Sardynia bywa nazywana rajem na Ziemi. Strony biur podróży rozpisują się o doskonałej pogodzie niemal przez cały rok, o malowniczych plażach, szmaragdowej wodzie i rewelacyjnej, śródziemnomorskiej kuchni. Rzadko jednak pojawia się zaproszenie do odwiedzenia miejsc, które upamiętniają górniczą historię tej drugiej pod względem wielkości włoskiej wyspy.
Administracyjnie stanowi region autonomiczny, co pozwala władzom lokalnym na pewną swobodę np. w stanowieniu prawa dotyczącego regulacji turystycznych. A jest tam niewątpliwie co zwiedzać, bo bogata historia osadnictwa na Wyspie sięga grubo przed naszą erę.
– Mieszkańcy Sardynii wykonywali przedstawienia figuratywne, kiedy Grecy potrafili robić jedynie płaskorzeźby – usłyszałam w dniu przylotu.
Ale pierwszy baner na lotnisku w Cagliari nie przedstawia ani wojownika z podniesioną prawą dłonią, ani nuragijskiej megalitycznej budowli. Jest to zaproszenie do Parco Geominerario Storico e Ambientale della Sardegna, parku narodowego zrzeszającego obiekty stanowiące pozostałości kultury górniczej. Pomimo, iż obecnie funkcjonują już tylko pojedyncze kopalnie, to dziedzictwo przemysłu wydobywczego stanowi dla Sardyńczyków ważny element budujący ich tożsamość.
Siedziba, czy raczej biura parku mieszczą się w Carbonii, na terenie nieczynnej kopalni węgla kamiennego, jak łatwo zresztą wywnioskować z nazwy miejscowości. W dawnych wyrobiskach przygotowano tu ekspozycję Museo del Carbone – Grande Miniera di Serbariu, gdzie prezentowane są oryginalne maszyny górnicze: kombajny, strugi, obudowy zmechanizowane.
Historia tej kopalni i całej osady rozpoczyna się za czasów Benito Musoliniego. Szkoły odwiedzające muzeum otrzymują więc porcję wiedzy historycznej o czasach faszyzmu, o terrorze i wszechobecnej propagandzie. Zachowano oryginalną bramę wjazdową do kopalni, a nad terenem placówki górują dwie charakterystyczne wieże przypominające duże litery R. Kolor rdzy nie pozwala zapomnieć ani na chwilę, że zakład już nie fedruje. Ale misją do Parco Geominerario Storico e Ambientale della Sardegna jest zachowanie pamięci o tym, jak ważną rolę odgrywało górnictwo na Sardynii.
Jednym z flagowych projektów tego górniczego parku historyczno-środowiskowego, którego logo również pojawia się na grafice wywieszonej na lotnisku, jest „Open Your Mine”. Nie bez kozery nazwa ta powstała i funkcjonuje w języku angielskim. Jeśli dziedzictwo górnicze Sardynii ma być promowane wśród obcokrajowców ważne, aby mieszkańcy – lokalni przewodnicy - potrafili się z nimi porozumieć. A z tym bywa różnie. Przynajmniej w tej części Włoch.
Używany jeszcze niedawno włoski podtytuł cyklu wydarzeń Miniere Aperte – oznaczający Kopalnia Otwarta – nie oddawał w pełni wieloznaczności pierwotnej nazwy. Angielskie Open Your Mine brzmi nieco jak zachęta, by otworzyć umysł – mine to kopalnia, podczas gdy mind to umysł, i to zupełnie zatracało się w przekładzie. Ale ważny jest tu również ten zaimek dzierżawczy Your, czyli „twoja” pozwalający mieszkańcom, uczestnikom organizowanych przez park wydarzeń poczuć więź z kopalniami. Przez dziesięciolecia były one żywicielkami lokalnych społeczności, a obecnie, chociaż nieczynne, mogą stanowić magnes dla turystów. Jeśli tylko odpowiednio przygotuje się ofertę zwiedzania.
Budowa geologiczna Sardynii sprawia, że to jeden z najważniejszych górniczych obszarów spośród włoskich terytoriów. Przyznano tu ponad 600 koncesji na wydobycie. Szczególnie imponujące były złoża metali, wśród których jednym tchem wymieniane są ołów, cynk, srebro i żelazo. Wydobycie kruszców ruszyło pełną parą w połowie XIX w. Właśnie wtedy rozkwitły miasta takie, jak chociażby Montevecchio, które w ciągu zaledwie 17 lat rozrosło się od surowego korzenia do 1100 mieszkańców.
Bogata żyła galeny i blendy – minerałów zawierających odpowiednio, ołów i srebro oraz cynk, pozwoliła na założenie blisko 10 kopalń, które rozlokowane zostały wzdłuż grzbietu ciągnącego się od Montevecchio do Ingurtosu, a granice pól górniczych pomiędzy poszczególnymi kopalniami były w zasadzie symboliczne. Wiele z kopalń wykorzystywało sztolnie, czyli zbliżone do poziomych tunele wchodzące w złoże od strony zbocza. Ich wyloty zostały już dawno zamurowane, są na ten temat nawet bardzo konkretne regulacje mówiące o liczbie otworów, jaką należy pozostawić w takiej tamie, żeby z tych antropogenicznych tuneli mogły w dalszym ciągu korzystać zwierzęta, np. nietoperze czy jaszczurki. Wyraźniej widoczne w krajobrazie są wieże szybowe wznoszące się nad zaroślami, betonowe, kozłowe i basztowe, wyglądające jak historyczne budowle obronne.
