Fedrujący pod ziemią górnik musi mieć kondycję, żeby przemierzać nieraz długie trasy w wyrobiskach kopalnianych. Pod tym względem przydatność do zawodu w osobliwy sposób przetestowało pół wieku temu dwóch uczniów drugiej klasy Zasadniczej Szkoły Górniczej w Nowej Rudzie.
Starszy z chłopców miał 17 lat i pochodził z Wałbrzycha, ale na czas nauki szkolnej zamieszkiwał czasowo w internacie szkoły górniczej w Nowej Rudzie Słupcu. Drugi chłopak był o dwa lata młodszy, pochodził z Bieganowa i wywodził się z rodziny górniczej. Jego ojciec był górnikiem-rencistą, a matka kierowniczką szkoły w Bieganowie koło Nowej Rudy.
Chłopcy postanowili w piątek ,11 lutego 1972 r., zamiast na lekcje, pójść na wagary. Ze Słupca wybrali się na południe, do położonej kilka kilometrów przygranicznej wioski Tłumaczów. To miejscowość, przez którą niegdyś prowadzono tranzyt kolejowy wałbrzyskiego węgla w stronę Kłodzka, a współcześnie słynie z kamieniołomów melafiru.
Zabawiwszy w Tłumaczowie wagarowicze wybrali się pieszo na przełaj w stronę Nowej Rudy, żeby skrócić sobie drogę. Niestety, ewidentnie ją pomylili, a może nie orientowali się zbyt dobrze w terenie, bo około godziny 10.30 nieświadomie przekroczyli granicę do Czechosłowacji. Zorientowawszy się, że są za granicą, zmienili swoje plany i zdecydowali się przedłużyć wagary. Postanowili zwiedzić Náchod - czechosłowackie miasto sąsiadujące z Kudową-Zdrojem. Náchod leży już w znacznej odległości od Nowej Rudy, po drugiej stronie Gór Stołowych. Najwyraźniej uczniom zasadniczej szkoły górniczej sił nie brakowało, bo do Náchodu doszli pieszo.
Tymczasem w szkole górniczej, w internacie i w domu nieobecność chłopców wyszła na jaw. Ani rodzice, ani opiekunowie internatu nie wiedzieli, co się z nimi stało. Po głowach mogły krążyć różnorakie myśli...
Wagarowicze w końcu uznali, że dalsza eskapada nie ma sensu. Wieczorem około godz. 19 zgłosili się w Náchodzie na posterunek czechosłowackiej milicji. Po dopełnieniu formalności jeszcze tego samego dnia o godz. 23.30 nastolatkowie zostali odtransportowani na położone najbliżej Nowej Rudy przejście graniczne Otovice - Tłumaczów. W Otovicach przekazano ich polskim władzom. Po przeprowadzeniu stosownego dochodzenia nazajutrz w porze obiadowej, o godz. 14 zostali przekazani rodzicom.
Jak długą trasę przebyli dwaj uczniowie górniczej zawodówki? Gdyby dzisiaj chcieć przejść z Tłumaczowa do Náchodu szlakami turystycznymi po polskiej stronie, przez Radków i Kudowę-Zdrój, zajęłoby to dziesięć i pół godziny samego tylko marszu bez odpoczynków. Taka trasa liczyłaby 34 kilometry. Trasa wędrówki po czeskiej stronie mogła mieć bardzo podobną długość.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.