Trzeba patrzeć na prognozy zużycia - wskazała w piątek minister klimatu i środowiska Anna Moskwa, pytana, co ma zrobić konsument prywatny czy szkoła, który dostaje wyższe rachunki za ogrzewanie niż w ubiegłym roku. Przypomniała, że podwyżka nie powinna być większa niż 40 proc.
Sejm uchwalił w czwartek nowelizację ustawy wprowadzającą mechanizm ograniczenia wzrostu cen dla odbiorców ciepła do 40 proc. Ustawa wprowadza maksymalne ceny dostawy ciepła przez przedsiębiorstwa energetyczne w odniesieniu do części odbiorców z przeznaczeniem na cele mieszkaniowe i użyteczności publicznej. Mechanizm maksymalnej ceny dostawy ciepła ma być stosowany od 1 lutego do 31 grudnia 2023 r.
Minister pytana w piątek w Programie I Polskiego Radia o to, co ma zrobić konsument, który dostaje radykalnie wyższy rachunek za ogrzewanie mieszkania niż w ubiegłym roku, zaznaczyła: - Nie musi robić nic - wszystko się będzie działo na poziomie osoby, podmiotu, zarządcy, spółdzielni, wspólnoty, która mu wystawia rachunek.
- To, na co trzeba patrzeć, to prognoza - zaznaczyła. Dodała, że ma sygnały, iż stawka jednostkowa się wiele nie zmieniła, natomiast rachunek jest wysoki.
- Okazuje się, że spółdzielnia, wspólnota czy zarządca dokonuje prognozy zużycia np. dwukrotnie wyższej niż zużycie danego gospodarstwa domowego w ub.r. Wtedy trzeba zapytać, z czego to wynika, czy to są utraty na przesyle, czy jakaś pomyłka - wskazała minister.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.