W okresie barbórkowym i przed Bożym Narodzeniem w polskich kopalniach dochodzi do zwiększonej liczby tragicznych w skutkach wypadków? Wspólnie z nadzorem górniczym sprawdziliśmy dane historyczne. Statystyki nie wskazują, aby tak właśnie było. Z drugiej jednak strony te wypadki, do których w przeszłości doszło, zebrały najtragiczniejsze żniwo.
Przed siedemnastu laty, 21 listopada 2006 r., w kopalni Halemba na głębokości 1030 m doszło do wybuchu metanu, który następnie zainicjował eksplozję pyłu węglowego. W wyniku katastrofy zginęło 23 górników. Był to jeden z najtragiczniejszych wypadków w historii europejskiego górnictwa węgla kamiennego.
Burzliwe zakończenie roku w śląskich kopalniach miało miejsce w 2009 r. W rudzkiej Halembie ucierpiało czterech górników, w Zofiówce jeden pracownik zginął, drugi został poważnie ranny. Wypadki odnotowano ponadto w kopalniach Wieczorek i Bielszowice. To był bilans zaledwie kilku następujących po sobie dni.
29 listopada 2016 r. w ZG Rudna w Polkowicach na skutek wstrząsu naturalnego śmierć poniosło ośmiu górników.
Gdyby spojrzeć do historycznych statystyk, wypadków w listopadzie i grudniu, tych najtragiczniejszych, też nie brakowało. 28 listopada 1982 r. w bytomskiej kopalni Dymitrow w wyniku wybuchu pyłu węglowego śmierć poniosło 18 górników. 8 listopada 1984 r. w sąsiedniej kopalni Powstańców Śląskich tąpnięcie spowodowało śmierć 8 pracowników. 22 grudnia 1985 r. w kopalni Wałbrzych metan zabił 18 górników. 12 grudnia 1996 r. górniczy stan znowu okrył się żałobą. W kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej zginęło 5 górników.
Z początkiem 2012 r. nadzór górniczy mocno naciskał na przestrzeganie przepisów bhp przed Barbórką. Niestety bez wypadków się nie obeszło i tym razem. 20 listopada w PG Silesia życie stracił 57-letni pomocnik operatora spągoładowarki. Został przyciśnięty do ociosu. Dwa dni później w należącej do JSW kopalni Jas-Mos doszło do kolejnego śmiertelnego wypadku. 42-letni ślusarz stracił życie na skutek uderzenia bryłą kamienia. Przed dwoma laty w kopalni Bielszowice w samą Barbórkę doszło do wstrząsu w rejonie ściany 001Z w pokładzie 504. Pięciu górników bezpiecznie oddaliło się z miejsca zdarzenia. Z dwoma utracono kontakt. Śmierć poniósł jeden z nich. Wcześniej, 5 listopada, w kopalni Mysłowice-Wesoła, 59-letniego górnika znaleziono martwego w pobliżu dworca podziemnej kolejki. Miał ranę głowy. Z kolei 19 listopada w ruchu Chwałowice doszło do wypadku zbiorowego. Zginął 29-letni górnik, a dwóch jego kolegów zostało rannych. W 2019 r. w polskim górnictwie w wyniku wypadków w listopadzie i grudniu śmierć poniosło czterech górników na 23 ogółem w całym roku. Jeden wypadek wydarzył się w przeddzień Wigilii w kopalni Murcki-Staszic.
W br. śmierć wyrwała z szeregów górniczej braci czterech pracowników ZG Sobieski. Zginęli 29 listopada.
Większość tragicznych zdarzeń spowodowana była błędami ludzkimi, brakiem nadzoru i złą organizacją robót. Jednak do większości wypadków w górnictwie dochodzi właśnie z tych powodów. Dlatego też nadzór górniczy nigdy nie badał problemu wypadkowości w listopadzie i grudniu.
– Nie widzimy takiej potrzeby. Ze statystyk nie wynika, że właśnie w tym okresie roku dochodzi do zwiększonej liczby wypadków. Natomiast wypadki, do których dochodziło w listopadzie i grudniu, mają spektakularny wydźwięk – wskazuje Alicja Stefaniak, dyrektor Departamentu Warunków Pracy i Szkolenia Wyszego Urzędu Górniczego.
Można zatem jedynie snuć przypuszczenia, dlaczego w okolicach Barbórki i świąt Bożego Narodzenia dochodzi do tragicznych zdarzeń. Być może wpływ na to ma specyficzny klimat tego okresu, karczmy piwne, akademie, gorączka przedświątecznych przygotowań, a w ślad za tym rozluźnienie dyscypliny i brak koncentracji?
– Pewnie swoją rolę odgrywają tu uśpiona czujność i rutyna. One nie sprzyjają bezpiecznym zachowaniom w miejscu pracy i owocują wypadkami – zauważa Andrzej Pakura, pełnomocnik zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Pracowników Służby Bezpieczeństwa i Higieny Pracy ds. współpracy z WUG.
Niewykluczone, że powodem takiego stanu rzeczy może być też pogoń za dobrym lub jeszcze lepszym wynikiem, bo pojawia się szansa na większą nagrodę finansową. Jeszcze inni wskazują na fatalną atmosferę w przemyśle, spowodowaną deprecjacją górniczej profesji i funkcjonującą w obiegu społecznym opinią o górnictwie nieopłacalnym i bez przyszłości.
Górnicy, których pytaliśmy, czy czują ciążące nad nimi „barbórkowe fatum”, przytakiwali.
– Jest odczuwalne takie napięcie wewnętrzne i głos, który przed każdą szychtą podpowiada: „Uważaj, bo idzie Barbórka. Jak jej dożyjesz, to i tak możesz świąt nie doczekać”.
Górnicy nie należą do ludzi przesądnych, ale jest legenda, według której właśnie w okolicach Barbórki, patronka górniczej braci wzywa na wieczną szychtę. Może lepiej w to wierzyć, tak na wszelki wypadek…
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.