Kochają rocka i bluesa, śpiewają po śląsku, mają szerokie grono odbiorców. Cóż jeszcze można powiedzieć o grupie Koher z Rybnika? Chyba to, że organizują liczne akcje charytatywne. Jedna z nich zbliża się wielkimi krokami.
Sebastian Koch na co dzień pracuje jako rewident szybowy w ruchu Marcel kopalni ROW. Swoją przygodę z górniczym fachem zaczynał szesnaście lat temu. Na początek poznał smak roboty na przygotówkach, potem przez trzy lata harował na ścianach. Kopalnia dla niego tajemnic nie ma, podobnie jak muzyka.
– Ta druga moja życiowa przygoda miała dość przypadkowy początek. Pewnego dnia, na jakiejś imprezie, pojawił się sprzęt do karaoke. Dla niewtajemniczonych powiem, że to rodzaj zabawy polegającej na śpiewaniu utworów przy akompaniamencie muzyki odtwarzanej na materiałach audiowizualnych. Oryginalny głos piosenkarza zostaje wykasowany i można go zastąpić swoim. No i zastąpiłem. Bardzo się to podobało i w ten sposób trafiłem do grupy o nazwie The Lebers – opowiada o początkach swojej kariery Sebastian Koch.
Grupa współpracowała z Domem Kultury w Rybniku-Chwałowicach. W skład zespołu wchodzili wówczas: Grzegorz Kuś – gitara, Adam Dawidziuk – gitara basowa, Sebastian Koch – wokal, Jacek Zając – instrumenty klawiszowe oraz Artur Bednarek – perkusja. Zespół działał pod patronatem Domu Kultury w Rybniku, dużo też koncertował. Co warto podkreślić, The Lebers zajęli III miejsce na Ogólnopolskim Przeglądzie Zespołów Muzycznych w Miliczu w 2005 r.! Zagrali wówczas m.in.: Wayne Bartlett z USA, Tadeusz Nalepa, Zbigniew Czwojda Band, The Crackers Band, Zbigniew Lewandowski, Recydywa Blues Band i Artur Lesicki. Muzycy z Rybnika wystąpili potem podczas koncertu laureatów u boku takich gwiazd jak Andrzej Nowak oraz Janusz Niekrasz (TSA).
– Grupa jednak się rozpadła, a ja zaliczyłem kolejne muzyczne lądowanie, tym razem w zespole Sekcja z Włoch. Bazowaliśmy głównie na własnej twórczości, ale w kręgu naszych zainteresowań pojawiły się również, prócz bluesa, także jazz i reggae. Tomasz Strokol grał wówczas na gitarze, podobnie jak Sylwiusz Krakowczyk, Adam Dawidziuk grał na basie, a Marek Stokowski na perkusji. Od tego momentu też upłynęło z piętnaście lat. A pięć lat temu pojawiła się w moim życiu trzecia kapela – Koher. I znów zaczęło się od przypadku. Zagraliśmy koncert charytatywny dla jednej z koleżanek. Ja byłem wtedy wolnym strzelcem, więc sięgnąłem do dawnych znajomości i w ten sposób, naprędce skrzyknęliśmy zespół. Zagraliśmy kilka numerów i wszystkim bardzo się podobało. Skoro tak, to padł pomysł, aby spotykać się na próbach i wspólnie ćwiczyć nowe numery. Udało się opanować repertuar i tak wyglądał triumfalny come back do bluesa, rocka i funky. Charakterystyczne jest to, że poszliśmy w stronę utworów śpiewanych po śląsku – tłumaczy dalej Sebastian Koch.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.