Emerytowany ostrawski górnik Zdislav Chalupa otrzymał nietypowy prezent na swój dostojny jubileusz. W dniu setnych urodzin odwiedził dawną kopalnię i zjechał szolą na dół. Przez chwilę nadzorował ruch podziemnych kolejek. Wielu młodych kolegów po fachu zaskoczył swą wiedzą.
- Przed zjazdem nie założył nawet aparatu słuchowego. Wszyscy ci górnicy tak bardzo głośno rozmawiali, że wszystko do niego znakomicie docierało – powiedziała Míla Chalupová, małżonka stulatka, która w tym roku obchodzić będzie 61 urodziny. Z solenizantem związana jest od ponad 30 lat.
Zdzisław Chalupa pracował w kopalni Anselm (Urx) w Petřkovicach, w latach 1957-1977.
- Przypomniał sobie, że w klatce mogło się zmieścić piętnastu górników. Spojrzał na dno pierwszego wagonu, opowiadał jak dawniej transportowało się węgiel, opisywał procedury techniczne. Wspominał z imienia i nazwiska kolegów, z którymi pracował — opisała Mila Chalupova.
Zdzislav nie miał łatwego życia. Za rządów nazistów szkoły wyższe były zamknięte, gdy po wojnie zamarzyły mu się studia na wydziale tekstylnym, komuniści zadecydowali, że bardziej nadaje się do pracy w charakterze górnika pod ziemią. Nie pozostawili mu wyboru. Pracując ukończył technikum i został sztygarem.
- Na tym stanowisku zarabiał mniej niż zwykły górnik. Takie były czasy – powiedziała małżonka stulatka.
Stulatek złożył też wizytę w dyrekcji skansenu górniczego na Landeku w Ostrawie.
- Znał mojego tatę, razem pracowali w dziale transportu kopalni. Nawet wspomniał o mojej matce, pracownicy szpitala w Petřkovicach. Przez chwilę rozmawialiśmy o górnictwie. Błyskał niesamowitą wiedzą – przyznał Lumír Plac, dyrektor skansenu.
Na początku obaj panowie oficjalnie się przywitali, ale po kilku minutach byli już na „ty”, jak starzy górnicy.
- Na pożegnanie pozdrowili się po górniczemu „Szczęść Boże” – zauważyła Míla Chalupová.
Setną rocznicę urodzin dostojny jubilat obchodził w towarzystwie czwórki dzieci, szesnaściorga wnucząt, dziewiętnaściorga prawnucząt i dwóch praprawnuków.
Tylko jeden syn Zdzislava, Rudolf, zdecydował się pójść w ślady ojca i zostać górnikiem. Co ciekawe, jubilat po raz ostatni został tatą mając…71 lat! Lecz skoro jego małżonka była wówczas ledwo po trzydziestce, to trudno się temu aż tak bardzo dziwić.
- Kiedy przed kilkoma dniami pojechaliśmy samochodem wykonać teksty na koronowirusa panie, które spisały nasze numery PESEL, pytały „gdzie się podziewa to niemowlę?” Tłumaczyliśmy im, że owszem, mamy w samochodzie pasażera, który urodził się w 22 roku, ale ubiegłego wieku – śmieje się Míla Chalupová.
Historię Mili i Zdzislava Chalupów opisał Radek Luksza, redaktor Dziennika Morawskośląskiego i miesięcznika Hornik.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.