Janusz Olszowski, prezes Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, informuje, że w środę, 15 listopada br., na większości portali pojawiły się wypowiedzi Minister Klimatu i Środowiska o „zakończeniu z sukcesem negocjacji w sprawie rozporządzenia metanowego”. Anna Moskwa wskazuje, że „możliwe będzie zmniejszenie emisji metanu w kopalniach poprzez mechanizm zamiany kar na opłaty oraz stworzenie programu wsparcia dla polskich kopalń”, a także że „utrzymaliśmy progi emisyjności uzgodnione z polskim sektorem górniczym – 10-krotnie wyższe niż w pierwotnej propozycji KE”. Z kolei eurodeputowany Jerzy Buzek twierdził, że „mamy kompromis między PE i Radą UE ws regulacji metanowej. Udało się obronić korzystne zapisy z PE, m.in. możliwość przeznaczania przez Polskę opłat za emisję metanu na inwestycje w jego ograniczanie”. Łukasz Kohut cieszy się, że „kluczowe zapisy dla śląskiego górnictwa zostały utrzymane”, także europosłanka Izabela Kloc chwali się, że „uniknięcie katastrofy polskiego górnictwa było dla [niej] najważniejszym celem w tej kadencji Parlamentu Europejskiego”.
- Czy faktycznie ten głośno obwieszczany sukces jest zwycięstwem polskiego górnictwa? - pyta prezes Janusz Olszowski. Oto jego komentarz do ostatnich wydarzeń:
Według oceny Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej, obecny kształt rozporządzenia metanowego jest wielką porażką, zarówno eurodeputowanych, jak i polskiego rządu, głównie z tego powodu, że włączyli się oni w proces legislacyjny na jego ostatnim etapie, przez co mieli niewielki wpływ na procedowany dokument.
Oficjalny projekt nowego aktu unijnego pojawił się bowiem już w grudniu 2021 r., a nasza Izba natychmiast podjęła szeroko zakrojoną akcję lobbingową w celu zblokowania przepisów skutkujących likwidacją większości kopalń węgla kamiennego w Polsce. Występowaliśmy w tej sprawie m.in. do Kadri Simson, unijnej Komisarz ds. Energii, premiera i ministrów polskiego rządu, wszystkich eurodeputowanych, liderów związków zawodowych, jak również - za pośrednictwem Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego EURACOAL z prośbą o wsparcie naszej akcji - do górniczych organizacji w 12 państwach UE.
Przez rok czasu nie doczekaliśmy się odpowiedzi czy jakiejkolwiek reakcji, zarówno ze strony przedstawicieli polskiego rządu, jak i polskich eurodeputowanych.
Pewne zainteresowanie problemem udało się zauważyć dopiero pod koniec 2022 r., gdy w Radzie EU powstała kolejna wersja dokumentu, która niewiele różniła się od obecnego jego brzmienia. W praktyce polscy eurodeputowani zaczęli się aktywować i zabierać głos w tej sprawie dopiero kilka miesięcy temu.
Oceniając kształt przyjętego rozporządzenia metanowego, w żadnym wypadku nie można podzielać entuzjazmu głoszonego przez polski rząd i europarlamentarzystów. Nadal część przyjętych przepisów jest bardzo restrykcyjna dla polskiego górnictwa.
I tak na przykład, zaproponowany przez Komisję Europejską przepis o zakazie spalania metanu pochodzącego z odmetanowania w pochodni oraz jego uwalniania do atmosfery zastąpiono regulacją, że tego typu spalanie jest dopuszczalne, ale skuteczność niszczenia i usuwania tego gazu nie może być niższa niż 99%. Oznacza to, że nadal obowiązuje zakaz uwalniania metanu do atmosfery z systemu odmetanowania, jak i zakaz spalania metanu w pochodniach, bowiem spalanie ze skutecznością co najmniej 99 proc. jest w warunkach kopalnianych niemożliwe do osiągnięcia. Ponadto, jak Izba już wiele razy wskazywała, przyjęty w grudniu 2022 r. w ramach prac w Radzie UE limit 5 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla, który ma wejść w życie od 1 stycznia 2027 r. jest niewystarczający dla polskich kopalni, zaś mająca obowiązywać od 1 stycznia 2031 r. wartość 3 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla spowoduje całkowitą destrukcję większości polskiego górnictwa.
Duże wątpliwości budzi też regulacja, która została uznana za sukces, że „emisje będą rozliczane na operatora (spółkę węglową), a nie na poszczególne kopalnie”.
W art. 22 ust. 2 w zdaniu drugim rozporządzenia czytamy, że „progi te stosuje się rocznie na kopalnię i na operatora, jeżeli jeden podmiot prowadzi kilka kopalń.” Wynika z tego, że normy emisji powinny być obowiązujące zarówno w odniesieniu do kopalni, jak i całej spółki węglowej.
Żadnym sukcesem nie jest również wprowadzony przepis rozporządzenia odnoszący się do możliwości stworzenia przez państwa członkowskie UE specjalnego systemu zachęt do redukcji emisji metanu, do którego miałyby trafiać pieniądze pobierane za naruszanie przepisów rozporządzenia. Przecież już w dotychczasowym stanie prawnym nic nie stoi na przeszkodzie, aby środki publiczne, w tym również opłaty i kary pochodzące od spółek węglowych, kierować na przedsięwzięcia związane z ograniczaniem emisji metanu czy na gospodarcze wykorzystanie tego gazu.
Mając na uwadze powyższe, mówienie o tym, że osiągnięto zwycięstwo w postaci tzw. kompromisu metanowego, to po prostu robienie dobrej miny do złej gry. Nie można uznać za sukces wprowadzonych przez stronę polską kosmetycznych poprawek, zwłaszcza w sytuacji, gdy można było osiągnąć dużo, dużo więcej, gdyby tylko była wola, podjętego odpowiednio wcześnie, współdziałania wszystkich sił, czyli zaraz na pierwszych etapach prac nad przedmiotowym dokumentem. Gdyby przedstawiciele polskiego rządu i eurodeputowani podjęli się takiej interwencji co najmniej rok wcześniej, mogłaby się ona okazać rzeczywiście skuteczna i wówczas nie byłoby potrzeby organizować wielkiej akcji PR-owej, aby przekuć porażkę w sukces.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.