Jadwiga Emilewicz, posłanka, przewodnicząca parlamentarnego zespołu ds. gospodarki zeroemisyjnej i europejskiego Zielonego Ładu, uważa, że trzeba pamiętać o kosztach alternatywnych. Tego, co się stanie, jeśli nie podążymy w kierunku transformacji energetycznej.
- Koszt pozostania w miejscu to 2 mld zł, które i tak trzeba zainwestować w system energetyczny, który budowano w l. 60 i 70. Jest on niestety mocno przestarzały, jego czas dobiega końca. Te koszty i tak trzeba ponieść, a koszty wydobycia węgla w Polsce nie są bynajmniej najniższe na świecie. Czasami nawet import z Australii jest tańszy. Nasze pokłady są bardzo głębokie, a co za tym idzie kosztowne – mówiła Emilewicz.
Podkreśliła, że transformacja to nie jest łatwy proces.
- Dla innych krajów unijnych będzie lekkim trekingiem, dla nas wyprawą w Himalaje. Tu nie chodzi tylko o samą strukturę wytwarzania energii elektrycznej i ciepła, to też ogromne inwestycje w sieci przesyłowe, koszty społeczne, termomodernizacja milionów budynków – mówiła posłanka.
Jej zdaniem teraz jest czas w Komisji Europejskiej na dyskusję o tym, które inwestycje zostaną uznane za zielone.
- Chcemy przekonać partnerów, że wejdziemy na drogę transformacji, ale konieczne jest uznanie gazu za paliwo przejściowe, byśmy te ambitne cele mogli osiągnąć. Rozwijają się nowe technologie magazynowania energii, mówimy o wodorze, ale to wszystko nadal pieśń przeszłości. Podobnie jak najczystsza energia z atomu – podsumowała.
Dodała, że jeśli chodzi o sprawiedliwą i solidarną transformację, to dla Polski niektóre ścieżki są bardziej strome niż dla innych krajów w Unii.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.