożenie, bo katastrofy obiektów
technicznych niestety, od czasu do czasu
się wydarzają, nawet wbrew wszelkim
kontrolom i systemom bezpieczeństwa, To
również przepisy bezpieczeństwa pracy
sieją panikę zabraniając przebywać
ludziom np. pod zwieszonymi ciężarami,
czy też celować w ludzi nawet z nie
nabitego karabinu. Po prostu piszę, że
strzeżonego Pan Bóg strzeże. Za
trzydzieści parę lat to jest aluzja do
piosenki Jana Pietrzaka. No ale nie
każdy musi ją znać i pamiętać.
Przypomnę Panu asadowi, ze 15 lat to
nie 50 lat i więcej. Zdaje mi się, ze
źle zostałem zrozumiany, wszak domagam
się prac badawczych i wszelkich innych
od Ministerstwa Środowiska, a nie od
KGHM. Czy jednak nie lepiej by było
zlikwidować Żelazny Most, czy jednak
bezrefleksyjnie powiększać go do
granic bezpieczeństwa? Oczywiście, że
lepiej zlikwidować i o to mi tutaj
chodzi, a koszta powinno ponieść
ministerstwo, które za składowanie
tychże odpadów pobrało już grube
miliony złotych polskich. Na nim
równiez spoczywa odpowiedzialność za
Żelazny Most. Za bajki jeszcze raz
serdecznie dziękuję Panu asadowi,
gdyż jest to dla mnie komplement na
który nie zasługuję. Pozdrawiam.
pisanie o tym ze zapora Zelaznego Mostu
moze zostac przerwana za 30 lat to taka
sama batlaistyka jak domniemywanie czy
za 30 lat uderzy w nas meteoryt czy nie.
Pan Adas lubi siac zagrozenie niewazne
czy jest ono relane czy nie.
Osoby, ktore projektowaly Zelazny Mosty
wyciagnely gorzka lekcje z katastrofy w
Iwinach, ktora zdarzyla sie pod koniec
lat 60-tych. Tak wiec tutaj napor wody
na korone zapory jest minimalny. Odsylam
ponadto do Monografii KGHM, gdzie ten
problem jest dobrze opisany.
Ze zreszta przez 15 lat mieszkalem w
Rudnej i o dziwo nic mi sie nie stalo ze
strony Zelaznego Mostu.
Rozwiązanie jest znane w KGHM od lat
ale pani Ania bądź pan Stasiu z
wydziału hydro.. lub Bolek z ZWR bądź
gość od transportu piasku , który
jest powiązany z panem dyrektorem nie
będą mieli pracy, i tak dalej moźna
sobie dywagować o realne powody
wykorzystywania najdroźszej metody
składowania odpadów na świecie w KGHM
– po przeliczeniu kosztów
zagospodarowania przez kogoś za te 10
czy 30 lat! . Ale w końcu na
„zaszczytny” tytuł globalnego
lidera w kosztach produkcji KGHM musi
pracować na wielu frontach. Osobiście
myślę, źe najistotniejszy powód
kontynuacji składowania na tym stawie
osadowym jest fakt niewiedzy o
czymkomkolwiek co jest poza granica
trójkąta Lubin-Rudna-Głogów. To
taki krajowy Trójkąt Bermudzki lub
Czarna Dziura gdzie wiedza i myśl
naukowa zanika lub zassysana jest i
wychodzi po drugiej stronie globu ! W
KGHM nikt nie podejmnie decyzji zmiany
bo stu mądrych ludzi z biura
zarządzania bałaganem powie , źe się
nie da. Firma unikalna. Sprawa jest
banalnie prosta - chodzi o zawrócenie
odpadów tam gdzie powstały czyli do
kopalni pod ziemię. Dlaczego Murzyni z
Konga to robią a w KGHM się nie da? To
pokazuje ciemnotę i zacofanie kadr
techniczych i zarządzających KGHM.
Nikt tym najwyraźniej się nie
przejmuje! Ani Malowana Rada Nadzorcza
ani Skarb Państwa ani polscy ekolodzy.
Zróbi się raban dopiero jak Bruksela
spojrzy na to i zacznie zadawać
kłopotliwe pytania, lub zdarzy się
rzecz nie przewidziana jak w Iwinach.
