Od trzydziestu lat trwa nieustanna globalna kampania antywęglowa, Dokładniej rozpoczęła ją II Konferencja w Rio de Janeiro, która pod patronatem ONZ odbyła się w 1992 r.
Kolejne podobne zloty reprezentacji rządowych państw z całego świata podejmowały coraz bardziej restrykcyjne uchwały przeciwko wykorzystaniu węgla i paliw kopalnych dla potrzeb energetyki. Głoszone przez nich apokaliptyczne wizje dotyczące katastrofy klimatycznej skutecznie przekonywały ludzi na całym świecie do nienawiści skierowanej przeciwko naturalnym surowcom energetycznym. Ich miejsce miała zająć „darmowa” energetyka odnawialnych źródeł energii.
Sowicie dotowane przez państwowe budżety, jawiła się ona w każdym kraju na świecie, niczym sygnały nowego wspaniałego świata, czystej technologii i nigdy nie wyczerpujących się źródeł energii, jakimi miały być słoneczne panele i wielkie wiatraki. Gigantyczna ich propaganda we wszystkich znaczących mediach na całym świecie, zagłuszyła nieliczne i odważne publiczne głosy protestu.
Panujący obecnie globalny kryzys energetyczny, wymusił przynajmniej refleksję na ten temat, która bardziej widoczna jest w mediach, aniżeli w rządowych oświadczeniach państw sygnatariuszy tych porozumień klimatycznych. Tym razem głos sprzeciwu jest instytucjonalny i pochodzi z kraju słynącego ze swojego górnictwa, którym jest Australia. Jest on tym bardziej znaczący, że kraj ten w minionym roku osiągnął najwyższe dochody z eksportu swoich surowców w wysokości 379 miliardów dolarów (dla porównania budżet RP na 2022 r to ok. 120 mld USD).
Z tej okazji australijski minister zasobów i wody Keith Pitt powiedział, że „Węgiel jest gwiazdą tego eksportu” oraz poinformował, że aktualnie realizowanych jest 367 projektów górniczych o szacunkowej wartości 504 mld dolarów. Interesy tej grupy inwestorów górniczych i przemysłu wydobywczego przed rządem reprezentuje Rada Surowcowa Australii (Minerals Council of Australia - MCA).
Ta właśnie organizacja na łamach popularnego górniczego portalu Australian Mining, oświadczyła, że to nie węgiel odpowiada za wzrosty cen energii. Rada Minerałów Australii twierdzi, że to odnawialne źródła energii i gaz, a nie węgiel, ustalają cenę na rynku energii elektrycznej. Stanowisko MCA było reakcją na wiadomość, że rząd planuje interweniować i tymczasowo obniżyć ceny gazu i węgla, wierząc, że jest to uzasadnione wyjątkowymi okolicznościami i jest lepszym podejściem niż środki, które tylko pogorszą inflację, takie jak wypłaty gotówki.
Jeśli jednak rząd wprowadzi limit cenowy w wysokości 70 USD za tonę węgla, to większość kopalń dostarczających węgiel do elektrowni nie będzie w stanie pokryć kosztów produkcji. Będzie wtedy mniej energii, mniej miejsc pracy i mniejsze dochody eksportowe.
Dyrektor naczelna MCA, Tania Constable, powiedziała, że mylące jest sugerowanie, że węgiel jest winny wzrostu cen energii elektrycznej, ponieważ ponad 85 procent całego nadającego się do sprzedaży węgla wydobytego w Australii zostało wyeksportowane w latach 2021-22. Australijski węgiel wygenerował 112,8 miliarda dolarów przychodów z eksportu w latach 2021-22, czyli o 188 proc. więcej niż w latach 2020-21, spowodowanych przez utrzymujące się napięcie na światowych rynkach.
Constable wyjaśniła, że kryzys związany z cenami energii elektrycznej i bezpieczeństwem dostaw w czerwcu był wynikiem braku produkcji energii elektrycznej, kiedy awarie mechaniczne zmusiły do wyłączenia ponad 10 jednostek wytwórczych w Victorii, NSW i Queensland.
Awarie te spotęgowała kolejna katastrofalna powódź, która zalała drogi i linie kolejowe uniemożliwiając dostawy węgla do elektrowni.
Obrona pozycji australijskiego górnictwa w sporze z rządem należy do producentów zrzeszonych w MCA, a związkowa działalność skupia się na warunkach pracy i płacy górników.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.