Ograniczenie emisji pyłów i gazów do atmosfery bez rezygnacji z węgla - to jeden z długofalowych celów energetycznych, jakie stawia sobie spółka Sudeckie Hotele i Schroniska, zarządzająca kilkunastoma obiektami położonymi od Masywu Śnieżnika po Góry Izerskie. Ewentualne przejście sudeckich schronisk górskich na ogrzewanie elektryczne w obecnych realiach byłoby nieekonomiczne. Zwłaszcza, że część obiektów w ogóle nie posiada podłączenia do sieci elektrycznej.
Obecnie wszystkie czynne schroniska spółki, oprócz wałbrzyskiej Harcówki, korzystają z węgla lub koksu. Ten ostatni obiekt w 2020 r. otrzymał kotłownię pracującą w oparciu o gaz ziemny. Wcześniej nigdy tam nie było ogrzewania gazowego, gaz był wykorzystywany w kuchni. Harcówka jest o tyle specyficznym obiektem, że choć znajduje się na zadrzewionym wzgórzu, to leży tuż przy centrum Wałbrzycha i o dostawy gazu nie jest tam trudno.
Schroniska górskie to jednak nie to samo co huty czy elektrociepłownie, więc w ramach realizacji celu - ograniczenia emisji pyłów do atmosfery - nie ma się co spodziewać w którymkolwiek obiekcie założenie na kominy filtrów wyłapujących zanieczyszczenia.
- Dla nas bez sensu, co z wyłapywanymi zanieczyszczeniami, jak je transportować, jak utylizować, kto za to zapłaci? - pyta retorycznie Grzegorz Błaszczyk, prezes zarządu spółki Sudeckie Hotele i Schroniska PTTK w Jeleniej Górze.
W sudeckich schroniskach położonych wysoko w górach z różnych względów nadal jest i będzie używane ogrzewanie węglowe. O rezygnacji z węgla czy drewna opałowego na rzecz prądu elektrycznego, przy obecnych uwarunkowaniach ekonomicznych, nie ma co myśleć.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.