To, co prawda nie krwawa corrida w hiszpańskim stylu, ale i rodeo rodem z USA nie podoba się ekologom dbającym o dobrostan zwierząt. Impreza, która ma się odbyć 13 września, stanęła pod znakiem zapytania. Organizacje prozwierzęce ostro atakują gliwicki magistrat w tej sprawie. American Rodeo Polska - Mistrzostwa Europy mimo protestów ma się odbyć.
Z obrońcami praw zwierząt dyskusji nie ma, rodeo, które tak lubi - jak sam przyznawał - prezes PiS Jarosław Kaczyński, jest złem samo w sobie. Choć prezes PiS zwierzęta kocha, to rodeo także. Byków nikt nie zabija, ale wsiada na nie, nie pytając byki o zgodę. A bez zgody, to już naruszenie praw zwierząt.
Organizacje prozwierzęce prowadzą zbiórkę podpisów przeciwko rodeo, a także apelują o odebranie Gliwicom tytułu „Zielonego Obiektu Roku 2023”, który otrzymała właśnie PreZero Arena za działania promocji odpowiedzialności i zrównoważonego rozwoju. Krytycy uznają, że połączenie tego wyróżnienia z imprezą, której mottem staje się wykorzystanie zwierząt w celach rozrywkowych, stanowi wyraźny przykład greenwashingu, czyli nowego słowa w języku polskim oznaczającego promowanie ekologii przy jednoczesnym ignorowaniu cierpienia zwierząt. Taki biznes, niby zgodny z ekologią, ale tak naprawdę na nim jedynie zarabiający.
Przeciwnicy rodeo podkreślają, że takie widowiska są oparte na cierpieniu zwierząt. W petycjach i materiałach informacyjnych piszą, że byki zmuszane są do agresywnych reakcji poprzez użycie ostróg, pasków uciskowych, używek i głośnych bodźców, co prowadzi do urazów, stresu i lęku. To pierwszy tego typu event w Polsce.
Organizatorzy się bronią. Twierdzą, że posiadają wszelkie wymagane pozwolenia i że rodeo będzie przeprowadzone zgodnie z najwyższymi standardami bezpieczeństwa i ochrony zwierząt. Zapewniają, że do współpracy zaangażowano doświadczonych weterynarzy, a zwierzęta będą traktowane z szacunkiem. Według organizatorów, rodeo to przede wszystkim sport westernowy, z elementami jak barrel racing, bull riding czy pokazy kaskaderskie, nie brutalna rozrywka.
Władze miejskie jasno zaznaczyły, że nie są organizatorami tej imprezy i że nie promują jej, ale jednocześnie nie mają władzy, by ją samodzielnie odwołać.
Ostateczna decyzja o losie wydarzenia należy do organizatorów, władz Areny i odpowiednich służb, oceniających aspekty prawne i etyczne. Tyle, że umowa organizatora z gospodarzem obowiązuje, a jej zerwanie może srogo kosztować. W tle tej kontrowersji toczy się szeroka debata o roli zwierząt w rozrywce, granicach sportu i wizerunku miasta jako świadomego i odpowiedzialnego wobec środowiska.
Bilety można nabyć w cenie od 200 złotych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.