Wskaźnik Przyszłej Inflacji, prognozujący z wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług w październiku wzrósł o blisko 1 pkt wobec wartości sprzed miesiąca - podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Według analityków inflacja utrzyma się na podwyższonym poziomie w długim okresie.
Jak wskazało w piątkowej informacji BIEC, Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI) rośnie nieprzerwanie od 15 miesięcy. W ocenie ekspertów październikowa podwyżka podstawowych stóp procentowych miała charakter kosmetyczny i spóźniony, więc efekty tej decyzji nie będą miały wpływu na kształtowanie się procesów inflacyjnych w najbliższych miesiącach. Na ogół efekty polityki monetarnej ujawniają się ze znacznym opóźnieniem, o horyzoncie, co najmniej 3 - 4 kwartałów - zauważyli.
Według Biura obecnie niemal wszystkie składowe wskaźnika WPI działają w kierunku wzrostu inflacji. Najsilniej proinflacyjnie działają składowe obrazujące zmiany cen na rynkach surowcowych oraz wzrost oprocentowania 10-letnich obligacji skarbu państwa, co jest na ogół czynnikiem działającym w kierunku utrwalenia inflacji na podwyższonym poziomie w długim okresie - zaznaczono.
BIEC zwróciło uwagę, że wiele gospodarek w ostatnim czasie odnotowuje wzrost inflacji. Z jednej strony, jak wyjaśniono, to konsekwencja po-pandemicznego odradzania się gospodarek i szybko rosnącego popytu na surowce, którego nie jest w stanie zaspokoić podaż, więc reguluje te braki wzrostem cen. drugiej strony, to konsekwencja osłon socjalnych w okresach lockdownów, które miały zapobiegać upadłościom, drastycznemu spadkowi dochodów a w konsekwencji złagodzić skutki recesji - dodano.
Analitycy zaznaczyli, że w tę fazę ożywienia gospodarczego Polska weszła z inflacją wyższą niż większość krajów UE, co było głównie konsekwencją proinflacyjnej polityki NBP, która miała zagwarantować rządowi wyższe wpływy budżetowe. Niskie stopy procentowe miały stymulować konsumpcję a okresowe interwencje na rynku walutowym w założeniu prowadzić do wzrostu eksportu - wskazano. Eksperci zwrócili uwagę, że nie brano pod uwagę konsekwencji w postaci wzrostu cen importu a dalej - wzrostu cen krajowych zarówno u importerów, jak i u krajowych producentów, dla których ceny dóbr importowanych są zwykle cenami odniesienia.
Według BIEC wprowadzenie przez rząd w 2020 r. podwyżki niektórych cen regulowanych na usługi oraz wprowadzenie nowych lub podwyższanie już obowiązujących podatków bezpośrednio prowadziło do drastycznego wzrostu kosztów działalności gospodarczej u przedsiębiorców, co znalazło swe odbicie w szybko rosnących cenach producentów (PPI) w drugiej połowie 2020 r.
Przy odradzającym się popycie, po czasowym zamknięciu gospodarki, musiało to spowodować wzrost cen konsumpcyjnych - dodano. Popyt odradzał się bardzo szybko nie tylko w postaci popytu odłożonego w okrasie lockdownu lecz też z powodu jego stymulacji wskutek podwyżek płacy minimalnej, wysokości zasiłków dla bezrobotnych, trzynastych i czternastych emerytur - zauważono. Te dodatkowe dochody z założenia trafiły do grup, w których skrajna skłonność do konsumpcji jest bliska 1, co praktycznie oznacza, że każda dodatkowa złotówka jest przeznaczana na konsumpcję a nie na oszczędności - zaznaczyli eksperci. Do tych ostatnich skutecznie zniechęcały niskie, a po uwzględnieni inflacji, ujemne stopy procentowe, oferowane na lokatach bankowych. Ta sekwencja wydarzeń i decyzji zarówno banku centralnego, jak i rządu prowadziła nieuchronnie do uruchomienia spirali inflacyjnej zarówno tej o charakterze popytowym jak kosztowym.
Według analityków oczekiwania inflacyjne wyrażane przez konsumentów i przedstawicieli producentów utrzymują się od wielu miesięcy na poziomie nie notowanym od lat. Przypomniano, że od początku roku, w każdym comiesięcznym badaniu niemal 90 proc. ankietowanych przedstawicieli gospodarstw domowych uważa, że w najbliższych miesiącach ceny będą rosły, z czego blisko 1/3 sądzi, że będą one rosły szybciej niż dotychczas.
Podobne nastroje, jak dodano, dominują wśród przedstawicieli kadry zarządzającej przedsiębiorstw sektora przemysłowego. Przewaga odsetka firm planujących w najbliższym czasie podnosić ceny nad odsetkiem firm zamierzających je obniżyć przekracza 20 proc. Zwrócono uwagę, że wzrost cen przewidywany jest bez względu na wielkość firmy i branżę, w której działa. Leaderami planowanych podwyżek są firmy z branży energetycznej i producenci dóbr pośrednich - wskazano.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.