W poniedziałek 24 października grupa ekspertów - jeśli nic nie stanie na przeszkodzie - przeprowadzi wizję lokalną w kopalni Krupiński, gdzie 5 maja wskutek zapalenia się metanu zginęło trzech górników. Mają m.in. pobrać próbki, które pomogą w ustaleniu miejsca zapłonu metanu oraz jego przyczyny. Do miejsca katastrofy zjadą również przedstawiciele prokuratury i Okręgowego Urzędu Górniczego.
Na razie w wyrobisku odpompowuje się wodę. Jolanta Talarczyk, rzeczniczka Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach, poinformowała, że z uwagi na trudne warunki panujące w rejonie, w którym doszło do katastrofy, wizja będzie przeprowadzona w dwóch lub trzech grupach ekspertów.
Katarzyna Jabłońska-Bajer, rzeczniczka Jastrzębskiej Spółki Węglowej (jest właścicielem kopalni Krupiński) opisując owe trudne warunki, powiedziała, że już wstępna penetracja wspomnianego ukazała bardzo zły stan wyrobisk. Są one zdeformowane i zaciśnięte. Im bliżej ściany wydobywczej, tym trudniej - na części ściany nastąpił obwał. Miejscami ratownicy musieli czołgać się lub iść na czworakach.
W tej sytuacji, oprócz przejścia ponad 300-metrowego odcinka od otwartych tam do ściany wydobywczej, ratownikom udało się przejść zaledwie trzecią część chodnika podścianowego. We wtorek 18 października rozpoczęła się penetracja chodnika nadścianowego, ale na jego 160. metrze natrafiono na ok. 50-metrowe, głębokie na blisko 2 metry rozlewisko. W nocy ze środy na czwartek rozpoczęto odpompowywanie wody, które powinno potrać do czwartkowego popołudnia. Potem będzie można wznowić penetrację.
Atmosfera w wyrobisku nadaje się już do oddychania, problemem jest natomiast wciąż wysoka temperatura, sięgająca 33 stopni Celsjusza. W czwartek po południu eksperci mają zdecydować, jak w takich warunkach kontynuować akcję. Prawdopodobnie będą ją prowadzić ratownicy z Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu.
Gdy ratownikom uda się spenetrować pozostałą część zagrożonego rejonu, a panujące tam warunki będą stabilne, na dół zjadą członkowie komisji. Mają m.in. pobrać próbki, które pomogą w ustaleniu miejsca zapłonu metanu oraz jego przyczyny.
Komisja badająca przyczyny wypadku wstępnie uznała, że najbardziej prawdopodobną przyczyną zapalenia metanu w wyrobisku była iskra mechaniczna, pochodząca np. od pracujących pod ziemią środków transportu, urządzeń, narzędzi czy wentylatorów. Nadal badane są jednak także inne hipotezy.
Komisja uznała, że konieczne jest przeprowadzenie siedmiu ekspertyz i prac badawczych. Wykonano już trzy z nich. M.in. oceniono właściwości palne stosowanych w wyrobisku pianek i klejów. Obciążenia termiczne i reakcje fizjologiczne uczestników katastrofy i akcji ratowniczej bada Centralny Instytut Ochrony Pracy. Ocenę przebiegu akcji ratowniczej oraz badania aparatów ucieczkowych i roboczych prowadzi Centralna Stacja Ratownictwa Górniczego. Badaniem odzieży pracowników zatrudnionych przed wypadkiem zajmuje się Główny Instytut Górnictwa.
Podczas prowadzonego w sprawie wypadku dochodzenia dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego w Rybniku przesłuchał dotąd ponad sto osób - niektóre z nich kilkakrotnie. Niezależne postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura.
5 maja tego roku w kopalni w Suszcu zapalił się metan. Zginął wówczas górnik oraz dwaj ratownicy idący z pomocą poszkodowanym. Ciało drugiego z nich odnaleziono w zadymionym chodniku dopiero po tygodniu poszukiwań. 11 górników zostało rannych. Akcja ratownicza trwała dwa tygodnie. Po wypadku zagrożony rejon 820 m pod ziemią został odizolowany od pozostałych wyrobisk ze względu na zagrożenie pożarowe. Postawiono specjalne tamy, dzięki którym - po odcięciu dopływu powietrza - pożar stopniowo wygasał. Niespełna tydzień temu tamy zostały otwarte, a ratownicy zaczęli przewietrzanie i penetrację miejsca wypadku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Dajcie se siana z waszymi wizjami lokalnymi