Zielono-socjalistyczny rząd w Niemczech zadecydował, że przynajmniej na czas przejściowy planowany jest powrót do energetyki węglowej.
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans stwierdził, że powrót do spalania węgla będzie konieczny, aby uniknąć burz społecznych spowodowanych kryzysem energetycznym i niemożliwymi do opanowania cenami energii.
- Jeśli nasze społeczeństwo pogrąży się w konflikcie, ponieważ nie będzie miało energii, nie osiągniemy również naszych celów klimatycznych. Ponadto musimy zadbać o to, aby ludzie nie cierpieli z powodu zimna, gdy nadejdą chłodniejsze dni – powiedział.
Niemcy stoją teraz w obliczu największego kryzysu energetycznego od lat 70. XX w. Od połowy czerwca do kraju trafia zaledwie 40 proc. dostaw rosyjskiego gazu, który miał płynąć gazociągiem Nord Stream 1. Nikt nie był na to przygotowany, w wyniku czego lokalny gigant energetyczny Uniper zaczął upadać.
Produkcja energii z węgla ma zatem pomóc w szybszym napełnieniu zbiorników magazynowych gazu na zimę.
- Oznacza to w międzyczasie więcej energii węglowej. To gorzka decyzja, ale w tej sytuacji naprawdę konieczne jest ograniczenie zużycia gazu – skomentował niemiecki minister gospodarki Robert Habeck z partii Zielonych.
Elektrownie węglowe nie są jednak przygotowane na szybkie rozpoczęcie produkcji, bądź jej zwiększenie. Poważną przeszkodą jest niezbędna konserwacja, która może trwać nawet kilka miesięcy, a której nie przeprowadzano często od wielu lat. Brakuje też siły roboczej.
- Nie da się wyszkolić technika do obsługi kotła w elektrowni podczas krótkiego kursu – powiedział portalowi Echo24 analityk rynku energetycznego Jiří Gavor.
Firmy starają się zatrzymać pracowników, którzy są bliscy emerytury lub mobilizować do pracy tych, którzy już na nią przeszli.
Nie ma węgla, a za dostawy płaci się ogromne sumy. Obecne zapasy węgla w Niemczech wystarczą w zimie tylko na tydzień. Paliwo można kupić, ale z trudem i na pewno nie będzie tanie.
- Cena węgla na rynkach międzynarodowych jest nawet trzykrotnie wyższa od ceny, do której byliśmy przyzwyczajeni. Trzeba kupować na rynku spot, gdyż nie ma kontraktów długoterminowych. Wysokie sumy płaci się również za transport węgla, a tu napotykamy ograniczoną flotę żeglugową i inne trudności – dodał Gavor.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Bardzo dobrze. Nowe technologie pozwalają na wytwarzanie energii z węgla z ogromnym ograniczeniem emisji, a gaz wcale nie jest taki nieemisyjny. Co ze stratami na rurociągach? o tym nikt nie mówi. Dała się Europa ograć jak małe dzieci.