Nikt nie kwestionuje zachodzących zmian klimatycznych. Natomiast trwa spór o ich przyczyny. Jedną z nich ma być skokowy i nieregularny wpływ na klimat erupcji wulkanicznych. Jest to o tyle uzasadnione, że klasyka nauk o ziemi od dawna im właśnie przypisuje powstanie istniejącej atmosfery, której początki sięgają okresu z przed 4 miliardów lat, kiedy nasz glob rozpoczął kształtowanie swojego istnienia w kosmosie. Obecnie, wobec dominującej roli ludzi na świecie, im przypisuje się decydujący wpływ na owe zmiany. Jest on niewątpliwie znaczący, jednak siła i gwałtowność nieprzewidywalnych reakcji wulkanicznych przypomina o ich roli w kształtowaniu atmosfery i zmian pogodowych.
Na podobne aspekty tych zmian zwróciła uwagę grupa naukowców skupiona wokół amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Potwierdzają oni, że lipiec tego roku był niezwykłym okresem pogodowym, z wyższymi niż zwykle zapisami temperatury zarówno na lądzie, jak i na morzu. Był to najcieplejszy lipiec od 1979 r. i pod tym względem zrównał się on z marcem 2015 r., który był drugim odchyleniem od normy i najcieplejszym miesiącem dla lądów tropikalnych.
Naukowcy byli zszokowani dramatycznym wzrostem ilości pary wodnej rozprzestrzenionej na całym świecie przez podwodny wulkan Hunga Tonga - Hunga Ha'apai, po jego erupcji 15 stycznia 2022 r. Położony na Oceanie Spokojnym wulkan w przeciwieństwie do większości innych wulkanów, uwolnił do atmosfery kilka aerozoli, ale nie takich jak pył i popiół, które powodują chwilowe spadki temperatury.
Dla przykładu w 1815 r. wybuch wulkanu Tambora na wyspie Sumbawa spowodował powszechne ochłodzenie i kolejny „rok bez lata”. Pod tym względem wybuch Tonga był całkiem inny. Specyficzne warunki geologiczne spowodowały, że wyrzucił on w powietrze ogromne ilości przegrzanej wody na wysokość do 50 kilometrów. W grę wchodzą „bezprecedensowe” ilości wody, która w postaci chmur może pozostawać w atmosferze przez kilka lat.
Naukowcy twierdzą, że para wodna jest najpotężniejszym ze wszystkich gazów cieplarnianych, ponieważ w przeciwieństwie do innych zatrzymuje ciepło w szerokim zakresie widma podczerwieni. Stanowi ona około 4 proc. wszystkich gazów atmosferycznych, w porównaniu z 0,04 proc. dwutlenku węgla, ale jej działanie jest stosunkowo krótkotrwałe, ponieważ ponownie wchodzi w naturalny cykl hydrologiczny. Nie mniej jednak para wodna z wulkanu Tonga i związane z nią chmury powodują wzrost temperatury, jak i zaburzenia pogodowe, które będą się utrzymywać.
Wydarzenie to dla naukowców, nie jest całkiem zaskakujące, ponieważ kaldera Hunga Tonga-Hunga Ha'apai znajdowała się przed erupcją 150 m poniżej poziomu morza. Potężny wybuch wyniósł parę wodną na wysokość nawet 53 km! Korzystając z pomiarów satelitarnych NASA Aura, szacują oni, że nadmiar pary wodnej odpowiada około 10 proc. jej ilości zwykle znajdującej się w stratosferze. Ich wniosek jest taki, że w przeciwieństwie do poprzednich silnych erupcji, to zdarzenie może nie ochłodzić, ale raczej potencjalnie ogrzać powierzchnię ziemi z powodu nadmiaru pary wodnej w atmosferze.
Na tej podstawie ocenia się, że erupcja wulkanu Tonga Hunga była prawdopodobnie najbardziej wybuchowym wydarzeniem współczesnej ery obserwacyjnej, od czasu gdy dokonano jego porównań z erupcją wulkanu Krakatau w 1883 roku
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.