Sześćdziesiąt lat temu niemiecki pisarz Max von der Grün, będący z zawodu górnikiem, napisał powieść Ludzie w podwójnej władzy. Działalność literacka stała się wkrótce dla pisarza powodem problemów i przyczyną zwolnienia z kopalni. Propaganda Polski Ludowej wykorzystała zaś ten przypadek jako przykład prześladowania ludzi pracy przez kapitalistów w Republice Federalnej Niemiec.
Max von der Grün żył 79 lat. Urodził się 25 maja 1926 r. w Bayreuth, zmarł zaś 7 kwietnia 2005 r. w Dortmundzie. Przez dwanaście lat pracował jako maszynista wąskotorowej kolei kopalnianej wożącej pociągi z węglem w kopalni Heeren niedaleko Dortmundu. I pewnie woziłby węgiel dalej gdyby nie to, że jesienią 1962 r. ukazała się jego powieść, zatytułowana Ludzie w podwójnej władzy. Krytycy przyjęli ją życzliwie, a górnicy kopalni Heeren z dużym zainteresowaniem. Mniej entuzjazmu miało jednak kierownictwo kopalni uważając, że powieść ta raczej nie zachęci nikogo do podjęcia pracy w zawodzie górnika.
Ale maszynista kopalnianej kolejki nie zrażał się. Napisał i opublikował następną powieść, której tytuł na język polski można przetłumaczyć jako Błędny ognik i ogień, lub też Błędne ogniki. W powieści tej poruszył problem bezpieczeństwa w niemieckiej kopalni. To, co się później stało, doprowadziło do tego, że o niemieckim górniku mieli okazję przeczytać także czytelnicy w Polsce. Tak sprawę relacjonowała Zachodnia Agencja Prasowa w serwisie informacyjnym z 4 stycznia 1963 r.:
„Fakt, że w powieści dochodzi do śmiertelnego wypadku spowodowanego przez powszechnie używaną w kopalniach maszynę wyciągową, miał dla autora nieoczekiwane następstwa. Fabryka maszyn górniczych 'Westfalia' usiłowała spowodować wycofanie lub skrócenie odpowiednich fragmentów książki przez wydawcę, a gdy to się nie udało, wytoczyła Grünowi proces o zniesławienie. W dwu instancjach sąd wypowiedział się po myśli autora, ale w sukurs 'Westfalii' pospieszył pracodawca Grüna, wypowiadając mu pracę. Zwolnienie bez wypowiedzenia, oto była zapłata dla von der Grüna za jego dwunastoletnią pracę i zawartą w książkach prawdę.”
Po zwolnieniu z kopalni były maszynista kolejki górniczej przez pewien czasu nie mógł nigdzie znaleźć innego zatrudnienia na dłużej.
Propaganda PRL podkreślała, że Max von der Grün wyleciał z pracy w kopalni za to, że jako pisarz-robotnik poddawał krytyce stosunki i warunki pracy panujące w kapitalistycznych zakładach. Przemilczano przy tym, że jakoś robotnicy z RFN nie kwapili się do tego, by emigrować do Polski. Odwrotnie - wśród osób podejmujących próby ucieczki z PRL na zachód nie brakowało górników kopalń węgla z Wałbrzycha, Bytomia czy Zabrza...
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
W dzisiejszej Polsce robi się to samo, za dokumentowanie przekroczeń CH4