W perspektywie roku ceny mieszkań ustabilizują się na dotychczasowych poziomach - prognozuje Polski Związek Firm Deweloperskich. Dodaje, że w 2023 r. liczba rozpoczynanych inwestycji może spaść nawet o połowę względem 2021.
Według szacunków PZFD w 2022 r. łączna liczba rozpoczynanych inwestycji deweloperskich zmniejszy się o 32-33 proc. w porównaniu do roku 2021. W 2023 spadnie o kolejne 30-40 proc. rdr - prognozuje organizacja.
Szacuje się, że skala załamania względem 2021 roku wyniesie nawet ponad 50 proc., co oznacza, że zamiast 166 tysięcy mieszkań, rozpoczniemy budowę ok. 70-80 tysięcy nowych lokali - wskazuje PZFD. Dodano, że - według ankiety przeprowadzonej wśród części członków - nowe inwestycje planuje ograniczyć niemal 100 proc. ankietowanych, w tym 48 proc. z nich o ponad połowę.
- W najbliższym czasie, inwestorzy będą decydować się na realizację lepiej zlokalizowanych projektów, które z reguły cieszą się większym zainteresowaniem klienta gotówkowego. W razie ewentualnego niepowodzenia sprzedaży, tak umiejscowione inwestycje będą mogły zasilić rynek najmu. Takiej poduszki bezpieczeństwa nie będą miały projekty gorzej skomunikowane, położone na obrzeżach, stąd ich realizacja może okazać się zbyt ryzykowna i zostanie odłożona na czas poprawy rynkowej koniunktury - ocenił ekspert Polskiego Związku Firm Deweloperskich Patryk Kozierkiewicz.
Zdaniem PZFD relatywnie stabilnie kształtować będzie się podaż projektów premium, skierowanych do klientów gotówkowych.
- Trendem będzie również projektowanie większej liczby mieszkań o mniejszej powierzchni, a zarazem większym potencjale sprzedażowym - oczywiście z uwzględnieniem rozwiązań projektowych takich jak minimalna liczba miejsc postojowych - zastrzeżono.
Organizacja prognozuje, że w perspektywie roku ceny mieszkań ustabilizują się na dotychczasowych poziomach z lekkimi odchyleniami uwzględniającymi specyfikę danego sektora.
- Naszym zdaniem, za wcześnie, aby można było mówić o polu do obniżek cen w nowowprowadzanych inwestycjach deweloperskich, przede wszystkim z uwagi na koszty produkcyjne, koszty pracy oraz ewentualnej obsługi długu. Reakcja rynku będzie jednak uzależniona od rodzaju oraz lokalizacji projektu - przewiduje Kozierkiewicz.
W jego ocenie ewentualne wzrosty cen, nieprzekraczające poziomu 5 proc., mogą dotyczyć sektora premium oraz segmentu średniego. Chodzi o inwestycje w popularnych lokalizacjach miasta, które są doceniane zarówno przez nabywców jak i najemców.
Branża wskazuje, że ewentualne przeceny dotyczyć będą raczej jednostkowych projektów w przeciętnych lokalizacjach, położonych na obrzeżach miast i posiadających słabe połączenia komunikacyjne.
- Prawdopodobieństwo obniżki będzie też dużo większe w przypadku dużych mieszkań, których sprzedaż jest szczególnie utrudniona w obliczu niskiej zdolności kredytowej Polaków. Naturalnie tańsze mogą okazać się również mieszkania z rynku wtórnego, w starych blokach z czasów PRL czy kamienicach, które okazały się szczególnie podatne na ostatnie wzrosty cen energii, co znajduje swoje odzwierciedlenie w wysokości czynszów - zauważa PZFD.
Obniżki cen - według organizacji - mogą się też pojawić w segmencie domów jednorodzinnych. Może to być efektem większej podaży, m.in. na skutek wzrostu kosztów, które skłaniają do sprzedaży domów jeszcze w trakcie budowy lub tuż przed zamieszkaniem.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.