Budowa zachodniej obwodnicy Poznania (to część drogi ekspresowej S11) trwa już od roku. Na jednym z odcinków, gdzie leży już asfalt, ze środka jezdni sterczy podłączony do sieci wysoki na 25 metrów słup energetyczny. Jak to możliwe?
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad tłumaczy to wszystko pośpiechem. - Bo jak było hasło, że budujemy drogi na Euro, to trzeba było działać szybko - mówi "Gazecie Wyborczej" Piotr Chodorowski, wicedyrektor GDDKiA w Poznaniu.
Okazuje się, że na czas nie przygotowano gotowych dokumentacji przebudowy linii energetycznej wysokiego napięcia od 100 do 400 kV. Teraz GDDKiA zleci usunięcie go z wolnej ręki wykonawcy obwodnicy. A to oznacza, że pewnie będzie drożej. Już od dwóch miesięcy trwają negocjacje w tej sprawie i wciąż strony nie doszły do porozumienia.
Kierowcy mieli jeździć budowanym odcinkiem obwodnicy w połowie przyszłego roku. GDDKiA przyznaje już, że z powodu kolizji energetycznych cała inwestycja może się opóźnić - uprzedza poznańska "Gazeta Wyborcza".
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.