Przyjęta przez Radę Ministrów uchwała w sprawie „Polityki energetycznej Polski do 2040 r.” według rządowych zapewnień jest dokumentem otwartym, który może jeszcze się zmienić. Od pewnego czasu oczywiste jest jednak to, że znaczenie węgla będzie maleć z roku na rok po to, by z polskiej energetyki zniknął on zupełnie w 2049 r.
Zdaniem dr Joanny Maćkowiak-Pandery, prezes Forum Energii, „będziemy mieli bardzo duży problem z tym, jak wypełnić lukę po węglu i brakuje odpowiedzi realnych, jakie opcje tak naprawdę mamy w perspektywie roku 2030”.
– Oczekujemy polityki energetycznej, która odpowie na wyzwania, które przed nami stoją, i w tym kontekście na pewno polityka, która została przyjęta, jest krokiem do przodu – stwierdziła podczas niedawnej debaty EEC Trends w Katowicach.
Jej zdaniem bardzo istotnym elementem tej polityki jest energetyka jądrowa, która być może rzeczywiście jest Polsce potrzebna.
– Natomiast o energetyce jądrowej rozmawiamy od 10-15 lat i właściwie nie robimy kroku do przodu – stwierdziła, zaznaczając, że odchodzenie od węgla przyspiesza.
– W perspektywie roku 2030 mamy bardzo duże wyzwania związane z tym, jak wypełnić lukę po węglu. Uważam, że tutaj polityka energetyczna Polski nie spełnia swojej roli. Nie chcę, żeby to wybrzmiało tak, że krytykuję, ale ta polityka jest dobra być może na poprzedni rok, ale niekoniecznie mówi o tym, co się powinno wydarzyć realnie w ciągu następnych pięciu lat – uważa Maćkowiak-Pandera.
Jej zdaniem rząd powinien pilnie zająć się pracami nad krajowym planem na rzecz energii i klimatu, bo, jak oceniła, jest to ważny dokument w kontekście uruchomienia finansowania ze środków unijnych dla Polski.
Ireneusz Zyska, wiceminister klimatu i pełnomocnik rządu ds. odnawialnych źródeł energii zaznacza, że PEP2040 to dokument, który był konsultowany i wypracowany przez wiele lat i np. w obszarze OZE jest „zachowawczy”.
– Poziomy uczestnictwa OZE, które w PEP deklarujemy na rok 2030, będą osiągnięte wcześniej. Jak będzie wyglądał kształt PEP2040 za, powiedzmy, 5 lat, trudno powiedzieć w tym momencie i możliwa jest aktualizacja dokumentu – mówił, przypominając, że strona społeczna apeluje, by łagodzić kurs odchodzenia od węgla.
– Musimy wyważyć wszystkie za i przeciw. Przyświecać powinno nam dążenie do konkurencyjności polskiej gospodarki. Zależy nam także na sprawiedliwej transformacji, musimy osłonić regiony górnicze i całe sektory. To są setki tysięcy ludzi i nie należy tego bagatelizować – dodał wiceminister, podkreślając, że transformacji trzeba dokonać w pokoju społecznym.
Przypomnijmy, że ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla w ramach systemu ETS osiągają rekordowe poziomy. Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, podczas wspomnianej debaty stwierdził, że rozumie politykę UE i mechanizmy takie jak ETS jako impuls do dokonywania zmian rozwijania gospodarki niskoemisyjnej. Zaznaczył on jednak, że energia z OZE była przez lata dotowana, dzięki czemu jej cena była atrakcyjna.
– Równolegle do tego powstają koszty związane z bilansowaniem systemu. Bo system musi być zbilansowany, żeby w momencie, gdy źródła odnawialne nie wytwarzają energii, zapewnić jej dostawę z innych źródeł, przez co stają się one dużo droższe – dodał.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.