Nad kondycją polskiej energetyki – w rozmowie z portalem netTG.pl – pochyla się prof. WŁADYSŁAW MIELCZARSKI. Ekspert do spraw energetyki z Politechniki Łódzkiej jest bardzo sceptyczny, jeśli chodzi o atomowe plany Polski. - Problem polega na tym, że nie ma już zapotrzebowania na atom. Jego czas się skończył, a zostały firmy będące w posiadaniu technologii, mocy przerobowych. Próbują to sprzedać, czemu trudno się dziwić. – ocenia Mielczarski.
Czy tego lata grożą nam przerwy w dostawach energii?
Byliśmy już kilka razy bardzo blisko pobicia rekordu poboru mocy latem, a upały dopiero przed nami.
Myślę, że nie, bo nie ma suszy, a jest za to sporo opadów. Kluczowe są dla nas dwie elektrownie ulokowane na Wiśle – Połaniec i Kozienice. Dopóki działają, nie mają problemów z chłodzeniem, to nic nam nie grozi. Przynajmniej w tym roku.
Awarie, z którymi mieliśmy do czynienia w ostatnim czasie, skłaniają do pytania o największe bolączki polskiej energetyki. Z czym mamy największy kłopot?
Polskie sieci przesyłowe są już w miarę dobrym stanie, choć nadal oczywiście należy pracować nad ich modernizacją. Bolączką jest wytwarzanie. W tym roku odejdzie część mocy wytwórczych ze względu na niespełnianie przez elektrownie norm emisji BAT i będzie nam coraz bardziej brakować energii elektrycznej. Będziemy to sztukować importem, ale problem będzie się pogłębiać.
Największym polskim grzechem jest to, że z jednej strony zamykając przestarzałe moce wytwórcze, z drugiej – nie budujemy nowych, które by je zastąpiły w wystarczającym stopniu. Są zapowiedzi inwestycji, ale realnie nic się nie dzieje. Może jeszcze nie w przyszłym roku, ale za 2-3 lata to okaże się poważnym problemem. Będzie nam po prostu brakować mocy.
Będziemy się wtedy ratować importem?
Niekoniecznie będzie to możliwe, bo przepustowości są ograniczone, a i zdarza się, że nasi sąsiedzi po prostu nie mają nadmiaru energii, aby się z nami podzielić. Przepisy stowarzyszenia operatorów przesyłowych ETSO mówią, że każdy kraj musi się bilansować sam. Import i eksport może być jakimś dodatkowym elementem, zwłaszcza w stanach zagrożenia, awarii, ale nie można permanentnie opierać się na imporcie. Wtedy ci, którzy nam energię sprzedają, powiedzą: No, przepraszamy, ale nie mamy, nasz kraj jest znacznie ważniejszy. Nikt nie ma obowiązku wysyłać nam energii, kiedy sam jej nie ma.
Moglibyśmy teoretycznie budować energetykę w oparciu o gaz, ale zużycie tego paliwa na kontynencie wzrasta, a nie ma go na tyle dużo, by zaspokoić zapotrzebowanie.
Na aukcje zostały wystawione zdolności przesyłowe rurociągu Jamal i normalnie wykupował je Gazprom, wykorzystując je do przesyłu gazu do Niemiec. W tym roku rosyjska spółka nie wykupiła jednak nic, w ogóle nie przystąpiła do aukcji. Dzięki temu te moce przesyłowe są w całości do naszej dyspozycji, o ile oczywiście będziemy chcieli to wykorzystać.
Zapowiadana jest budowa bloku gazowego w Ostrołęce. Pytanie tylko: czy i kiedy zostanie ta inwestycja zrealizowana. Skąd weźmiemy gaz do tej elektrowni?
Ma być oparta na gazie, który płynie do nas z Litwy, ale przecież Litwa nie ma własnego gazu, importuje go z Rosji.
Czy to wszystko oznacza, że nadal jest jeszcze jakaś szansa dla węgla i to mimo polityki klimatycznej Unii?
Oczywiście. Problem polega na tym, że nadal nie ma niczego, co zastąpiłoby węgiel w ciągu co najmniej najbliższych 40 lat. Sądzę, że mimo tego groźnego PR, propagandy – nic węglowi nie grozi. Zamykanie kopalń jest bez sensu, bo zamiast wydobywać własny surowiec, będziemy go sprowadzać z zagranicy. To może być import wielkości nawet 50 mln t. Elektrownie nadal będą węglowe, pytanie tylko jakiego pochodzenia paliwo będzie w nich spalane.
Wszystko to jest tylko kwestią decyzji politycznych. Wystarczy tę wajchę przełożyć na drugą stronę i pojawi się zapotrzebowanie na polski węgiel. Marnowanie własnych zasobów nie jest dobre.
Czy pana opinia co do realności budowy elektrowni atomowej w Polsce się zmieniła? Już trzecia spółka: Francuzi, po Koreańczykach i Amerykanach, starają się o udział w realizacji naszego programu jądrowego.
Problem polega na tym, że nie ma już zapotrzebowania na atom. Jego czas się skończył, a zostały firmy będące w posiadaniu technologii, mocy przerobowych. Próbują to sprzedać, czemu trudno się dziwić. A ponieważ Polacy podejmują takie jakieś dziwne decyzje, to firmy próbują skorzystać z okazji. Moim zdaniem, to wszystko rozbije się o finanse. Poza tym Niemcy nie pozwolą, by tuż za ich granicą ktoś budował atom, i to w czasie, gdy oni swoje własne zamykają. Niedawno na Odrze był pierwszy protest organizacji polskich i niemieckich.
Tych protestów będzie coraz więcej. Wcześniej czy później, jeśli zakręcą nam kurek z pieniędzmi z UE, to zrezygnujemy z budowy atomu. Mam wrażenie, że właśnie o to chodzi. By doprowadzić do sytuacji, kiedy będzie można wycofać się z tej obietnicy z twarzą. Nawet złotówki nie postawiłbym w zakładzie na to, że polska elektrownia atomowa zostanie zbudowana.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Na mielczarskiego nie postawiłbym ani grosza
Kaczor, a do OZE, zielonego szwindlu, itp. nie dopłacają?! Trudno wymienić branżę, która w jakimś tam stopniu nie jest subsydiowana (odpisy VAT, środki unijne, fundusze, programy) tylko się o tym nie pisze! Powiem Ci tylko tyle prąd z węgla kamiennego, 1MWh bez podatków z emisji CO2 kosztuje niecałe 100 zł, z wiatru na szelfie 350 zł! Przy ostatniej awarii w Bełchatowie import z Niemiec i Szwecji 1500 zł za 1MWh!!!! Zrozumiesz jak przyjdzie rachunek tylko z taniego OZE prądu i sąsiadów. Pewnie napiszesz, że masz panele o mocy przekraczającej zapotrzebowanie! To też niebawem się zmieni bo przychód musi być (VAT, akcyza, kary za emisję).
Mądrości dla ryli i zwącholskich bonzów. A fakty są takie że Polacy dopłacają miliardy do tej złodziejskiej bandy
Dlaczego takich ludzi nie ma w rządzie?. Trafne spostrzeżenia, kreśli scenariusze które zawsze się sprawdzają. Proszę o więcej wywiadów z Profesorem.
Jest Elektrownia atomowa która nas wszystkich wykończy jej koszt a potem ewentualna awaria za 5 czy 25 lat Inne kraje wycofują się z elektrowni atomowych tylko my i Unia Europejska uratuje cały świat to jest chore zajechać własną gospodarkę ale takie mamy gospodarki