Ponad 200 mieszkańców Łazisk Górnych wzięło udział w debacie na temat przyszłości Elektrowni Łaziska i kopalni Bolesław Śmiały. To najwięksi pracodawcy w mieście. Elektrownia ma pracować do 2025 r, kopalnia do 2028. Podczas spotkania padło zapewnienie, że od kształtu rynku mocy ma zależeć przyszłość elektrowni. Spotkanie zorganizowano w czwartek, 28 listopada, wzięli w nim także udział m.in. samorządowcy, prezesi i dyrektorzy spółek, związkowcy.
Niewielkie, bo liczące zaledwie 20 tys. mieszkańców miasto ma prawo obawiać się o swoją przyszłość. Zamknięcie dwóch sztandarowych zakładów oznacza nie tylko zachwianie rynkiem pracy, ale i mniejszymi wpływami do budżetu miasta. Do tego Łaziska nie mają terenów inwestycyjnych. Przez lata określane było jako miniatura Śląska, gdzie przemysł węglowy i energetyczny stanowiły jego fundament.
28 listopada w Domu Kultury w Łaziskach Górnych odbyła się debata „Jaka przyszłość miasta Łaziska Górne po zakończeniu działalności Elektrowni Łaziska i KWK Bolesław Śmiały?”. Spotkanie zorganizował burmistrz miasta Aleksander Wyra.
- Ten miks energetyczny zbudował to miasto, w tych zakładach pracuje 2 tysiące osób, aż 10 tys. 180 osób z rodzinami jest związanych tylko z tymi dwoma pracodawcami. To nie jest metropolia, Gliwice czy Zabrze, tutaj te miejsca pracy znikają - mówił Grzegorz Conrad, przewodniczący Rady Powiatu Mikołowskiego. - O tym, że nie będzie elektrowni i kopalni wiemy od lat. Od 10 lat jeździmy z burmistrzem i pytamy, co dalej. Nic się nie działo. My tu, w Łaziskach, dajemy sobie radę, ale teraz sobie nie poradzimy. Prosimy o pomoc - dodał. Zwrócił uwagę, że kiedyś 80 proc. węgla z kopalni Bolesław Śmiały było spalane w Elektrowni Łaziska, dziś jest odwrotnie.
- Kopalnia zatrudnia 1740 osób, elektrownia ponad 400 - przypomniał raz jeszcze burmistrz Aleksander Wyra. - W listopadzie w tym kraju cały prąd był praktycznie produkowany z węgla. Elektrownia zasila 11 tys. mieszkańców Łazisk w ciepło, wszystkie budynki użyteczności publicznej. Niech tu dalej będzie strefa przemysłowa, my tu chcemy twardego przemysłu i prazy dla ludzi - podkreślał.
Tymczasem zgodnie z umową społeczną i z harmonogramem likwidacji kopalń, KWK Bolesław Śmiały ma zakończyć działalność w 2028 r. Zebrani w Domu Kultury pytali, dlaczego kopalnia została wpisana do harmonogramu na ten właśnie rok, skoro będzie w niej jeszcze węgiel, wydobywany z pokładów nietopiących, a koszty wydobycia nie są wysokie na tle innych zakładów górniczych.
KWK Bolesław Śmiały jest jedną z najstarszych kopalń w Polsce. - W tym roku sprzedamy mniej niż 17 mln ton węgla, czyli tyle, ile mieliśmy sprzedać w 2031 roku - tłumaczył Marek Skuza, wiceprezes Polskiej Grupy Górniczej. - Miks energetyczny pokazuje, jak spada udział węgla w produkcji energii. Jesteśmy w najbardziej kryzysowym roku, mamy drastyczny spadek cen, a gdyby nie pomoc bylibyśmy w upadłości. Przedłużenie funkcjonowania kopalni byłoby działaniem nieodpowiedzialnym. O ile rynek mocy ratuje elektrownię, to my nie umiemy ustawić kopalni w ten sposób, żeby ona ruszała wtedy, gdy nie wieje i nie świeci. Dzisiaj żadna deklaracja dotycząca przedłużenia funkcjonowania nie może paść - podkreślił.
Wiceprezes PGG dodał, że na zwałach leży dzisiaj 2 mln 600 tys. t węgla. - My musimy mieć odbiorców, jesteśmy na końcu łańcucha - mówił. - Notyfikacja jest potrzebna, by nasze kopalnie jeszcze fedrowały z pomocą publiczną. Na dzień dzisiejszy tak to wszystko wygląda. Czy ta kopalnia zakończy życie w 2028 czy 2030 roku, to dla przyszłości regionu nie znaczy nic. Ważna jest alternatywa, musi powstać coś zatrudniającego porównywalną liczbę ludzi.
