- Za spadek PMI w sierpniu odpowiada m.in. niższe tempo bieżącej produkcji, która nie nadąża za zamówieniami, szczególnie eksportowymi - skomentował środowe dane ekonomista ING Piotr Popławski. Podkreślił, że krajowy przemysł w coraz większym stopniu dotykają zaburzenia w łańcuchach dostaw.
W środę Markit podał, że wskaźnik PMI dla przemysłu w Polsce w sierpniu wyniósł 56,0 pkt. wobec 57,6 pkt w lipcu.
Jak zauważył w komentarzu do danych Popławski, sierpniowy odczyt jest poniżej konsensusu rynkowego (56,7 pkt) i najniższy od czterech miesięcy, choć ciągle wysoki.
W jego ocenie za spadek wskaźnika odpowiada m.in. niższe tempo bieżącej produkcji, która nie nadąża za zamówieniami (szczególnie eksportowymi). Firmy silnie obniżyły też plany zwiększania zatrudnienia. - Jednocześnie wydłużały się zaległości zaopatrzeniowe, a spadał stan wyrobów gotowych. Sugeruje to, że krajowy przemysł w coraz większym stopniu dotykają zaburzenia w łańcuchach dostaw i zaczyna to odbijać się nawet na skłonności firm do zwiększania zatrudnienia - stwierdził ekonomista. Wskazał zarazem, że zaległości produkcyjne ponownie się wydłużyły, 11. miesiąc z rzędu, w tempie zbliżonym do rekordowego czerwca.
Popławski zwrócił uwagę, że już badania GUS pokazały, że w Polsce udział firm wskazujących niedobór surowców, materiałów i półfabrykatów jako barierę rozwoju wzrósł do historycznie wysokiego poziomu. kolei coraz mniej z nich jako bariery wskazuje niedostateczny popyt, zarówno krajowy, jak i zagraniczny. - To podaż, nie popyt ciąży teraz aktywności. W II kw. 2021 spożycie gospodarstw domowych po odsezonowaniu wzrosło aż o 2,7 proc. kw/kw, eksport o 2,4 proc. - podkreślił ekspert.
Wskazał, że zaległości produkcyjne skutkowały utrzymaniem wysokiej presji cenowej. Wskaźnik cen wyrobów gotowych był niższy niż przed miesiącem, ale to czwarty najwyższy wynik w historii badania. - Obniżyła się również inflacja kosztowa (najniższy poziom indeksu od sześciu miesięcy), choć również utrzymała na relatywnie wysokim poziomie - zaznaczył.
Ekspert dodał, że oczekiwania przedsiębiorstw na kolejne 12 miesięcy pogorszyły się (najsłabszy wynik od czterech miesięcy). Nadal oczekują one jednak dwucyfrowego wzrostu produkcji wraz ze spodziewanym ożywieniem po pandemii.
Zdaniem Popławskiego wydźwięk danych jest zdecydowanie proinflacyjny. - Zaburzenia w dostawach, wysokie ceny i silnie rosnące zaległości produkcyjne, przy silnym popycie z kraju i zagranicy, sugerują dalszy wzrost cen dla odbiorców końcowych - skonkludował.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.