Minęło już 10 lat od momentu, gdy pierwsze psy – labrador i border collie – 5-letni Ramzes i o dwa lata młodszy Nanto – rozpoczęły służbę w ratownictwie górniczym. Wzięły udział w czterech akcjach ratowniczych. Dwukrotnie szukały zasypanych górników w kopalni Rydułtowy-Anna, raz w kopalni Silesia, z kolei w kopalni Krupiński penetrowały chodniki w celu wykluczenia poszkodowanych. Dziś obecność psów w podziemnych wyrobiskach kopalń nikogo już nie dziwi.
Od ponad roku pod auspicjami Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu ćwiczą kolejne dwa czworonogi – labrador Baster oraz Bey, będący mieszanką owczarka belgijskiego i golden retrievera. Na dole czują się wyśmienicie. Kopalnia nie ma dla nich tajemnic.
Psie charaktery
– To są dwa zupełnie różne charaktery. Bey ma niespełna 5 lat. Był szkolony w Austrii w warunkach górskich, lawinowych. Baster z kolei niebawem ukończy trzy lata. Ćwiczył u boku funkcjonariuszy Guardia di Finanza, włoskiej policji finansowej. Jest spokojniejszy. To pies, który bardzo dokładnie przeszukuje każde miejsce. Taki psi perfekcjonista – przedstawia swoich czworonożnych podopiecznych Jacek Dutkiewicz, lekarz chirurg, oficer rezerwy Wojska Polskiego, uczestnik misji wojskowych w Iraku, Kurdystanie i Libanie, obecnie lekarz szpitala tymczasowego na terenie Międzynarodowego Centrum Kongresowego w Katowicach.
W trakcie pełnienia służby na misjach wojskowych uważnie przyglądał się działaniu psów w warunkach wojennych, a zwłaszcza wykrywaniu przez nie ładunków niebezpiecznych.
– Z psami mam do czynienia od prawie 30 lat. To moja pasja. Jestem ratownikiem Grupy Podhalańskiej i przewodnikiem psów ratowniczych. Moje związki z górnictwem zainspirowały mnie do badań nad możliwościami wykorzystywania tych zwierząt w ratownictwie górniczym. Przed trzema laty padła konkretna propozycja, którą przedstawiłem dr. Piotrowi Buchwaldowi, prezesowi zarządu Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu. Dziś, przy ogromnym wsparciu tej instytucji, realizuję go wespół z ratownikami górniczymi: Pawłem Surdyką, kierownikiem Kopalnianej Stacji Ratownictwa Górniczego w ruchu Piast kopalni Piast-Ziemowit, oraz Marcinem Kwaczałą, mechanikiem sprzętu ratowniczego, a zarazem trenerem psów – dodaje Jacek Dutkiewicz.
Czworonogi regularnie doskonalą swoje umiejętności w OSRG w Jaworznie. Z myślą o nich powstał tam specjalny tor szkoleniowy, którego budowę sfinansowano ze środków CSRG. Składa się on z części zewnętrznej, w której umieszczono różnego rodzaju przeszkody w postaci wież, poziomych i pionowych drabin oraz lutni. Psom i ich opiekunom udostępniono ponadto podziemne wyrobisko ćwiczebne. Wszystko po to, aby jak najlepiej przygotować je do pracy w ekstremalnych warunkach kopalnianych. Oprócz tego psy systematycznie biorą udział w szkoleniach w podziemiach ruchu Piast na poziomach 500 i 650. Przychylnym okiem spojrzał na ten pomysł Krzysztof Krasucki, dyrektor kopalni Piast-Ziemowit.
Podobnie jak z ludźmi
– Hałas maszyn, kolejki podwieszane, zupełnie inne powietrze od tego na powierzchni, obecność ludzi w kombinezonach, wreszcie woń spalin i oleju. To są warunki ekstremalne. Już po samym zjeździe na dół pies może odczuć dyskomfort z uwagi na różnice ciśnienia. Nie było pewności, czy te konkretnie psy dadzą sobie radę. Rasa bowiem nie jest w tym wypadku istotna, a raczej odpowiedni charakter i predyspozycje. Jeśli pies je ma, to zaakceptuje rzeczywistość panującą pod ziemią i będzie działał. Bey i Baster świetnie zdały egzamin. To urodzeni psi ratownicy, których zadaniem jest poszukiwanie żywych ludzi. Tak je ukierunkowujemy – opisuje Marcin Kwaczała.
Przykładowy schemat akcji ratowniczej: zastęp zjeżdża z psami na dół. Ratownicy sprawdzają wyrobisko i oceniają, czy mogą tam wejść psy. Atmosfera bowiem musi być zdatna do oddychania. Jeśli jest, zwierzęta zostają wypuszczone. Penetrują wyrobisko i poprzez szczekanie oznaczają miejsce, w którym znajduje się poszukiwany.
– One są w stanie wskazać, gdzie konkretnie mamy kopać. Tym samym szybciej możemy dotrzeć do poszukiwanego – wyjaśnia dalej Marcin Kwaczała.
Ćwiczenia psów w podziemnym wyrobisku odbywają się przy udziale pozorantów. W ich rolę wcielają się m.in. Marek Naras, mechanik sprzętu ratowniczego, i Natalia Surdyka, kierownik Zintegrowanego Systemu Zarządzania w kopalni Piast-Ziemowit.
– Z psami jest podobnie jak z ludźmi. Ćwiczyć muszą regularnie, a gdy coś się wydarzy, interweniują. Cieszę się, że Bey i Baster czynią coraz większe postępy. Mają stuprocentową wykrywalność. Nie zdarzyło się jeszcze, żeby przestrzeliły (wskazały złe miejsce – przyp. red.) – tłumaczy dr Jacek Dutkiewicz.
Z postępów psich ratowników zadowolony jest także Marcin Kwaczała.
– Połączyła nas wspólna pasja. A poza tym, pomysł wypalił, to jest najważniejsze – przyznaje.
Beyowi i Basterowi od pewnego czasu towarzyszy podczas treningów Bora, suczka szkolona przez Agnieszkę Nowak, ratowniczkę GOPR. To kolejna kandydatka na czworonożnego ratownika.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.