Wyrobiska pozornie odrębnych kopalń często łączyły się ze sobą pod ziemią. Minerały przewożono kolejkami napowietrznymi do zakładów przeróbczych, a jeśli te okazywały się zbyt odległe, budowano nowe płuczki, co po włosku określa się jako laveria.
Przemysł wydobywczy stanowił podstawę utrzymania całych rodzin. W kopalniach pracowali mężczyźni, ale w zakładach przeróbczych zatrudniane były również ich żony i dzieci. Po włosku ci pracownicy określani są jako cernitrici. Gorzej wynagradzane, często pracowały w trudnych warunkach, bez ogrzewania, boso. Dla lokalnej społeczności dziedzictwo stanowi nie tylko korzenie. Coraz więcej lokalnych przewodników wplata do swojej narracji elementy mówiące o historii górnictwa.
Sposobem na ożywienie i wykorzystanie tych pokopalnianych obiektów w turystyce ma był łączenie zwiedzania z trekingiem czy wycieczkami rowerowymi. W dniach Open Your Mine Parco Geominerario proponuje ciekawą trasę prowadzącą przez miejsca interesujące pod względem geologicznym i historycznym. Zapewnia również wykwalifikowanych przewodników, którzy dzielą się wszechstronną wiedzą. Czasem aż trzeba im przypominać, że wycieczka ma ramy czasowe, bo najchętniej opowiedzieliby wszystko o wszystkim.
W ramach nieodpłatnej imprezy przede wszystkim istnieje jednak możliwość zwiedzenia nieczynnych kopalń. Niektóre obiekty są udostępnione turystom. Zdarza się jednak i tak, że na czas imprezy otwierane są obiekty niedostępne na co dzień – w myśl maksymy Open Your Mine. To jedyna okazja, żeby je zwiedzić.
Podczas trekingu miałam szczęście dołączyć do Renato, którego zadaniem było zamykanie bardzo licznej grupy. Mogłam więc pytać o co chciałam, ale też nie musiałam go wcale specjalnie namawiać na zdradzanie ciekawostek o okolicy. Bycie przewodnikiem to stan umysłu, czasem po prostu trzeba opowiadać, otrzymałam więc solidną porcję wiedzy. O historii, gospodarce, ale też o roślinności i przeobrażeniu szaty roślinnej w śródziemnomorską makię, będącym skutkiem wylesień w XIX w. Renato Capocchia doskonale mówi po angielsku, ale zdarzało nam się przechodzić na francuski, a w słownictwie kopalnianym posiłkowaliśmy się również niemieckim. Pytam czy Renato chciałby odwiedzić śląskie kopalnie? Odpowiada, że dopiero w zimie. Do jesieni będzie oprowadzał po Sardynii turystów z zagranicy. To jego główne zajęcie od 2012 roku.
Parco Geominerario Storico e Ambientale wiosną 2024 roku przygotował i przeprowadził pierwszą edycję kursu przewodnickiego dla osób, które chcą poszerzyć swoją ofertę o oprowadzanie po obiektach górniczych. Wzięło w nim udział 30 osób, również spoza wyspy. Część uczestników kursu od dawna wykonuje już ten zawód. Wszyscy są przewodnikami, ale do tej pory pracowali na powierzchni. Byli przewodnikami górskimi – środowiskowymi, jak się tu ich określa.
Park sfinansował kurs, żeby pokazać przewodnikom, jak bogatą ofertę prezentują obiekty górnicze w głębi Sardynii.
– Nikogo nie trzeba przekonywać, żeby pływać na wybrzeżu z żółwiami – mówi Alessandro Abis, kierownik Obszaru Ochrony i Rozwoju Terytorialnego w Parco Geominerario Storico e Ambientale della Sardegna, który był również jednym z pomysłodawców Open Your Mine.
Dodaje: – Oprowadzanie po kopalniach to inna historia.
Abis z wykształcenia jest inżynierem, skończył Uniwersytet w Cagliari. Sam pracował kiedyś w Silius kopalni fluorytu na południowym-wschodzie Sardynii. Kiedy wchodzi pod ziemię jego wzrok staje się w pełni skupiony. Skanuje strop i obudowę. Wyszukuje punkty, które mogłyby stanowić zagrożenie. I nie ma dla niego znaczenia, że akurat nie jest zatrudniony w danej kopalni, tylko jedynie ją zwiedza. Bezpieczeństwo to absolutny priorytet.
