Zapraszamy do lektury tekstów, które ukazały się w „Trybunie Górniczej” dokładnie 30 lat temu, czyli w 1995 r. O czym wówczas pisaliśmy?
13 kwietnia 1995 r. ukazał się 15 (45) numer „Trybuny Górniczej”. Czołówkowy tekst miał tytuł „Górnicza grupa kapitałowa” i dotyczył projektu utworzenia grupy kapitałowej, skupiającej m in. spółki węglowe i samodzielne kopalnie. „Za potrzebą powołania jej do życia przemawia szereg ważkich argumentów, a szczególnie pilna konieczność koordynowania sprzedaży węgla na rynku krajowym i w eksporcie, niwelowania różnic płacowych i ujednolicenia zasad wynagradzania w poszczególnych kopalniach i spółkach oraz strategicznego działania na rzecz rozwoju branży, a więc inwestycji i modernizacji” - pisaliśmy w piętnastym numerze TG z 1995 r.
W tym numerze sporo miejsca poświęciliśmy otwarciu warszawskiego metra. W tekście „11,3 kilometra wielkiego świata” pisaliśmy: „Na razie warszawianie muszą zadowolić się pierwszym odcinkiem długości 11,3 km, który pociągi metra pokonują w ciągu 18 minut. Władze zapewniają jednak stanowczo, że pieniądze na dokończenie linii na pewno się znajdą i prace będą kontynuowane bez przerw”.
Warszawskie metro jest płytkie - ma od 9 do 11 metrów głębokości. Dlatego też większość odcinków wykonywanych była metodą odkrywkową, z wyjątkiem fragmentu śródmiejskiego. Prawie cały odcinek między stacjami Wilanowska a Politechniką wykonali metodą tarczową górnicy z Mysłowic. „Na tym odcinku prace prowadzone były pod ziemią bez naruszania naziemnej zabudowy. Górnicy drążyli równolegle dwa tunele (po jednym na tor). Były one wykonywane za pomocą specjalnych urządzeń drążących, tzw. tarcz o średnicy 5,5 m” – odnotowaliśmy.
Maszyna taka „wgryzała się” w ziemię z prędkością ok. 2 metrów na dobę, pracując na trzy zmiany. Wydrążony otwór był obudowywany od wewnątrz segmentami żeliwnymi i żelbetowymi, które tworzyły tunel uszczelniany zastrzykami cementu. Ogromną przeszkodę stanowiły napotykane na trasie głazy polodowcowe o masie przekraczającej nieraz tonę, które trzeba było usuwać sprzed tarczy. Inną trudność stanowiła także kurzawka (płynny piasek), na którą górnicy natrafili na odcinku między stacjami Pole Mokotowskie i Politechniką.
„Wkład mysłowickich górników w budowę warszawskiego metra jest niezaprzeczalny. Zapowiedź, że budowa metra będzie kontynuowana uspokoiła górników pracujących przy jego realizacji. W Warszawie zatrudnionych jest obecnie około 100 górników wywodzących się z mysłowickiego Przedsiębiorstwa Robót Górniczych, a przez dotychczasowy okres budowy przewinęło się ich ponad pięciuset” – wyliczaliśmy.
W tym numerze TG donosiliśmy także, że front eksploatacyjny KWK Powstańców Śląskich w Bytomiu dotarł do wychodni pokładów o upadzie dochodzącym do 60 stopni. W związku z tym zaistniała konieczność zastosowania w eksploatacji właściwych kombajnów, przystosowanych do prac w tych warunkach. „Odpowiada tym wymogom nowy kombajn, zakupiony przez kopalnię w Fabryce Maszyn Górniczych „Famur” w Katowicach. Jest to kombajn ścianowy typu KGS 245/2BPH, którego novum polega na przystosowaniu do pracy na dużych upadach” – informowaliśmy.
Przyjrzeliśmy się też kopalnianym odpadom. Otóż na zamówienie Jastrzębskiej Spółki Węglowej naukowcy z Głównego Instytutu Górnictwa przygotowali modelową koncepcję gospodarki odpadami. Koncepcja ta opiera się na wnikliwej analizie możliwości maksymalnego wykorzystania istniejących zwałowisk. „Górnictwo węglowe „produkuje” rocznie około 50 mln t kamienia. Pod ziemię wraca w tej chwili nie więcej niż 13 proc. odpadów powęglowych, przy czym sposób ten nie wydaje się dostatecznie bezpieczny. Tymczasem zdaniem pracowników Zakładu Gospodarki Odpadami GIG składowanie odpadów górniczych na powierzchni jest nie tytko tańsze, ale i bezpieczniejsze. Warunkiem jest odejście od dotychczasowych, prymitywnych sposobów zwałowania, zastosowanie nowoczesnych technologii oraz sprawowanie efektywnej kontroli nad składowiskami” – pisał dziennikarz.
Przypomnieliśmy też, że w Rybnickiej Spółce Węglowej dramatycznie rośnie różnica pomiędzy zaplanowaną wysokością dochodów ze sprzedaży węgla a osiąganymi z tego tytułu wpływami w pierwszym kwartale bieżącego roku. „Zarówno ceny uzyskiwane w eksporcie, jak i handel z kontrahentami krajowymi, oparty na parytecie kursu dolara (którego spadek praktycznie nastąpił już od początku roku), powodują coraz większą lukę pomiędzy dochodami spółki, zaplanowanymi według kursu dolara z 15 grudnia ubiegłego roku, a wpływami ze sprzedaży węgla od stycznia do marca. W Rybnickiej Spółce Węglowej, której około 35 proc. produkcji sprzedawane jest na eksport, różnica osiągnęła w pierwszym kwartale 1995 r. ponad 38 mld zł (starych)”– pisaliśmy w 15 numerze TG.
W rubryce „Górnicza statystyka” podaliśmy, że od początku roku do 11 kwietnia wydobyto 39 024 424 t węgla (plan zakładał 39 149 011 t); w tym okresie wyeksportowano 10 305 747 t, a na zwałach zalegało 2 212 620 t węgla.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.