Potoczna nazwa żelaznej kurtyny powstała w okresie zimnej wojny między Związkiem Radzieckim i podporządkowanym mu państwom Europy Środkowej a Europą Zachodnią. Spopularyzowana została w przez Winstona Churchilla prawie 78 lat temu w jego przemówieniu w Fulton. Od 1989 r. termin ten przeszedł do historii politycznej naszego kontynentu.
Okazuje się jednak, że dzięki prowadzonej przez blisko ćwierć wieku polityce klimatycznej nastąpił globalny podział na kraje wydobywające surowce i ograniczające do minimum inwestycje górnicze. Te pierwsze reprezentują kraje Wschodu, a te drugie państwa Zachodu. Ideologia klimatyczna stojąca za decyzjami Zachodu jest niewzruszona, stale pogłębiana, uzupełniana i doskonalona. Powszechnie jest ona akceptowana przez obie strony, co jest swego rodzaju ewenementem. Na tym polega specyfika tej ukrytej żelaznej kurtyny surowcowej. Po prostu kraje Wschodu, do których zaliczyć trzeba organizację BRICS (grupa państw rozwijających się: Brazylia, Rosja, Indie, Chiny, Republika Południowej Afryki), popierają idee Zachodu, lecz sami ich nie realizują. Dokładniej to tylko obiecują, podpisują dokumenty o wprowadzaniu jej w życie, ale co najwyżej za trzydzieści parę lat i to jak dobrze pójdzie, a na bieżąco czynią wszystko dokładnie odwrotnie.
Co najciekawsze, że od strony ideowej Chiny, które stoją na czele państw górniczych świata, intensywnie finansują zachodnie przekonania ekologiczne o doskonałości życia w warunkach likwidacji wszelkiego przyrodniczo szkodliwego przemysłu. Czynią to pod zmodyfikowanym hasłem ekolodzy wszystkich krajów łączcie się! U siebie owszem ekolodzy ci działają, ale ich wpływ na konkretne inwestycje górnicze, przemysłowe, czy komunikacyjne jest żaden.
Tak powstała ukryta żelazna kurtyna surowcowa, która powoduje odwrócenie dawnych zależności. Teraz kraje ekologicznie czyste, potrzebne im do produkcji surowce kupują za granicą, czym się szczycą, gdyż nie muszą szpecić i zatruwać swojego otoczenia obiektami górniczymi i przetwórczymi. Dostają gotowe produkty na zamówienie i w dowolnej ilości.
Niektóre jednak z tych kopalin mają znaczenie nie tylko handlowe, ale też militarne, cywilizacyjne, naukowe i rozwojowe. Dla nich na Zachodzie stworzono termin surowców krytycznych, to znaczy dozwolonych do eksploatacji na własnym terenie. Jest to dla Zachodu bolesna sprawa, gdyż większość z nich trzeba kupić w Chinach. I tu następuje jakby powtórka z chińskiej polityki surowcowej, tylko w odwrotnym jej znaczeniu.
Otóż UE, co kilka lat, a nawet miesięcy, triumfalnie ogłasza nowe listy minerałów krytycznych, aby uniezależnić się od chińskich dostaw. Zapowiada energiczne ich poszukiwania i wydobycie, tam, gdzie się one aktualnie znajdują na ich terenie.
Rozgłos nadawany tym postanowieniom całkowicie zagłusza, brak jakiejkolwiek działalności związanej z wykonaniem tych postanowień. Przykładem niech będą zalegające od powierzchni ogromne złoża pierwiastków ziem rzadkich odkryte w Szwecji, którym nadano odpowiednie nagłośnienie. Tymczasem okazało się, że miejscowi ekolodzy są przeciw, co natychmiast wyciszyło cały projekt, wszak ekologia jest priorytetem UE, a nie zapowiadane poszukiwania surowców krytycznych.
Na marginesie tych postanowień UE, trzeba zauważyć, że Polska jest jednym z najbogatszych krajów surowcowych Europy, ale Komisja Europejska nie chce tego zauważyć i pod naszym adresem nie kieruje odpowiednich do tego propozycji. Podsumowując - to Zachód, dla którego priorytetem jest polityka klimatyczna, surowce i ich wydobycie na własnym terenie traktuje na zasadach fikcji. I odwrotnie kraje BRICS, a szczególnie Chiny na pierwszym miejscu stawiają wydobycie surowców, a polityka klimatyczna jest daleką ideą, która jest głoszona, ale nie wprowadzana w życie.
Nie trudno jest zgadnąć, kto na tym lepiej wyjdzie - klimatyczni ideolodzy, czy pragmatyczni Chińczycy.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.