Jeden wypadek ciężki oraz trzy śmiertelne – tak wygląda bilans w górnictwie w tych dwóch kategoriach po pierwszym kwartale 2021 r. W porównaniu z analogicznym okresem w roku ubiegłym można stwierdzić poprawę. Wówczas doszło do czterech wypadków śmiertelnych oraz jednego zakwalifikowanego jako ciężki.
Pierwsze zdarzenie ze skutkiem śmiertelnym w br. miało miejsce w ruchu Ziemowit kopalni Piast-Ziemowit 19 lutego ok. godz. 22.30. „Doszło wówczas do niekontrolowanego wdarcia zawodnionej mieszaniny węglowo-kamiennej ze zbiornika skarpowego Z-3 do chodnika taśmowego do podszybia szybu III na poziomie II (500 m). Struga gwałtownie przemieszczającej się mieszaniny pochwyciła pracujących pracowników. Sześciu z nich wydostało się z wyrobiska, a górnik oddziału G3-Z został przysypany urobkiem” – czytamy w raporcie Wyższego Urzędu Górniczego.
W akcji ratowniczej brało udział 9 zastępów ratowników górniczych. Ciało 33-letniego górnika zostało odnalezione 20 lutego o godz. 2.45. Lekarz wezwany na miejsce zdarzenia o godzinie 3.00 stwierdził zgon. Według wstępnych ustaleń, przyczyną wypadku śmiertelnego było „pochwycenie górnika przez strugę zawodnionej mieszaniny węglowo-kamiennej w trakcie jej niekontrolowanego wdarcia ze zbiornika skarpowego do chodnika, w następstwie czego górnik został przysypany urobkiem”.
Dwa tygodnie później, czyli 4 marca, w kopalni Mysłowice-Wesoła doszło do wypadku zbiorowego, w którym życie straciło dwóch górników. Miał on miejsce w ścianie 411 w pokładzie 416 w partii A zachód na poziomie 665 m.
„O godzinie 16.28 podczas prowadzenia robót górniczych nastąpiła utrata stateczności obudowy indywidualnej oraz zawał skał stropowych. Czterej pracownicy zostali przysypani rumoszem skalnym, który wypełnił wyrobisko do wysokości stropnic na całej długości ściany zabudowanej obudową indywidualną” – czytamy w opisie zdarzenia przygotowanym przez Wyższy Urząd Górniczy.
Zaraz po zdarzeniu rozpoczęła się akcja. Pierwszy z przysypanych górników wydostał się spod rumoszu skalnego samodzielnie. O godz. 16.50 udało się uwolnić kolejnego z poszkodowanych. Ponad 1,5 godziny później ratownicy dotarli do dwóch kolejnych górników. Niestety o godz. 18.50 lekarz stwierdził ich zgon. Akcja została zakończona godzinę później.
Jak ustalono, przyczyną zawału była utrata stateczności obudowy indywidualnej w ścianie 411, od strony skrzyżowania z pochylnią 411. Natomiast przyczyną wypadku było oddziaływanie skutków zawału skał stropowych na pracowników prowadzących roboty górnicze w ścianie 411 na odcinku z obudową indywidualną.
Jedyny wypadek ciężki w pierwszym kwartale miał miejsce w ZG Polkowice-Sieroszowice należącym do KGHM Polska Miedź. Doszło do niego 9 stycznia na poziomie 1050 w rejonie SW-1 w czasie naprawy przenośnika.
„Ślusarz-mechanik prawdopodobnie usiłował prawą dłonią naprowadzić napiętą linę na krążek linowy wózka pętlicowego. Wskutek nagłego dociśnięcia liny do krążka doszło do pochwycenia prawej dłoni ślusarza-mechanika, skutkującego amputacją kciuka oraz urazem palców drugiego, trzeciego i czwartego” – czytamy w raporcie nadzoru górniczego.
W 2020 r. pierwszy wypadek śmiertelny w górnictwie także odnotowano w ruchu Ziemowit kopalni Piast-Ziemowit. Doszło do niego 4 lutego. Zginął w nim 29-letni górnik. Trzy dni później w ZG Rudna, należącym do KGHM Polska Miedź, doszło do wstrząsu górotworu, którego energię określono na 9,3 x 10^6 J. W jego wyniku życie stracił 35-letni górnik, a trzech innych odniosło obrażenia powodujące czasową niezdolność do pracy. W lutym w polskim górnictwie doszło do jeszcze jednego wypadku śmiertelnego. Wydarzył się on w ZG Drahle III w gm. Sokółka w woj. podlaskim, w którym wydobywa się kruszywa. 11 lutego przy przenośniku taśmowym odnaleziono tam ciało pracownika. Ostatni wypadek śmiertelny w górnictwie w I kwartale minionego roku miał miejsce w ruchu Bobrek kopalni Bobrek-Piekary, należącej do Węglokoksu Kraj. Zdarzenie miało miejsce 16 marca. Na poziomie 840 doszło do załamania się fragmentu obudowy chodnika i obwału skał stropowych. Poszkodowani zostali trzej górnicy. Dwaj zdołali wyjść o własnych siłach. Trzeci został uwięziony pod fragmentami skał. Ratownicy po trudnej akcji dotarli do niego po 11 godzinach. Niestety mężczyzna już nie żył. Miał 41 lat.
5 marca odnotowano jedyny w I kwartale ub.r. wypadek ciężki w górnictwie. Doszło do niego w ZG Polkowice-Sieroszowice. Ucierpiał w nim 23-letni górnik-operator samojezdnych maszyn górniczych pod ziemią.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
Pokora i pokora wobec matki natury W tym artykule jej brak Tytuł zły choć fakty są takie prawdziwe Choć ciężkich to zobaczmy za 6 miesięcy ilu górników wróci do pracy po tych lekkich