Sytuacja gospodarcza i idąca za tym pozycja polityczna poszczególnych krajów oraz kontynentów zmienia się w szybkim tempie. I o nie tylko z powodu agresji Rosji na Ukrainę.
Pojawiają się opinie, że jest wręcz odwrotnie, to wojna ta ma powstrzymać te zmiany. Jednym z przejawów tego procesu jest stale rosnąca pozycja Indii, nie tylko jako chińskiego konkurenta, ale również jako piątego pod względem PKB mocarstwa gospodarczego, które ma jeszcze większe ambicje.
Ta piąta pozycja nie jest formalna, ale trzy zajmujące ją kraje mają bardzo zbliżone do siebie wskaźniki PKB, a są to Wielka Brytania, Indie i Francja. Ten indyjski awans stale jeszcze trwa. To wejście do światowej czołówki gospodarczej jest podobnie zadziwiające, jak jej chińskiego konkurenta.
Tu wypada przypomnieć, że jeszcze pół wieku temu oba te kraje klasyfikowane były w okolicach połowy pierwszej setki krajów na świecie. Ta wzrastająca rola Indii dostrzegana jest również na rynku surowcowym. Uważnie jest ona monitorowana przez australijską gospodarkę, dla której Indie są zawsze zamiennym z Chinami importerem surowców z tego państwa-kontynentu.
Górnicza konferencja w Australii
Sytuacje tę potwierdza wypowiedź pani dr Dambisy Felicii Moyo, wiodącego prelegenta najważniejszej australijskiej corocznej konferencji górniczej Diggers and Dealers, która odbyła się w Kalgoorie w Austarlii Zachodniej w dniach 1 – 3 sierpnia tego roku. Twierdzi ona, że w ciągu najbliższych 10 lat Indie pod względem surowcowym wyprzedzą Chiny. Teza ta spotkała się z zainteresowaniem najważniejszych mediów zajmujących się globalną ekonomią.
Brytyjski Financial Times prezentuje najważniejsze kwestie, jakie poruszyła w tej sprawie pochodząca z Zambii, amerykańsko-brytyjska ekonomistka, naukowiec i autor kilku bestsellerów wydawniczych.
Dambisy Moyo, przemawiając na otwarcie tej konferencji uzasadniła globalną ekspansję surowcową Indii, która w najbliższej dekadzie może pod tym względem wyprzedzić Chiny w ich imporcie dla potrzeb swojego przemysłu. Przemawia za tym, „niepewna” trajektoria zadłużenia Chin i spowolnienie wzrostu populacji, co sygnalizuje, że Chiny mogą zostać wyprzedzone przez Indie jako największy na świecie nabywca minerałów w ciągu dekady.
Przemawiając na tej konferencji Moyo ostrzegła, że zadłużenie Chin i wyzwania demograficzne staną się „niesamowicie problematyczne” w ciągu najbliższych 10 lat. Indie przygotowane są do produkcji i eksportu szerokiego asortymentu towarów, z myślą o ich zastosowaniu energetycznym i imporcie potrzebnych dla tego celu surowców. FT podkreśla, że uwagi te wynikają z jej biznesowego zaangażowania, jako członka zarządu koncernów Chevron, 3M i Condé Nast.
Chiny zostały skrytykowane za powrót do realizowanych długiem i zmarnotrawionych wydatków dla powstrzymania spowolnienia gospodarczego. Moyo, która jest również doradcą rządu brytyjskiego i byłym członkiem zarządu Barclays (globalny brytyjski dostawca usług finansowych) spodziewa się, że Chiny przyjmą w tym roku „bardziej agresywny program”, aby przeciwstawić się spowolnieniu, co zachęciłoby je do większych inwestycji w zasoby surowcowe.
Powiedziała, że wzrost gospodarczy Chin prawdopodobnie nie osiągnie minionych szczytów, a szacowana roczna stopa wzrostu wynosi 4 proc. Tymczasem Pekin wyznaczył sobie cel rocznego wzrostu na poziomie około 5,5.
Skomplikowana sytuacja
Pomimo swego krytycznego nastawienia do chińskiej gospodarki pani Moyo, jako inwestor i bizneswoman powiedziała, że będzie nadal inwestować w Chinach w perspektywie krótkoterminowej, ale jest zdania, że problemy strukturalne w gospodarce tego kraju przyćmiły długoterminowe jego możliwości. I zaznaczyła, że po 10 latach historia gospodarcza stanie się bardzo skomplikowana.
Z wypowiedzi tej wynika, że Chiny mają poważne trudności gospodarcze i ich prymat pierwszego mocarstwa surowcowego jest zagrożony. Zauważyć trzeba, że przekonanie takie wyrażane przez zachodnie media i polityków może być zawodne, czego Chiny nie jeden raz już dowiodły.
Nie umniejsza to wcale rosnącej sile i potędze Indii, gdzie według statystyk Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW), już na przełomie obecnego dziesięciolecia Chiny mają zająć pierwsze miejsce pod względem PKB, a tuż za nimi mają znaleźć się Indie. Trzecie miejsce ma przypaść Stanom Zjednoczonym.
Nie wiadomo, czy tak się stanie, ale same prognozy mówią o roli, znaczeniu, potencjale i możliwościach indyjskiej gospodarki.
Globalny kryzys surowcowy
Jeżeli faktycznie dojdzie do importowego wyprzedzenia Chin pod względem sprowadzanych z całego świata surowców, to już obecnie zarysowuje się kryzys w ich pozyskiwaniu. Chiny, które już dziś konsumują około 50 proc. ich światowego wydobycia, nie zrezygnują z tej skali. Indie jeżeli mają wyprzedzić Chiny, będą je pozyskiwać przynajmniej w tej same wielkości. Zachowanie dzisiejszego poziomu ich wydobycia, nic nie pozostawiałoby dla reszty świata, co jest całkowicie nierealnym rozwiązaniem. Jedynym wyjściem z tej sytuacji wydaje się być rozwój światowego górnictwa i to w skali setek kopalń najbardziej poszukiwanych surowców.
Indyjskie wejście na globalny rynek surowcowy spowoduje, że dla innych państw tych surowców zabraknie. Pod tym względem kryzys energetyczny jest ostrzeżeniem, że kraje które posiadają te surowce, a z przyczyn ideologicznych, czy politycznych nie chcą ich eksploatować staną się państwami drugiej kategorii, zależnymi od ich producentów. Tego rodzaju przestrogi pojawiają się w zachodnich mediach, a relacje z australijskiej konferencji górniczej są tylko ich potwierdzeniem.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.