- Inflacja może sięgnąć 7-8 proc. i to może nastąpić już w tym roku - powiedział wiceminister finansów Piotr Patkowski we wtorek, 2 listopada, w Radiu Plus. Poinformował, że pomoc dla gospodarstw domowych, które odczuwają skutki podwyżek cen energii, będzie miała formę bonu i może kosztować 3 mld zł.
Wiceminister finansów przyznał, że wysoka inflacja będzie się utrzymywać przez kolejne kwartały.
- Wydaje się, że inflacja nie osiągnie poziomu 10 proc., ale 7-8 proc. jest realne. Nasze modele makroekonomiczne nie pokazują 10 proc., więcej skupiamy się na 7-8 proc. Bardzo możliwe, że taki poziom osiągniemy jeszcze w tym roku. Na podwyższone odczyty inflacji trzeba się szykować także w I i II kw. 2022 r., potem inflacja będzie spadać - powiedział Patkowski.
Poinformował także, że jest już gotowy projekt rekompensat dla osób zagrożonych ubóstwem energetycznym, w obecnej wersji dotyczy on ok. 1 mln gospodarstw domowych, a koszt to ok. 1,5 mld zł. - Jednak premier ostatnio powiedział, że ta kwota pomocy wzrośnie do 3 mld zł. Chcielibyśmy rozszerzyć krąg osób, które uzyskają pomoc. To będzie bon energetyczny, którego celem jest zamortyzowanie wzrostu cen ciepła, gazu i benzyny. Nie będziemy wiązać Polaków celem, na jaki mają przeznaczyć te środki, tylko przekażemy Polakom bony, a oni zdecydują, na co te środki przeznaczyć - powiedział wiceminister w MF.
Wyjaśnił, że kwota wsparcia będzie wpłacana co miesiąc, jej wysokość będzie zależeć od wielkości gospodarstwa domowego. Na pytanie, czy liczba gospodarstw domowych, które będą mogły skorzystać z pomocy, wyniesie 2 mln zł, odpowiedział: - Tak, to może być taka kwota.
Patkowski zaznaczył, że są prowadzone prace nad innymi rozwiązaniami. - Wiemy, jakie jest odczucie społeczne inflacji. I zastanawiamy się nad innymi rozwiązaniami, będziemy je analizować i komunikować - powiedział. Wykluczył jednak obniżkę VAT na energię elektryczną do 0 proc., bo jak dodał, jest to niezgodne z przepisami unijnymi.
Dodał także, że Polska jak na razie nie zapłaciła żadnej kwoty w ramach kar nałożonych przez instytucje unijne.
- Żadne kary nie są płacone i nie są wymagalne. Aby były wymagalne, Komisja Europejska musi wystawić notę, na podstawie której może żądać pieniędzy, ale takiego wezwania nie odebraliśmy, więc żadne kwoty nie są uiszczane. I nie wydaje się, aby w najbliższym czasie doszło do takiej sytuacji, bo KE nie podejmuje takich działań - powiedział wiceminister finansów.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.