Trudnej sytuacji na rynku stali i węgla koksującego w 2020 r. towarzyszyły strukturalne zmiany na rynku koksu. Chiny jako rynek, który odbudował się najszybciej i był najbardziej chłonny w zakresie zapotrzebowania na węgiel koksujący i koks, z eksportera koksu netto stał się w drugiej połowie 2020 r. importerem koksu netto – co jest sytuacją wyjątkową.
Nadwyżki koksu, powstałe w innych regionach świata, były lokowane w Chinach, zmieniając kierunki przepływu tego towaru oraz kształtując odrębne w stosunku do reszty świata mechanizmy cenotwórcze. Na skutek powyższych czynników notowania cen koksu na chińskim rynku kształtowały się znacznie powyżej notowań w innych regionach świata. Chiny wyłączyły swoje przestarzałe i nieefektywne moce produkcyjne koksu, ale nie nadążają z uruchomieniem nowych, więc powstał tam niedobór koksu, który pogłębiał się poprzez coraz wyższą produkcję stali i większy popyt. Spółka szybko zidentyfikowała tę szansę i wykorzystała potencjał, jaki pojawił się na chińskim rynku, lokując tam znaczące ilości koksu w poprzednim roku.
Rekordowy poziom
– W przeszłości przeważnie to Chiny były liderem w eksporcie koksu, będąc największym konkurentem zarówno ilościowym, jak i cenowym, a teraz to my eksportujemy nasz koks do Chin. Oprócz Chin, rynek azjatycki otworzył się na import koksu ze strony krajów, w których ostatnio zbudowano nowe huty. Mam tu na myśli na przykład Malezję czy Wietnam, gdzie również jesteśmy obecni z naszym koksem – wyjaśnia dr inż. Artur Dyczko, p.o. prezesa JSW i wiceprezes ds. technicznych i operacyjnych. Efekty tego, co dzieje się w chińskiej gospodarce, rynek węgla koksowego odczuwa coraz bardziej, i to coraz bardziej pozytywnie. W ostatnich tygodniach ceny surowca poszybowały do poziomu nawet 160 USD/t w Australii.
– Produkcja stali surowej w Chinach wzrosła w 2020 r. do rekordowego poziomu ponad 1 mld t, czyli o ponad 5 proc. więcej niż w 2019 r. Gospodarka Chin wzrosła o 2,3 proc. w 2020 r., co czyni ją – jak na razie – jedyną dużą gospodarką światową, która osiągnęła dodatni wzrost w ub.r. – zauważa Dyczko.
Hutnictwo, czyli branża będąca filarem wzrostu gospodarczego Chin, osiągnęło lepsze wyniki niż oczekiwano, a ceny stali rosły przez większość 2020 r.
Stały trend?
– To spowodowało, że ze strony Chin przez większość roku było ssanie na węgiel koksujący. Co prawda w październiku ub.r. Chiny wprowadziły zakaz importu węgla z Australii, co spowodowało spadek cen, ale to z kolei wydrenowało rynek z węgli koksujących spoza Australii, czyli z USA, Kanady czy Rosji. Z kolei odbiorcy, którzy zwyczajowo korzystali z tych źródeł, musieli w końcu zwrócić się do Australii w sytuacji, gdy uruchomili wielkie piece i ten węgiel był im szybko potrzebny. Do tego doszły oficjalne ostrzeżenia przed ulewnymi deszczami i sztormami w Australii, które z większym niż w ub.r. prawdopodobieństwem mogą nawiedzać tamtejsze regiony górnicze aż do kwietnia tego roku. W efekcie końcowym mamy teraz ceny na poziomie wspomnianych 160 USD/t w australijskich portach – stwierdza wiceprezes JSW.
Czy ten trend będzie stały? W opinii wiceszefa JSW zadecydują o tym same Chiny poprzez swoje decyzje administracyjne dotyczące produkcji stali, czy też politykę importową surowców oraz scenariusz, jaki napisze pandemia COVID-19.
Jeśli chcesz mieć dostęp do artykułów z Trybuny Górniczej, w dniu ukazania się tygodnika, zamów elektroniczną prenumeratę PREMIUM. Szczegóły: nettg.pl/premium. Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.