Czy jestem zaskoczony, że pani minister Pełczyńska-Nałęcz nie przyszła do nas na wiec? Ani trochę. Ten rząd ma to do siebie, że jak narobi bałaganu, to chowa się po kątach. Nie ma ich tu, ale niech wiedzą – prędzej czy później ich dopadniemy. Mogą uciekać, ale w końcu wpadną w nasze ręce - podsumowuje protest w Warszawie Rafał Jedwabny, wiceprzewodniczący WZZ Sierpień 80. Wzięło w nim udział kilkaset osób. Protestowali przez około godzinę przed siedzibą Polski 2050.
Przypomnijmy, po ubiegłotygodniowym proteście górników i hutników w Katowicach, związkowcy z Sierpnia 80 zapowiedzieli, że do kolejnej demonstracji dojdzie w Jastrzębiu-Zdroju. Ostatecznie zmienili jednak plany i pojechali w czwartek, 28 sierpnia, do Warszawy. Powód to wpis Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, minister Funduszy i Polityki Regionalnej z Polski 2050, na platformie X. Odniosła się w nim do zawetowania przez prezydenta Karola Nawrockiego ustawy wiatrakowej.
"Polskie górnictwo jest trwale nierentowne i jego utrzymanie wymaga znaczących dopłat z budżetu państwa. W 2025 roku dotacje dla górnictwa wyniosą 9 mld zł. To oznacza, że do każdej zatrudnionej w górnictwie osoby dopłacimy około 100 tys. zł” - napisała Pełczyńska-Nałęcz.
Jak przyznała, jedną z głównym przyczyn takiego stanu rzeczy są "horrendalnie wysokie wydatki na wynagrodzenia i przerost zatrudnienia". Kilka dni wcześniej górników rozjuszyła wypowiedź ministra energii, Miłosza Motyki, który w wywiadzie z Jakubem Wiechem zapowiedział "aktualizację" podpisanej w 2021 roku umowy społecznej.
- Emocje? Oj, nie brakowało ich dzisiaj, zwłaszcza w przemówieniu przewodniczącego Bredlaka. To naprawdę dobry człowiek, walczy o swoją kopalnię, o pracowników, z sercem i emocjami. I nie ma się co dziwić – on widzi, jak ten kraj jest rozkradany i pcha się go w upadek. Koszty wydobycia, o których mówił, zależą od sytuacji. Ja jestem z Polskiej Grupy Górniczej. Kiedyś byliśmy ustawieni na wydobycie 30 milionów ton węgla. Nie odebrano go, więc zeszliśmy do 23 milionów, potem do 19, a teraz nie odebrano od nas nawet 17 milionów ton. Jeśli nasz węgiel nie jest odbierany i spalany w energetyce, koszty rosną. My nie przynosimy zysku, energetyka też nie, bo do wszystkiego trzeba dopłacać. I to jest sedno – w tym kraju do każdej gałęzi przemysłu trzeba dopłacać, bo wszystko jest nieopłacalne. A dlaczego? Głównie przez koszty energii, które idą w górę przez te wszystkie decyzje polityczne - podsumował Rafał Jedwabny.
W przyszłym tygodniu górnicy zapowiadają protest w Jastrzębiu Zdroju.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Twój komentarz czeka na zatwierdzenie przez moderatora