W Trybunale Sprawiedliwości UE leży już skarga złożona przez stronę czeską na Kopalnię Węgla Brunatnego Turów za rzekomy negatywny wpływ jej funkcjonowania na życie mieszkańców graniczących z Polską regionów Hrádecko i Frýdlantsko. Czesi domagają się natychmiastowego wstrzymania wydobycia.
Jeszcze miesiąc temu szef czeskiej dyplomacji Tomáš Petříček przybył do Warszawy z – jak to określił – misją ostatniej szansy. Dziś wszystko jest już jasne. Negocjacje nie przyniosły rezultatu, więc sprawa – zdaniem czeskiej strony – dojrzała do tego, aby ostateczne stanowisko w sprawie dalszych losów Turowa podjął Trybunał Sprawiedliwości. Tymczasem polskie Ministerstwo Klimatu i Środowiska wyraziło zdziwienie decyzją czeskiego rządu. Według informacji resortu, w trakcie pobytu Tomáša Petříčka w Warszawie doszło też do rozmów z przedstawicielem ministerstwa środowiska Czech. „Z ich przebiegu można było wnioskować, że jest szansa na polubowne zakończenie sporu” – poinformowano.
Już raz się poskarżyli
Tymczasem Petříček po powrocie z Warszawy do Pragi stwierdził lakonicznie:
– Długo starałem się rozwiązać ten spór, nie wchodząc w sądowe utarczki.
Tym samym dał sygnał do złożenia skargi. Główną jej przyczyną jest – według czeskich resortów spraw zagranicznych i środowiska – negatywny wpływ kopalni na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych. Czesi będą się domagać, aby jako środek zapobiegawczy, do czasu wydania ostatecznego wyroku, wydobycie węgla brunatnego zostało wstrzymane. Ale to nie wszystko, bo Praga domaga się od strony polskiej odszkodowania i zobowiązania do rozmów o wybudowaniu zastępczych źródeł wody na dotkniętym obszarze, których koszt szacuje na ok. 140 mln zł. Do tego dochodzi jeszcze wał, który miałby chronić przed zapyleniem z kopalni.
Czeski minister wyraził ubolewanie z faktu, że jego kraj musi wystąpić ze skargą w momencie, „gdy cała Europa rozważa, jak stopniowo odejść od wydobywania węgla z powodu zmiany klimatu, a w Turowie zastanawiają się, jak je rozszerzyć”. Jego kolega, minister środowiska Richard Brabec, zarzucił Polsce naruszenie prawa unijnego.
Czesi już w ub.r. poskarżyli się na kopalnię do Komisji Europejskiej. Ta w grudniu przyjęła tzw. uzasadnioną opinię na mocy art. 259 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, w której stwierdzono, że Polska popełniła „pewne naruszenia prawa”, lecz nie wszystkie wymienione w skardze. Te o strategicznej ocenie oddziaływania na środowisko i ramowej dyrektywie wodnej uznano za nieuzasadnione.
Jednak przeciwko kopalni wystąpili także Niemcy. W styczniu br. nadburmistrz saksońskiej Żytawy (Zittau) Thomas Zenker poinformował o złożeniu przez miasto w Komisji Europejskiej skargi na rozszerzenie pobliskiej odkrywki Turów. Jak stwierdził, „poczuliśmy się zmuszeni do tego, gdyż w trakcie dotychczasowej procedury sprawdzania dopuszczalności środowiskowej nie byliśmy traktowani prawidłowo”.
Przypomnijmy, że minister klimatu Michał Kurtyka podpisał 20 marca 2020 r. koncesję z pozwoleniem na dalszą eksploatację złoża węgla brunatnego w Turowie przez następne sześć lat. Przedłużenie pracy kopalni Turów gwarantuje dalszą pracę Elektrowni Turów, a tym samym dostawy prądu do ponad 3 milionów gospodarstw domowych. PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna równolegle prowadzi działania zmierzające do uzyskania koncesji pozwalającej zapewnić dostawy surowca do produkcji energii elektrycznej w Elektrowni Turów na kolejne 25 lat, czyli do momentu wyczerpania złoża i zakończenia eksploatacji turoszowskiej elektrowni.
Sandra Apanasionek, rzeczniczka Polskiej Grupy Energetycznej Górnictwa i Energetyki Konwencjonalnej przypomina, że koncesja wydana została zgodnie z polskim prawem geologicznym i nie ma podstaw do jej zaskarżenia, a kwestie podnoszone przez strony czeską i niemiecką zostały wyjaśnione w licznych odpowiedziach na zadane pytania w sposób wyczerpujący i niebudzący wątpliwości.
Stosunki wodne bez wpływu
Z opracowania przygotowanego przez IMGW-PIB wynika, że działalność należącej do PGE Kopalni Węgla Brunatnego Turów nie ma znaczącego wpływu na warunki hydrologiczne po stronie czeskiej, a najważniejsze znaczenie dla zasobów wodnych przy czeskiej granicy mają warunki meteorologiczne. Mało tego. „Stosowane w kopalni Turów środki ochrony są skuteczne, a dalsze wydobycie było uzgodnione także ze stroną niemiecką” – potwierdziła w swym komunikacie spółka PGE GiEK.
Dalszego funkcjonowania turowskiej kopalni bronią od dłuższego czasu polscy eurodeputowani. Zdaniem europosłanki Anny Zalewskiej (PiS) jej działalność pozostaje w zgodzie z wszelkimi unijnymi przepisami i zapadła po szerokich konsultacjach społecznych. Europosłanka przekonywała już w lipcu ub.r., że w debacie publicznej pojawiają się nieprawdziwe informacje o tym, iż eksploatacja zagraża wodzie pitnej w okolicach.
– To nieprawda. Nie można zbagatelizować trzydziestoletnich badań Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Problemem, który występuje w Polsce, w Czechach, w Europie, jest susza, o czym mówią też Komisja Europejska i Parlament Europejski. Będziemy bronili dobrego imienia kompleksu, miejsc pracy i będziemy szanować środowisko – powiedziała Zalewska.
Do czasu wydania orzeczenia spór będzie można rozstrzygnąć za porozumieniem obu stron. Po ustnej części postępowania opinie powinien wydać rzecznik generalny TSUE. Praga chce wnioskować do Trybunału o nadanie sprawie pierwszeństwa i liczy na to, że orzeczenie zostanie wydane w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.