Pod ziemią przepracował 10 lat, teraz widzi w tego rodzaju turystyce perspektywę aktywizacji lokalnej społeczności. Kilka tygodni po pierwszych edycjach Open Your Mine w 2021 roku ludzie zaczęli sprzedawać takie wycieczki. Alessandro nie ma o to żalu. Wręcz przeciwnie, cieszy się, że zaproponowany przez niego „produkt” ma szansę stać się źródłem dochodu dla mieszkańców pogórniczych obszarów.
– To komplement, jeśli cię kopiują – stwierdza wyraźnie zadowolony.
Kiedy pod koniec XX wieku kopalnie pozamykano, lokalne społeczności zmierzyły się z widmem bezrobocia. Obecnie na Sardynii górnictwo nie stanowi już podstawy gospodarki. Działa tam przemysł przetwórczy, a pola pokrywają liczne uprawy. Na wyspie produkowane jest 80 proc. włoskiego korka, dzięki czemu jest ona trzecim producentem tego towaru w Europie. Nie bez znaczenia dla gospodarki jest też turystyka, ale na wybrzeżach nie ma wielkich kurortów, wielopiętrowych hoteli z akwaparkami, a przynajmniej nie rzucają się w oczy w południowej części wyspy.
Ale to nie tak, że Parco Geominerario Storico e Ambientale della Sardegna łączy jedynie kopalnie kojarzące się z brudem i znojem. Jedną z najpiękniejszych atrakcji turystycznych, których próżno szukać na stronach polskich biur podróży, a której odkrycie ściśle wiązało się z działalnością kopalni ołowiu, jest jaskinia św. Barbary.
Św. Barbara uznawana za jedną z opiekunów Wyspy jest również, a może przede wszystkim, patronką górników, dlatego kiedy w 1952 roku pracownicy kopalni st. Giovani poszukujący kolejnych złóż minerału, natrafili na przepięknie ozdobioną naciekami grotę, ani przez moment nie mieli wątpliwości, jaką nazwę jej nadać, komu ją poświęcić.
Niemal natychmiast po odkryciu zaprzestano wykorzystania materiałów wybuchowych w masywie, aby nie narażać na uszkodzenie delikatnych nacieków. Kilka dużych stalaktytów zdążyło ukruszyć się i opaść ze stropu. Ściany pokryte są tu nie tylko naciekami węglanowymi. To ich biel rzuca się w oczy od razu. Występują tu w postaci draperii, kaskad czy zawieszonych pod stropem chmur, a także stalaktytów, stalagmitów i połączonych kolumn. Jeśli jednak uważniej przyjrzeć się, pod spodem widoczne są brązowawe kryształy barytu, który wykrystalizował tu niedługo po powstaniu jaskini w okresie kambru na początku ery paleozoicznej przed blisko pół miliardem lat. Tak, to nie literówka, 500 milionów lat temu.
Marcowego ranka, w dniu, w którym odnaleziono jaskinię funkcję capo servizio, czyli sztygara zmianowego, pełnił Marcello Mocci, po południu odebrał telefon: – Wracaj do pracy, odkryliśmy dużą jaskinię.
Marcello był dziadkiem ze strony ojca Marii Laury, mojej przewodniczki. To ona opowiedziała mi tę historię. Maria pokazuje mi zaparkowaną przed wejściem kolejkę elektryczną, którą jeździł jej ojciec. On również pracował w kopalni st. Giovanni. Przez 28 lat.
Nie muszę jej pytać czy lubi swoją pracę. Jej twarz cała promienieje. Na wewnętrznej stronie nadgarstka ma wytatuowaną kuplę, czyli górnicze godło składające się z dwóch skrzyżowanych młotków. Nie zapytałam, jak nazywają się po włosku.
Maria Laura prowadzi równolegle dwie wycieczki. Po włosku i po angielsku, bo grupa składa się również z obcokrajowców. Razem ze mną jaskinię zwiedza rodzina z Poznania i dwoje polskich studentów, którzy przylecieli do Cagliarii na weekend. Ale słyszę również francuski i hiszpański.
Po wyjściu kolega Marii przynosi mi kawałek galeny. Mam obawy czy przejdę z nim przez kontrolę bezpieczeństwa na lotnisku i czy będę mogła ten skarb zabrać do Polski. Kiedy piszę te słowa, bryłka leży obok klawiatury i mieni się niczym czyste srebro. Jako wychowana na Śląsku Barbara, przewodniczka w Muzeum Górnictwa Węglowego z pewnością nie jestem obiektywna, bo zachwyca mnie od dawna dziedzictwo przemysłowe. Wierzę, że to korzenie równie ważne, jak średniowieczne zamki czy renesansowe kościoły. Mam nadzieję, że Sardynia znajdzie swój sposób na wyciągnięcie z tego dziedzictwa takiej korzyści, na jaką zasługuje i ta rajska wyspa, i jej niewiarygodnie gościnni mieszkańcy.
Barbara Palewicz-Ryży – geografka, przewodniczka w Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu - Kopalni Guido i Sztolni Królowa Luiza. Tłumaczka Magazynu National Geographic od 2021 roku.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Super tekst. Dziękuję za ciekawe informacje.