Szwedzki patent na zieloną stal jest faktem. Technologia opracowana przez producenta stali SSAB, firmę wydobywczą LKAB we współpracy z grupą energetyczną Vattenfall pozwala na produkowanie stali bez użycia węgla koksowego. Zanim jednak produkcja ruszy na szeroką skalę, minie przynajmniej dekada, jak nie więcej – wskazują eksperci.
Prace nad nowym sposobem produkcji stali rozpoczęły się pięć lat temu. Pierwszym krokiem było zastąpienie wielkiego pieca do wytapiania stali piecem łukowym, zasilanym energią elektryczną ze źródeł odnawialnych oraz zastosowanie wodoru, wytwarzanego przez elektrolizer zasilany energią odnawialną. Wodór wykorzystano jako reduktor zamiast węgla koksującego. Kiedy skandynawska technologia zawojuje światowe hutnictwo?
– Zapewne nie stanie się to jutro, ponieważ to jutro będzie trwało kilkanaście lat – ocenia Stefan Dzienniak, prezes zarządu Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej.
– Jednak polityka klimatyczna zmienia hutniczą rzeczywistość. Choć zielona stal nie ma jeszcze rynku, wiele firm czyni starania, aby go zbudować. Pierwszy będzie przemysł samochodowy, który wykorzysta ten fakt marketingowo. Żeby jednak produkować zieloną stal do wytopienia rudy żelaza, trzeba użyć zielonego wodoru, a żeby mieć zielony wodór, trzeba posiadać zielone źródła odnawialne energii i do procesów hutniczych użyć również zielonej energii. Chodzi o energię w całości produkowaną z wiatraków, fotowoltaiki lub atomu, a więc bez śladu węglowego. Takiej technologii na skalę przemysłową jeszcze nie opanowano do końca, choć wiele ośrodków badawczych w Europie intensywnie nad tym pracuje, w tym gliwicki Instytut Metalurgii Żelaza. Lecz czym innym jest uzyskanie próbki w laboratorium, a czym innym opanowanie technologii na skalę masową – zwraca uwagę prezes Stefan Dzienniak.
Eksperci szacują, że opracowanie technologii na skalę masową zajmie ok. 15 lat. Dopiero wówczas zacznie się wygaszanie wielkich pieców. W tym czasie na rynku pojawiać się będzie stopniowo stal mniej nasycona tzw. czarną energią, z większym udziałem energii odnawialnej.
– Dziś możemy mówić o bardzo kosztownej technologii, stymulowanej mechanizmami finansowymi, których celem jest uczynienie nieopłacalną produkcję stali z węgla – podkreśla dalej prezes HIPH.
Czy wystarczy sił i środków, aby w ciągu 15 lat zupełnie wyrugować węgiel z procesu produkcji stali i jednocześnie zaoferować produkt wysokiej jakości, a zarazem konkurencyjny cenowo? Nie można jednoznacznie o tym przesądzać. Tymczasem wiatraki osadzone na najwyższych na świecie wieżach wiatrowych w Finlandii budowane są od kilku lat wyłącznie ze stalowych segmentów. Zastosowanie stalowej konstrukcji – zdaniem inżynierów – wpływa znacząco na redukcję kosztów inwestycji w lądowej energetyce wiatrowej. Wiadomo – chodzi o efektywność. Wieże muszą być coraz wyższe i skonstruowane z materiałów, które zapewnią ich stabilność. Nowoczesne turbiny wiatrowe w Niemczech montowane są wyłącznie w oparciu o moduły stalowe, a jeszcze tak niedawno temu używano do ich budowy elementów betonowych.
W Europie rocznie produkuje się ok. 160-170 mln t stali, w tym w Polsce ok. 10 mln t. Węgiel koksujący i ruda żelaza są niezbędnymi surowcami do jej produkcji. Do wytworzenia tony stali potrzeba średnio ok. 560 kg węgla koksującego. Popyt na stal rośnie, a ceny są najwyższe od dekady. World Steel szacuje, że globalne zapotrzebowanie na produkt wzrośnie w całym 2021 r. o 5,8 proc., do 1,87 mld t. W 2022 r. popyt ma rosnąć dalej w okolice 1,92 mld t. Produkcji stali nie zatrzymała nawet pandemia. Stal jest w cenie i winduje za sobą ceny węgla koksowego. Na razie nikt tego nie zmieni.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.