5-letni przedszkolak Maurycy z Poznania zmarł na stole operacyjnym po tym, jak Zbysław C., nożownik, zadał mu jeden cios. 71-letni mężczyzna zaatakował grupę dzieci na spacerze. Został zatrzymany na miejscu przez przechodniów i policjantkę. Nie wiadomo dlaczego dopuścił się tak strasznego czynu, który wstrząsnął Polakami.
Do ataku doszło na poznańskim Łazarzu, w rejonie ulic Karwowskiego i Łukaszewicza. Nożownik podbiegł do idących chodnikiem dzieci. Zaczął grozić, że wszystkich pozabija, a następnie ugodził nożem chłopczyka, który szedł na końcu grupy. Zdaniem świadków mężczyzna już przed atakiem zachowywał się agresywnie. Także ekspedientce z pobliskiego sklepu groził śmiercią.
Maurycy z Poznania zmarł w trakcie operacji. Andrzej Borowiak, rzecznik prasowy policji w Poznaniu, podkreślił, że nożownik nigdy nie był notowany w policyjnych rejestrach.
- Nie mamy żadnych informacji, żeby łączyły go jakiekolwiek związki, czy to rodzinne, czy towarzyskie z chłopcem lub jego rodziną. Nie wiemy też, z jakiego powodu dokonał tego ataku - powiedział Borowiak.
Nożownik z Poznania po zbrodni źle się poczuł, pogotowie udzieliło mu pomocy. Został przewieziony do szpitala. W pobliżu miejsca zdarzenia zbierali się poznaniacy. Nie mogli uwierzyć w śmierć dziecka.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.