W czwartek, 12 maja, w siedzibie Wyższego Urzędu Górniczego odbyło się pierwsze posiedzenie komisji powołanej przez Adama Mirka, prezesa WUG, która zbada przyczyny i okoliczności tąpnięcia oraz wypadku zbiorowego, w którym zginęło 10 górników. Doszło do niego 23 kwietnia w należącej do Jastrzębskiej Spółki Węglowej kopalni Borynia-Zofiówka, ruch Zofiówka.
Zbigniew Rawicki, dyrektor Departamentu Górnictwa WUG i przewodniczący komisji, przypomniał, że 23 kwietnia wstrząs wywołał uwolnienie do atmosfery kopalnianej ogromnej ilości metanu.
- Jego zawartość w atmosferze w wyrobisku początkowo wynosiła 100 proc., po pewnym czasie spadła do 90-80 proc. Uszkodzony został wentylator. W dniu wypadku prowadzono tam prace profilaktyczne, mające zapobiec szeregowi zagrożeń, w tym metanowemu. W tym rejonie występowało zagrożenie metanem IV kategorii, wyrzutem skał - III stopnia i tąpaniami - I stopnia - wyliczył Zbigniew Rawicki.
Podkreślił, że komisja, która odbyła właśnie swoje pierwsze posiedzenie, zbada dlaczego doszło do tąpnięcia i wypłynięcia metanu, który spowodował, że atmosfera stała się beztlenowa. Pierwsze posiedzenie miało charakter techniczno-organizacyjny. Na kolejnym, które odbędzie się w czerwcu, pojawią się piersze informacje i analizy.
- Grupy robocze przygotują ekspertyzy, które pozwolą nam odpowiedzieć na pytanie, co robić, by w przyszłości uniknąć podobnych zdarzeń - mówił przewodniczący komisji, w której skład wchodzą m.in. naukowcy AGH i Politechniki Śląskiej, GIG oraz Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach i Prokuratury Okręgowej w Gliwicach.
Jednym z elementów prac komisji będzie ocena akcji ratowniczej oraz wpływu wykonywanych robót na wystąpienie zdarzenia.
- W czerwcu będziemy już nieco mądrzejsi o efekty przesłuchań pracowników zakładu prowadzonych obecnie w OUG Rybnk. Dziś zapoznaliśmy się z wynikami oględzin miejsca zdarzenia. Można było tam bezpiecznie zjechać. Przemieszczony został przenośnik, rurociąg, ale muszę przyznać, że jak na tak potężną siłę, z jaką mieliśmy tam do czynienia, te zniszczenia nie są tak duże, jak należało się spodziewać - wyjaśnił dyr Rawicki.
Podkreślił, że na podstawie badań aktywności sejsmicznej w miejscu zdarzenia nie można było przewidzieć, że dojdzie do tak silnego wstrząsu. Przypomniał, że rejon ten miał I stopień zagrożenia tąpaniami.
- Niestety w podobnych okolicznościach przed laty doszło do wypadku z ofiarami śmiertelnymi w kopalni Śląsk. To pokazuje, ze sporo wiemy na temat zagrożeń, potrafimy w pewnym stopniu je prognozować, ale natura i tak ma przewagę - podkreślił ekspert.
Wyjaśnił, że w wyrobisku wcześniej były prowadzone roboty strzałowe, czyli profilaktyka tąpań. Odpowiadając na pytania dziennikarzy dodał, że nie są jeszcze znane przyczyny śmierci górników. Ale powody mogą być dwa: uduszenie, bo była tam beztlenowa atmosfera, albo efekt tąpnięcia.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.