Niepewność co do tego, jak będzie wyglądał system opłat za emisję CO2, jest najważniejszym czynnikiem hamującym największe inwestycje w polskiej energetyce - oceniają przedstawiciele koncernów energetycznych.
Dyskusja o perspektywach i barierach dla inwestycji odbyła się w środę podczas konferencji poświęconej energii i energetyce, zorganizowanej przez miesięcznik "Nowy Przemysł". Zarówno przedstawiciele firm energetycznych, jak i prawnicy wskazywali na niepewność jako główny powód powstrzymywania inwestycji, których polska energetyka obecnie pilnie potrzebuje.
Prezes GdF Suez Energia Polska Grzegorz Górski podkreślał, że najważniejszym czynnikiem niepewności są przyszłe unijne regulacje dotyczące emisji CO2. Jak mówił, Polska uzyskała derogacje - czyli uprawnienia do darmowych emisji - ale nie wiadomo dokładnie, jakie. "Przygotowujemy się do decyzji (o rozpoczęciu inwestycji - PAP) po uzyskaniu jasności co do derogacji, czyli w II poł. 2012 r." - mówił Górski.
Zaznaczył też, że nie wiadomo jeszcze, kto dostanie darmowe przydziały i w jaki sposób będzie mógł je wykorzystać. "Skrajnie niekorzystny, ale nie nieprawdopodobny scenariusz to taki, w którym darmowe przydziały dostaną tylko stare elektrownie, a wtedy nowe nie mają szans w konkurencji z nimi i na pewno do 2020 r. będą przynosić straty" - stwierdził.
Według Górskiego kolejnym problemem jest stanowiący część derogacji Krajowy Program Inwestycyjny. "Operatorzy w zamian za darmowe emisje CO2 będą musieli równowartość tych przydziałów zainwestować i tu szczegóły nie są znane do końca. Z tego co wiemy, KE się upiera, żeby inwestycje poszły na obniżenie emisji konkretnego źródła, którego dotyczy przydział. W naszym przypadku, jeśli dostaniemy darmowe emisje dla Połańca, to będziemy musieli zainwestować w Połańcu, czyli nie budować nowej elektrowni tylko modernizować, a takie modernizacje są nieopłacalne" - podkreślił Górski. "Ale ponieważ są to pieniądze, które musimy albo oddać albo wydać, to będziemy je wydawać na modernizację starych bloków" - dodał.
Dariusz Niemiec z koncernu Tauron mówił z kolei, że jeśli nie zmieni się polityka UE, kładąca nacisk na dekarbonizację produkcji energii, będziemy musieli opierać się na technologiach czystego spalania węgla, których w kraju jeszcze nie ma. Dlatego też trzeba będzie budować elektrownie gazowe.
Tauron to planuje, ale - jak zaznaczył Niemiec - okazało się np., że sieć gazowa nie jest przygotowana do charakterystyki działania takich siłowni. Mogą one bardzo szybko zwiększyć moc, ale istniejąca sieć gazowa nie jest wtedy w stanie dostarczyć większej ilości paliwa odpowiednio szybko - podkreślał.
Karolina Siedlik z kancelarii prawnej CMS Cameron McKenna również wskazywała na niepewność przyszłych regulacji jako główny czynnik niesprzyjający inwestycjom. Jak mówiła, zapisy co do systemu opłat za emisje CO2 na lata 2012-2020 są niejasne, a na ich interpretację przez KE trzeba poczekać jeszcze ok. roku.
Siedlik przypomniała też, że ze względu na trwające latami okresy inwestycyjne w energetyce, decyzje na lata 2012-2020 już zapadły, natomiast nic nie wiadomo na temat regulacji, jakie będą obowiązywać po roku 2020 i to jest kolejny czynnik niepewności, hamujący planowanie inwestycji na ten czas.
"Podejmując decyzje na wiele lat naprzód, na podstawie jakichś danych szacuje się, czy dane przedsięwzięcie będzie opłacalne. Należy mieć wiedzę na temat cen energii i paliw za 30-40 lat. Przewidzenie, jak będą wtedy wyglądać ceny energii elektrycznej, jest problematyczne" - mówił z kolei prezes ENEI Maciej Owczarek.
"Nie mamy pojęcia, jak będą wyglądały ceny kosztów emisji za 10-15 lat, jak będzie wyglądało prawo unijne, które w sposób bezpośredni będzie ingerowało w poziom cen" - wyliczał, dodając, że te czynniki nie są przewidywalne.(PAP)
wkr/ je/ gma/
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.