Nie milkną na Zachodzie głosy zaniepokojenia z okazji ogłoszonego w piątek, 5 marca, chińskiego pięcioletniego planu rozwoju, w którym założono utrzymanie dotychczasowego poziomu wydobycia węgla kamiennego do celów energetycznych. I tym samym emisji dwutlenku węgla w jego dotychczasowym wymiarze.
Jednak w strukturze chińskiego PKB jego ilość maleje i to znacząco, bo około 18 proc. Chiny uważają to za postęp w ochronie klimatu. Ich postawa w tej sprawie wydaje się zmierzać do czołowego zderzenia z intencjami Stanów Zjednoczonych.
Z analizy amerykańskich mediów górniczych wynika jednak, że dominujący na świecie amerykański biznes paliw kopalnych wydaje się mieć w tej sprawie podobne zdanie, jak ich chińscy koledzy. Twierdzą oni, że amerykańscy politycy mogą sobie mówić i robić, co zechcą, jednak będą musieli zaakceptować rzeczywistość taką, jaka zaistnieje i niekoniecznie taką, jaką by sobie życzyli. Przykładowo, południowo-afrykański portal górniczy Mining Weely (Weekly Coal Index Report, 8.03.2021 r.) sygnalizuje dalszy wzrost liczby elektrowni węglowych w Chinach. Uwagi te są tyle interesujące, że RPA jest jednym z najważniejszych dostawców tego surowca do Chin.
Zielony imperializm
W polityce USA trwa nasilenie całkiem odwrotnej koncepcji ochrony klimatu, aniżeli ma to miejsce w Chinach. Nowy prezydent USA podejmuje w tej sprawie decyzje o skali nigdy dotąd nieznanej. Rozporządzenie prezydenta z dnia 27 stycznia 2021 r. w sprawie zwalczania kryzysu klimatycznego w kraju i za granicą problem ten stawia jako centralne zagadnienie polityki zagranicznej tego państwa. Rozstrzygnięcia w tej kwestii mają decydować również o bezpieczeństwie narodowym USA. Kraj ten w swojej polityce klimatycznej chce dać światu przykład jej realizowania.
Do 2035 r. w Stanach Zjednoczonych wytwarzanie energii elektrycznej ma być w 100 proc. wolne od wszelkich paliw kopalnych. Całkowita emisja CO2 amerykańskiego przemysłu i gospodarki do 2050 r. ma osiągnąć poziom zero. Stany Zjednoczone mają stanąć na czele „ratowania planety” przed zmianami klimatycznymi. Polityce tej mają być podporządkowane wszystkie inne problemy wewnętrznej i zagranicznej polityki tego państwa. W efekcie polityka taka sprawia, że uwolnienie CO 2 w dowolnym zakątku świata staje się kwestią bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych.
Budowę nowej autostrady, rurociągu, fabryki lub elektrowni w kraju rozwijającym się o zwiększonej emisji CO2 można w zasadzie zaklasyfikować jako zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego USA. Amerykańscy komentatorzy podkreślają, że klimat dla Stanów Zjednoczonych jest dogodnym argumentem do realizacji protekcjonistycznych celów Donalda Trumpa realizowanych innymi tylko środkami.
Wojna klimatyczna
Stany Zjednoczone dają jasno do zrozumienia, że Chiny są głównym celem ich polityki zagranicznej opartej na kryteriach klimatycznych. Chiny mają obecnie ponad 250 gigawatów (GW) energii pochodzącej z węgla, a 97 GW jest już w budowie. Łączna ilość 250 GW odpowiada w przybliżeniu całej mocy węgla w USA, która ma być wyłączona.
Wiele projektów sponsorowanych przez Chiny w kontekście ich Inicjatywy Jedwabnego Szlaku dotyczy budowy elektrowni na paliwa kopalne. Chińskie banki są obecnie głównym źródłem finansowania elektrowni węglowych na całym świecie, a chińskie firmy zaangażowane są w co najmniej 240 projektów węglowych, w tym w Wietnamie, Bangladeszu, Pakistanie, Kenii, Ghanie, Malawi, Zimbabwe, Egipcie, Tanzanii i Zambii. Kraje, które dobrowolnie odmawiają redukcji swoich emisji o niezbędne ilości, muszą zostać do tego zmuszone. Logika USA jest tu nieunikniona.
Jednak chińscy przywódcy słusznie przyjmują pragmatyczne podejście. Oprócz inwestycji w energię odnawialną i energię jądrową - obie zdecydowanie największe ze wszystkich krajów - Chiny nie mają obecnie żadnego wyboru, jak tylko kontynuować masową rozbudowę sektora paliw kopalnych. To samo dotyczy wszystkich rozwijających się narodów. Będą one prawdopodobnie bez pospiechu wycofywać się z paliw kopalnych, ale tylko wtedy, gdy stanie się to dla nich korzystne ekonomicznie.
Blef prezydenta
Górnicze media USA zauważają, że największy kapitałowo przemysł naftowy tego kraju wszystkie tego rodzaju informacje o swojej przedwczesnej śmierci po prostu ignoruje i nie okazuje żadnych oznak paniki. Najważniejszym argumentem za tego rodzaju stanowiskiem jest fakt, że interesy gospodarcze związane z paliwami kopalnymi są tak głęboko zakorzenione w politycznej strukturze Stanów Zjednoczonych i świata, że nawet potęga rządu USA nie jest wystarczająca, aby je pokonać.
Zgodnie z tym poglądem prezydent w zasadzie blefuje, ponieważ są to tylko rozmowy polityczne, a obiecany koniec ery paliw kopalnych nie nastąpi. W rzeczywistości niektóre głosy opowiadają się za celowym sprowokowaniem załamania gospodarki paliwami kopalnymi szybko, i to tak szybko, jak jest to możliwe, zanim bańka węglowa stanie się jeszcze większa, i zanim ogromne ilości inwestycji napłynął do infrastruktury paliw kopalnych na całym świecie.
Twierdzą oni, że upadek paliw kopalnych jest nieunikniony, więc lepiej, aby nastąpił wcześniej niż później. Upadek ten zaś będzie też upadkiem programów ich likwidacji i polityków związanych z tymi koncepcjami. Prognoza ta oparta jest również na tym, że USA nie mają wystarczających argumentów ekonomicznych, politycznych, a nawet militarnych, aby zmusić Chiny i ich sojuszników do zaprzestania stale rozwijającego się sektora energetyki węglowej. Ze strony USA, globalna polityka likwidacji tych paliw będzie zatem głośna, stanowcza i groźna, ale na szczęście tylko w wymiarze retorycznym.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.
A Chinole wypięli się na ekoeurooszołomów i co im zrobią, buhaha!
Ekolodzy nie denerwujcie się! W tej 5 latce my Chińczycy bądź co bądź uruchomimy nowe bloki węglowe ale wierzcie nam w kolejnej już tylko „zielona” energia! Was oczywiście obowiązują aktualne plany redukcji CO2! Na pewno nie przejmiemy waszego rynku przedsiębiorstw energochłonnych! Na koniec, na klimat ziemi, na pewno nie ma wpływu słońce którego objętość jest 1,3 mln razy większa od ziemi!