Kopalnia Bolesław Śmiały nie jest zakładem rentownym. - Gdyby odbiór węgla był większy, to nikt nie zamykałby kopalń. Ale teraz tak nie jest. Nie wiemy, jaka będzie sprzedaż węgla po 2028 r. Popyt spadł o kilka milionów ton, spada miks - mówił wiceprezes Marek Skuza. - W niektórych kopalniach są jeszcze niższe koszty wydobywania węgla niż na Bolesławie Śmiałym - zauważył. Wiceprezes PGG podkreślił, że spółka zapewni pracę górnikom w innych kopalniach PGG, część osób skorzysta z urlopów górniczych czy nabędzie praw emerytalnych.
W debacie brała także udział Marta Jarno, dyrektor Departamentu Analiz w Ministerstwie Przemysłu. - Jesteśmy w trakcie bardzo intensywnej pracy nad zmianą ustawy o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego. Zależy nam na tym, by procedury zostały skrócone, a gminy górnicze miały szansę na pozyskanie inwestorów. Uzyskaliśmy już wpis do rejestru prac legislacyjnych, mamy nadzieję, że zmiana ustawy pomoże gminom górniczym - mówiła dyrektor Marta Jarno.
- Faktem jest, że odejście od węgla przebiega szybciej niż zakładali to twórcy umowy społecznej. Chwaliłem ten dokument, bo pozwalał PGG i pracownikom normalnie funkcjonować - podkreślał z kolei Leszek Pietraszek, wicemarszałek województwa śląskiego, były prezes PGG. - My, jako Urząd Marszałkowski, staramy się wspierać gminy górnicze, zależy nam też na tym, by Fundusz Sprawiedliwej Transformacji funkcjonował jeszcze po 2028 roku.
Spora część debaty dotyczyła przyszłości funkcjonowania Elektrowni Łaziska, która miała zakończyć funkcjonowanie w 2025 r. Jednak transformacja energetyki ku źródłom odnawialnym wymagać będzie dostarczenia do krajowego systemu elektroenergetycznego, przynajmniej w perspektywie do 2050 r., rezerwowych mocy z elektrowni węglowych.
Obecny na spotkaniu Grzegorz Lot, prezes Tauron Polska Energia kilkukrotnie podkreślał, że wyrok na Elektrownię Łaziska jeszcze nie zapadł. - System potrzebuje generowanej w niej mocy. Kluczowe jest jednak dalsze funkcjonowanie rynku mocy, bez którego ani ta, ani żadna jednostka klasy 200 MW się nie utrzyma. Jeśli to się nie uda, rozważamy w tym miejscu uruchomienie tzw. peakerów, czyli jednostek gazowych, które dostarczą moc, kiedy nie będzie płynąć energia z OZE - wyjaśniał prezes Grzegorz Lot.
Prezes Grzegorz Lot przypomniał, że w 2050 r. energetyka ma być zeroemisyjna, a w 2025 r. nastąpi koniec rynku mocy. Tymczasem w Polsce jest 41 jednostek klasy 200 MW, które teoretycznie mogłyby przestać działać. Ich przyszłość zależy od kształtu rynku mocy w latach 2026-28. Te jednostki mogłyby wówczas startować w aukcjach. - Mogą funkcjonować, jeśli przystąpimy do aukcji i wygramy. Jest ogromne zapotrzebowanie na moc, a my ją jesteśmy w stanie dostarczyć - podkreślał prezes Grzegorz Lot.
Spotkanie zakończyło się podsumowaniem, że jest możliwość funkcjonowania Elektrowni Łaziska do 2028 r., ale wszystko zależy od tego, jak będzie finalnie wyglądała ustawa rynku mocy. - Jeśli ktoś pyta, czy jest wyrok wykonany na Łaziska, to absolutnie nie - powiedział prezes Tauronu. Zadeklarował też, że w momencie likwidacji elektrowni (Siersza, Jaworzno, Łaziska) każdy pracownik znajdzie pracę w pozostałych spółkach – Tauron Wytwarzanie, Tauron Ciepło, Tauron Dystrybucja, pracownicy przejdą odpowiednie przeszkolenia, skorzystają z wcześniejszej emerytury czy urlopów energetycznych.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.