Kopalnia Soli Wieliczka zachwyca zwiedzających pod każdym względem. Zadziwia kunsztem i pomysłowością, z jakimi dawni gwarkowie pozyskiwali podziemne skarby. Komory, filary, chodniki, sprzęty, ale i rzeźby wykute w soli uzmysławiają nie tylko umiejętności techniczne ich twórców, ale również potrzebę poszukiwania przez nich piękna.
A piękna górnikom – oraz obecnie zwiedzającym wielicką kopalnię – natura nie poskąpiła m.in. za sprawą nacieków solnych. Są one wynikiem tzw. mineralizacji wtórnej. Wypływająca z górotworu solanka krystalizuje się w różne formy. Jeden z badaczy naliczył ich aż 11.
Na stropie i ociosie można oglądać gąbczaste wykwity zwane kalafiorami solnymi. Nie brakuje też znanych z jaskiń stalaktytów. Te cienkie są nazywane makaronami. Są też polewy naciekowe, a nawet włosy solne określane w Wieliczce jako „włosy św. Kingi”. Powstają one w trakcie szybkiej krystalizacji halitu – minerału budującego sól kamienną – w określonych warunkach i przypominają siwe włosy.
Już tylko po to, aby podziwiać te cuda natury, warto zjechać w podziemia Kopalni Soli Wieliczka.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.