Smog nad Nowym Jorkiem w USA utrudnia życie mieszkańcom. Tym razem jednak nie jest winien przemysł i samochody. To dym z kanadyjskich pożarów szybko zaciemnił niebo nad metropolią i sprawił, że wskaźnik jakości powietrza przekroczył wczoraj 400, znacznie w „niebezpiecznym” zakresie. Jak informuje New York Times liczby są najgorsze, odkąd władze USA zaczęły rejestrować pomiary jakości powietrza w 1999 roku. Ostrzeżenia obowiązują również w dużej części północno-wschodniego i środkowego zachodu.
- Dym zmusił ludzi do pozostania w pomieszczeniach i doprowadził do odwołania imprez plenerowych oraz opóźnień niektórych lotów z powodu słabej widoczności. Gubernator Kathy Hochul nazwała pogarszającą się jakość powietrza w Nowym Jorku „kryzysem nadzwyczajnym”, ostrzegając, że może to potrwać kilka dni - pisze amerykański portal.
Kanada, gdzie setki pożarów wymknęły się spod kontrol, również była narażona na większy smog. Niektóre części Quebecu i Ontario były objęte ostrzeżeniem przed smogiem, a eksperci ostrzegali, że powietrze w Toronto i innych miejscach prawdopodobnie się pogorszy.
The New York Times przypomina, że zła jakość powietrza może mieć rozległe skutki dla zdrowych ludzi i poważne dla osób z chorobami układu oddechowego. Tak wysokie odczyty są typowe w zadymionych megamiastach, takich jak Dżakarta czy New Delhi, ale rzadko w Nowym Jorku, gdzie dziesięciolecia przepisów stanowych i federalnych pomogły zredukować emisje.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.