- Nadchodzące miesiące będą bardzo trudne dla milionów Polaków. Dotyczy to nie tylko osób ogrzewających swoje domy paliwami stałymi i gazowymi, ale także odbiorców tzw. ciepła systemowego, bowiem ich także czekają ogromne podwyżki rachunków – ocenia Łukasz Horbacz, szef Izby Gospodarczej Sprzedawców Polskiego Węglazw rozmowie z portalem netTG.pl.
- Czy zbliżająca się jesień, a po niej zima to będzie najtrudniejszy sezon grzewczy od wielu lat?
- Nadchodzące miesiące będą bardzo trudne dla milionów Polaków. Dotyczy to nie tylko osób ogrzewających swoje domy paliwami stałymi i gazowymi, ale także odbiorców tzw. ciepła systemowego, bowiem ich także czekają ogromne podwyżki rachunków. Z ciepła systemowego w Polsce korzysta obecnie około 15 milionów osób, które według ekspertów mogą spodziewać się bardzo znaczących, bo wynoszących od kilkudziesięciu do nawet kilkuset procent, podwyżek rachunków za ogrzewanie. Wiele osób w naszym kraju już w tej chwili otrzymało wyliczenia z nowymi stawkami, a te często przyprawiają o ból głowy.
- Podrożeć ma też energia elektryczna.
- Jakiś czas temu prezes Urzędu Regulacji Energetyki, który zatwierdza nowe taryfy energii elektrycznej dla gospodarstw domowych mówił, że „w przyszłym roku spodziewamy się co najmniej kilkudziesięcioprocentowych podwyżek cen energii elektrycznej w zatwierdzanych taryfach”. Wszystko to rysuje bardzo ponury obraz nadchodzącej zimy, podczas której ubóstwo energetyczne w naszym kraju może osiągnąć poziom, jakiego nie spodziewał się nikt w najczarniejszych nawet prognozach.
- Dlaczego tak się dzieje?
- Rosnące w zawrotnym tempie ceny ciepła systemowego i energii elektrycznej wynikają przede wszystkim ze wzrostów cen surowców energetycznych (węgla i gazu) oraz bardzo trudnej sytuacji na europejskim rynku energii.
- Czy rządowe dopłaty do węgla złagodzą ten problem?
- To za mało. Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, poinformowała na początku sierpnia, że gotowy jest już projekt ustawy wsparcia osób ogrzewających się gazem, olejem opałowym, pelletem drzewnym oraz drewnem. Będzie jednak rozpatrywany dopiero na pierwszym wrześniowym posiedzeniu Sejmu. Wtedy poznamy szczegóły ustawy oraz terminy składania wniosków. Wiadomo już, że osoby ogrzewające swoje domy pelletem drzewnym oraz innymi rodzajami biomasy otrzymają dopłaty w wysokości 3000 zł, podobnie jak w przypadku uchwalonego niedawno dodatku dla osób ogrzewających domy węglem. Dopłata nie będzie uzależniona od dochodów.
Pojawiają się także informacje, że pellet drzewny może zostać objęty zerową stawką VAT. Jest on paliwem, które podobnie jak węgiel doświadczyło w ostatnich miesiącach drastycznych podwyżek cen sięgających niemal 200 proc., dlatego rządzący zdecydowali się objąć go podobnym wsparciem finansowym jak paliwa węglowe.
- W połowie kwietnia w imieniu Izby wystosował pan list do premiera Mateusza Morawieckiego. W nim ostrzeżenie, że z powodu słusznego ze względów moralnych embarga na rosyjski węgiel Polacy – 4 mln gospodarstw domowych – będą mieli problemy z kupnem opału. W sumie miało zabraknąć 11 mln ton węgla. Czy coś się zmieniło od kwietnia?
- Na szczęście tak. Zauważam, że obietnice rządu o sprowadzeniu drogą morską węgla zaczynają się spełniać. Węgiel przypływa do portów. Musi tam zostać odpowiednio przesiany do celów gospodarstw domowych, a następnie rozdystrybuowany po całym kraju. Niestety mieliśmy rację co do opisanych w liście do premiera skutków embarga. Narastająca od wielu lat unijna polityka dekarbonizacji doprowadziła do stopniowego zmniejszania wydobycia węgla w kraju. Podaż węgla malała znacznie szybciej niż popyt, a powstałą w ten sposób lukę uzupełniał węgiel z importu, w 80 proc. właśnie z Rosji. Przyczyn skupienia się importerów na tym właśnie kierunku jest wiele. Główne z nich to niska cena, relatywnie niskie koszty logistyki i jakość dopasowana do potrzeb polskiego rynku. Odcięcie tego węgla z dnia na dzień, jakkolwiek słuszne, zrodziło w perspektywie pozostałej części roku trzy zasadnicze problemy.
- Jakie to problemy?
- To po pierwsze – brak, jak ocenialiśmy w kwietniu, aż 11 mln ton węgla. Teraz wiemy już, że ta luka będzie mniejsza. Po drugie – potencjał do ogromnych wzrostów cen węgla. Po trzecie – brak odpowiedniej jakości węgla dla sektora komunalno-bytowego w wystarczającej ilości. W kwietniu szacowaliśmy niedobór węgla w perspektywie do końca roku na poziomie 9-11 mln ton. Biorąc pod uwagę ostatnie dość pozytywne dane dotyczące importu drogą morską, zredukowaliśmy oczekiwany brak do poziomu 4-6 mln, z czego co najmniej 2,5 mln ton to brak na rynku ogrzewnictwa indywidualnego. Ten brak to niemal 30 proc. rynku. Niedobór będzie odczuwalny jak nigdy dotąd.
- Co z cenami węgla? Jest szansa, że spadną?
- Nie sądzę. Sytuacja na światowych rynkach paliw wskazuje, że za węgiel nadal będziemy płacić bardzo dużo.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Dopuście do sprzedaży miały to trochę powinno złagodzić problem.