Jedyne ministerstwo węgla na świecie istnieje w Indiach i na stronach internetowych informuje o strategicznym rozwoju wydobycia węgla z obecnych ok. 700 mln ton do 1 mld ton w ciągu najbliższych kilku lat. Pod tym względem po Chinach zajmują one drugie miejsce na naszym globie.
Z szerszej perspektywy widoczny jest węglowy sojusz największych trzech państw Azji: Chin, Indii i Rosji, które łącznie wydobywają blisko 75 proc. węgla na świecie. Żaden z tych krajów nie zamierza z niego zrezygnować, ani zmniejszać zakresu jego eksploatacji. Jest nawet wręcz przeciwnie, czego przykładem są Indie, choć na ten kraj nastawione są naciski na jego porzucenie i prowadzenie odpowiedniej polityki zmierzającej do tego celu. Ponieważ Zachód sobie tego życzy, azjatycka kultura wymaga, aby się temu nie sprzeciwiać, gdyż zdają sobie oni sprawę, że werbalne kwestionowanie tego kierunku do niczego dobrego nie prowadzi.
Z tego wynika ich zgoda na dekarbonizację i zieloną transformację energetyki. Ta zgoda ułatwia im prowadzenie dyplomacji, rozmów i umów. Jednak o wszystkim decyduje nie formalna zgoda, ale praktyka, która jest jakby odwrotnością składanych w tej sprawie przyrzeczeń, zobowiązań i obietnic, które nie są objęte rygorami prawymi.
W stosunku do Indii, sytuacja ta w jakiejś mierze stanowi dyskomfort dla zachodnich zabiegów sojuszniczych. Tej rozbieżności pomiędzy realiami a dyplomatycznymi umowami zachodnie media ze względów propagandowych starają się nie zauważać.
Przykładem jest publikacja nowojorskiej agencji Bloomberg, która pisze o nieustających działaniach tego kraju w kierunku jego dekarbonizacji (India Rushes to Long-Term LNG Deals to Speed Shift From Coal – 7 lutego 2023). Relacjonując zaangażowanie Indii w rozwój dywersyfikacji importu surowców energetycznych dostrzega tylko ropę naftową i gaz ziemny w postaci LNG.
Trzeba zaznaczyć, że amerykańska agencja jest rzetelna i wszystkie jej dane są zgodne z rzeczywistością. Nie o to tu jednak chodzi. Po prostu agencja widzi tylko jedną stronę tego samego medalu. Powołując się na wypowiedź premiera Narendra Modi, twierdzi ona, że Indie mają rozwinąć swoje możliwości importowe LNG, aby zwiększyć udział gazu ziemnego w miksie energetycznym opartym na węglu z około 6 proc. obecnie do 15 proc. do 2030 r.
Petronet LNG Ltd., największy indyjski importer gazu, chce zabezpieczyć 12 mln ton dodatkowych dostaw płynnego gazu rocznie w ramach kontraktów długoterminowych, co stanowi równowartość około 60 proc. dostaw z zeszłego roku.
Agencja informuje, że wszytko to dzieje się nie dla rozwoju gospodarki indyjskiej, ale ze wglądu na program odejścia tego kraju od węgla i tylko dlatego Indie importują zwiększone ilości ropy i gazu ziemnego, ścigając zielony cel. Tym czasem, prawdziwy cel Indii ma kolor czarny, który posiada węgiel i wszystkie pozostałe paliwa kopalne.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Z węgla powinniśmy korzystać tak długo jak się go da wydobywać. Nie oglądać się na Niemców i ich chorych ekoterrorystów.
Węgiel do rozwój i bogactwo dla wszystkich. Ale ma być inaczej - dla wybranych. Pospólstwo ma mieć pv i od listopada do lutego zamarzać. Mam pv i pompę ciepła i przekonałem się jak mnie oszukano. Ostatni raz. Całe szczęście że piec na węgiel pozostał. How dare you.