Bardzo mi pochlebiają komentatorzy stwierdzeniem, że piszę bajki o górnictwie. Pisanie bajek to sztuka, do której mi jeszcze bardzo daleko. Jeśli ktoś chce płakac i smiać się z moich tekstów, to uważam, że cel mojego pisania został osiągniety. Po to właśnie piszę aby ludzie reagowali równiez w ten sposób. Lubię siać zagrożenie, bo katastrofy obiektów technicznych niestety, od czasu do czasu się wydarzają, nawet wbrew wszelkim kontrolom i systemom bezpieczeństwa, To również przepisy bezpieczeństwa pracy sieją panikę zabraniając przebywać ludziom np. pod zwieszonymi ciężarami, czy też celować w ludzi nawet z nie nabitego karabinu. Po prostu piszę, że strzeżonego Pan Bóg strzeże. Za trzydzieści parę lat to jest aluzja do piosenki Jana Pietrzaka. No ale nie każdy musi ją znać i pamiętać. Przypomnę Panu asadowi, ze 15 lat to nie 50 lat i więcej. Zdaje mi się, ze źle zostałem zrozumiany, wszak domagam się prac badawczych i wszelkich innych od Ministerstwa Środowiska, a nie od KGHM. Czy jednak nie lepiej by było zlikwidować Żelazny Most, czy jednak bezrefleksyjnie powiększać go do granic bezpieczeństwa? Oczywiście, że lepiej zlikwidować i o to mi tutaj chodzi, a koszta powinno ponieść ministerstwo, które za składowanie tychże odpadów pobrało już grube miliony złotych polskich. Na nim równiez spoczywa odpowiedzialność za Żelazny Most. Za bajki jeszcze raz serdecznie dziękuję Panu asadowi, gdyż jest to dla mnie komplement na który nie zasługuję. Pozdrawiam.
pisanie o tym ze zapora Zelaznego Mostu moze zostac przerwana za 30 lat to taka sama batlaistyka jak domniemywanie czy za 30 lat uderzy w nas meteoryt czy nie. Pan Adas lubi siac zagrozenie niewazne czy jest ono relane czy nie. Osoby, ktore projektowaly Zelazny Mosty wyciagnely gorzka lekcje z katastrofy w Iwinach, ktora zdarzyla sie pod koniec lat 60-tych. Tak wiec tutaj napor wody na korone zapory jest minimalny. Odsylam ponadto do Monografii KGHM, gdzie ten problem jest dobrze opisany. Ze zreszta przez 15 lat mieszkalem w Rudnej i o dziwo nic mi sie nie stalo ze strony Zelaznego Mostu.
@asad: Albo Pan sprecyzuje, gdzie jest fikcja w tym artykule, albo uznam, że jest Pan pisarzem paszkwili. W dodatku niestabilnym emocjonalnie...
pan Adam Maksymowicz - bajkoposarz lub pisarz powiesci s-f o gornictwie. kolejny felieton nad ktorym niewiaodmo czy plakac, smiac sie czy uzalac
Rozwiązanie jest znane w KGHM od lat ale pani Ania bądź pan Stasiu z wydziału hydro.. lub Bolek z ZWR bądź gość od transportu piasku , który jest powiązany z panem dyrektorem nie będą mieli pracy, i tak dalej moźna sobie dywagować o realne powody wykorzystywania najdroźszej metody składowania odpadów na świecie w KGHM – po przeliczeniu kosztów zagospodarowania przez kogoś za te 10 czy 30 lat! . Ale w końcu na „zaszczytny” tytuł globalnego lidera w kosztach produkcji KGHM musi pracować na wielu frontach. Osobiście myślę, źe najistotniejszy powód kontynuacji składowania na tym stawie osadowym jest fakt niewiedzy o czymkomkolwiek co jest poza granica trójkąta Lubin-Rudna-Głogów. To taki krajowy Trójkąt Bermudzki lub Czarna Dziura gdzie wiedza i myśl naukowa zanika lub zassysana jest i wychodzi po drugiej stronie globu ! W KGHM nikt nie podejmnie decyzji zmiany bo stu mądrych ludzi z biura zarządzania bałaganem powie , źe się nie da. Firma unikalna. Sprawa jest banalnie prosta - chodzi o zawrócenie odpadów tam gdzie powstały czyli do kopalni pod ziemię. Dlaczego Murzyni z Konga to robią a w KGHM się nie da? To pokazuje ciemnotę i zacofanie kadr techniczych i zarządzających KGHM. Nikt tym najwyraźniej się nie przejmuje! Ani Malowana Rada Nadzorcza ani Skarb Państwa ani polscy ekolodzy. Zróbi się raban dopiero jak Bruksela spojrzy na to i zacznie zadawać kłopotliwe pytania, lub zdarzy się rzecz nie przewidziana jak w Iwinach.