- Czysto ludzki błąd w czasie prac na stacji elektroenergetycznej Rogowiec wywołał kaskadę zdarzeń, które 17 maja doprowadziły do wyłączenia 10 z 11 działających wtedy bloków Elektrowni Bełchatów - poinformował we wtorek, 22 czerwca, prezes PSE Eryk Kłossowski.
Na skutek awarii na stacji utracono 3,6 GW mocy z Elektrowni Bełchatów, która dostarcza ok. 20 proc. energii elektrycznej, produkowanej w Polsce. Działał tylko najnowszy blok B14 o mocy 858 MW, przyłączony do innej stacji. Awaria w Rogowcu została usunięta tego samego dnia. Działanie polskiego systemu ratowały m.in. wirująca rezerwa oraz interwencyjny import.
Jak poinformował Kłossowski na posiedzeniu sejmowej komisji energii, klimatu i aktywów, wydarzenie zaczęło się od czysto ludzkiego błędu w czasie instalowania automatyki w Rogowcu. Prezes PSE tłumaczył, że pracownik, który wykonywał czasowego odłączania linii Rogowiec-Ołtarzew zrobił to po swojemu, z pogwałceniem pewnych dobrych praktyk obowiązujących w PSE.
Dodatkowo na końcu pomylił dwa urządzenia i uziemił czynną linię pod napięciem, co wywołało kaskadę zdarzeń. Jak zaznaczył Kłossowski, fakt, że wywołane zwarcie okazało się tak rozległe był spowodowany błędem wykonawczym uziemienia, budowanego w 1982 r. Instalacja ta po prostu się spaliła - wyjaśnił.
- Cała instalacja uziemiająca okazała się niezgodna z projektem (...), kiedy ją wykopaliśmy okazało się, że jest wykonana zupełnie inaczej - podkreślił. Kłossowski zaznaczył, że pomiary, dokonywane standardowo przez PSE nie są w stanie wykazać, jak instalacja zachowa się, gdy popłynie przez nią moc zwarciowa z całej elektrowni. - Gdyby była wykonana w zgodzie z dzisiejszymi normami, to by wytrzymała - dodał.
Kłossowski zaznaczył, że PSE nadal bada, dlaczego dwa bloki z Bełchatowa nie utrzymały się w sieci, korzystając z tzw. potrzeb własnych. Podobnie badane są zachowania automatyki na stacji Rogowiec, które wydają się osobliwe.
Prezes PSE podkreślił, że jeszcze 5 lat temu takie zdarzenie położyłoby system, ale ponieważ operator oddał do użytku wiele nowych elementów sieci, to mamy już dziś sieć oczkową. - Energia rozpłynęła się tak, że spadek częstotliwości widzialny był zaledwie przez kilka minut - zaznaczył Kłossowski.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
W mój 80 letni budynek w przeciągu 2 lat uderzył piorun. Po pierwszym upalił się 1 zwód Fachowcy naprawili i prawdziwego przeglądu dokonali uziomów i otoku Drugi raz nic nie uszkodziło.W lokalach nie 2szystkich spaliło się kilka urządzeń domowych. Tu instalacja z 1982 roku . Jest na pewno specjalny inspektorat d/s uziomów i instalacji odgromowej . I zawiniła niezgodnie wykonana instalacja . Przecież cały teren pokryty jest siatką uziomów . No ale może jest głupi i czepiam się.