- Komisja Europejska obniżyła prognozę inflacji w Polsce na 2023 r. o 3,1 pkt proc., do 11,7 proc. To druga największa rewizja w całej UE - zwrócił uwagę w komentarzu dla PAP Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Według niego zagrożeniem dla prognoz jest wzrost cen surowców energetycznych.
W przedstawionej w poniedziałek, 13 lutego, prognozie gospodarczej Komisja Europejska obniżyła szacunki dla inflacji w Polsce; prognozuje, że inflacja w 2022 r. wyniesie 13,2 proc., a w 2023 r. 11,7 proc.
Odnosząc się do obniżenia przez KE prognoz inflacji w Polsce, Marcin Klucznik zwrócił uwagę, że analitycy KE oczekują bardzo silnego wyhamowania cen w przyszłym roku. - Zagrożeniem dla prognoz jest silniejszy wzrost cen surowców energetycznych - zaznaczył.
Ekspert podkreślił, że analitycy KE obniżyli prognozę inflacji w Polsce na 2023 r. z 13,8 do 11,7 proc., czyli o 3,1 pkt proc. - To druga największa rewizja w całej Unii Europejskiej - jesienna prognoza KE mocno przeszacowała skalę inflacji - stwierdził Klucznik. Dodał, że podobne tendencje widać też w pozostałych państwach UE - KE oczekuje, że inflacja w tym roku w Unii Europejskiej wyniesie średnio 6,4 proc. - o 0,6 pkt proc. mniej niż wskazywała jesienna prognoza.
Klucznik zauważył, że inflacja w przyszłym roku ma spadać jeszcze szybciej. - Komisja spodziewa się, że inflacja w Polsce w 2024 r. wyniesie 4,4 proc. - oznacza to spadek o 7,3 pkt proc. w ciągu roku - wskazał. - Takie spowolnienie dalej oznacza jednak powrót do celu NBP dopiero w 2025 r. - zauważył ekspert PIE.
Dodał, że szybkie wyhamowanie wzrostu cen w 2024 r. ma wynikać z anemicznego tempa wzrostu PKB - KE prognozuje zaledwie 0,4 proc. wzrostu w tym roku oraz 2,5 proc. rok później. Jak podkreślił Klucznik, analitycy komercyjni ankietowani przez Focus Economics spodziewają się lepszej aktywności gospodarczej oraz wolniejszego spadku inflacji - w przyszłym roku ma ona wynieść 6,1 proc.
W ocenie eksperta PIE, poprawa aktywności w strefie euro oraz szybsze otwieranie chińskiej gospodarki to ryzyko mocniejszego wzrostu cen surowców niż obecnie prognozowany oraz wolniejszego spadku inflacji.
- KE zakłada stabilizację cen ropy oraz gazu - małe zmiany oznaczają koniec wpływu paliw na inflację w najbliższych kwartałach - zaznaczył. Jak podkreślił, analitycy prognozują jednak wzrost cen baryłki ropy Brent z 85 do 91 dol. - ma być to efekt większego popytu po zerwaniu z polityką zero COVID w Chinach.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.