Zachodni politycy, media oraz narody i państwa tego regionu świata zgodnie potępiają rosyjską agresję na Ukrainę. Mniej zgodnie akceptują nałożone na Rosję sankcje, szczególnie te związane z zakazem importu paliw kopalnych z tego kraju. Dotychczas spowodowały one w skali globalnej trzykrotny wzrost ceny gazu ziemnego i cztero-, pięciokrotny wzrost ceny węgla.
Nie ulega wątpliwości, że ceny te obniżają standard dobrobytu na całym świecie. Apele o poparcie tych sankcji i pogodzenie się z wszelkimi niedogodnościami cenowymi przyjmowane są bez zastrzeżeń przez dobrze sytuowane środowiska. Te biedniejsze nie chcą żadnych podwyżek cen, bo i tak z trudem wiążą one koniec z końcem.
Sytuacja energetyczna Europy dobrze jest znana i stale monitorowana w Moskwie. W miniony piątek, wypowiedział się na ten temat rosyjski prezydent. Jego zdanie można by pominąć, choćby tylko z powodów prowadzonej wojny na Ukrainie, przyjmując, że jest to stronnicza próba zastraszania państw i narodów przeciwnych jego wojennej polityce. Jednakże agencja Reuters relacjonując wypowiedź rosyjskiego prezydenta w obiektywnym tonie, spotkała się z zainteresowaniem mediów zarówno w USA, jak i innych krajach Zachodu (Putin warns West: sanctions risk energy price spike catastrophe - 8.07.2022 r.).
Agencja pisze, że prezydent Władimir Putin ostrzegł w piątek Zachód, że dalsze sankcje wobec Rosji w związku z wojną w Ukrainie mogą spowodować katastrofalne podwyżki cen energii dla konsumentów na całym świecie. Agencja podkreśla determinację wojenną rosyjskiego prezydenta, który nie zamierza zakończyć tej wojny bez osiągnięcia założonych przez niego celów.
Jednocześnie przypomina ona, że energia jest jednym z obszarów, w którym Kreml nadal ma władzę – a europejskie mocarstwa, w tym Niemcy, obawiają się, że może on odciąć jej dostawy.
Rosja jest drugim co do wielkości eksporterem ropy naftowej na świecie po Arabii Saudyjskiej, największym na świecie eksporterem gazu ziemnego i największym na świecie eksporterem pszenicy. Europa importuje około 40 procent swojego gazu i 30 procent ropy z Rosji. Reuters cytuje wypowiedź prezydenta Rosji na ten temat: „Wiemy, że Europejczycy próbują zastąpić rosyjskie zasoby energetyczne, oczekujemy jednak, że efektem takich działań będzie wzrost cen gazu na rynku oraz wzrost kosztów surowców energetycznych dla odbiorców końcowych”.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.