Raport fundacji Instrat i ClientEarth o przyszłości aktywów węglowych w polskiej energetyce jest oparty na niepełnych danych - ocenia dyrektor Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej Tomasz Dąbrowski. Autorzy wyciągają fałszywe wnioski - dodaje.
W opublikowanym we wtorek raporcie fundacje Instrat i ClientEarth, na podstawie znanych założeń restrukturyzacji sektora energii szacują, że aktywa węglowe, wydzielone ze spółek energetycznych i skupione w Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego wygenerują do 2040 r. 31 mld zł strat. Postulują m.in. rezygnację z konsolidacji PGE, Enei i Taurona oraz rezygnację z tworzenia Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego - podmiotu skupiającego aktywa węglowe. Jak szacują, według rządowego planu restrukturyzacji energetyka węglowa będzie wytwarzać w 2030 r. jeszcze 92,2 TWh energii elektrycznej, tymczasem zgodnie ze scenariuszami KE powinna produkować z węgla pięć i pół raza mniej.
Dąbrowski powiedział PAP, że niepokojące jest, iż takie opracowania powstają na bazie niepełnych informacji, a formułowane są w nich kategoryczne wnioski. - Informacje są częściowe, autorzy nie mogli znać całości informacji, które dziś nie są i nie będą publiczne. Bazując na szczątkowych, choć prawdziwych informacjach autorzy wyciągają jednak fałszywe wnioski - dodał. Zdaniem dyrektora PKEE, trudno dyskutować z opracowaniami, opartymi na fragmentarycznych danych. - To nie są łatwe tematy, ale wygląda na to, że jedynym celem takich opracowań jest zamącenie dyskusji o transformacji, którą podejmujemy - podkreślił Dąbrowski.
Jak dodał, jeśli stawia się wnioski, żeby pewnych rzeczy nie robić, to trzeba się zastanowić, co jest alternatywą. A tego w tym raporcie nie ma - zaznaczył. W ocenie Dąbrowskiego, wnioski, m.in. dotyczące terminów odstawiania jednostek wytwórczych "nijak się mają do rzeczywistości".
- Daty i wielkości odstawień jednostek węglowych, podawane w opracowaniu, to życzenia autorów, które nie znajdują oparcia w rzeczywistości, chociażby tam, gdzie chodzi o zastępowanie mocy, które dziś pracują w podstawie zapotrzebowania systemu. Równie dobrze można podać inne daty i inne wielkości odstawianych mocy. Są tak samo nierealne - ocenił dyrektor PKEE. Jak zaznaczył, tempo powstawania nowych mocy jest dość dobrze rozeznane. - Jeżeli odstawimy inne szybciej, a w ich miejsce nic się nie pojawi, to grozi to brakiem mocy, energii i w efekcie powtórką, tylko bardziej dotkliwą wydarzeń z sierpnia 2015 r. - dodał.
Dąbrowski zaznaczył, że dobrze, iż pojawiają się informacje, pokazujące zamierzania i plany różnych procesów transformacyjnych. - Realnym, dyskutowanym dziś elementem jest koncepcja wydzielenia aktywów węglowych do oddzielnego podmiotu. To jeden z elementów dyskusji o transformacji polskiego sektora energetyczneog w świetle tego, co staje się faktem - wskazał.
- Największym wyzwaniem, przed którym stoimy, jest podjęcie dyskusji i ustalenie w debacie publicznej kierunku, który polska energetyka ma przyjąć - dodał dyrektor PKEE, stowarzyszenia polskiego sektora elektroenergetycznego.
Autorzy raportu stwierdzili m.in., że analiza planu restrukturyzacji wskazuje, że nie tylko jest mało ambitny, ale i niezgodny z polityką klimatyczną Unii Europejskiej. Dodatkowo słabym punktem planu restrukturyzacji są ryzyka związane z obowiązującymi przepisami krajowego i unijnego prawa konkurencji, w tym prawa o pomocy publicznej. Wskazali, że zrealizowanie poszczególnych elementów planu restrukturyzacji może wymagać nawet pięciu różnych postępowań z zakresu prawa konkurencji prowadzonych przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów lub Komisję Europejską.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.