Dokładnie w nocy z 24 na 25 października, czyli z soboty na niedzielę, przestawimy wskazówki zegarka z godziny 3 na 2. Pośpimy godzinę dłużej i rano, jednak gdy się zbudzimy dzień stanie się o wiele krótszy. Plany z rezygnacji tych zmian póki co spaliły na panewce. Zapowiadało się, że zrezygnujemy na stałe ze zmian czasu, a ostatnią operację przeprowadzimy w marcu 2021 roku. Jednak koronawirus namieszał i plany te zostały zawieszone.
Przepisy dotyczące zmiany czasu reguluje rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów. W przeprowadzonej przez Komisję Europejską ankiecie aż 95 proc. Polaków opowiedziało się za likwidacją zmian czasu. To było najwięcej w Europie.
Rozróżnienie na czas zimowy i letni stosuje się w blisko 70 krajach na całym świecie. W 2014 r. na stałe na czas zimowy przeszła Rosja. U nas po raz pierwszy zmiana czasu została wprowadzona w okresie międzywojennym, następnie w latach 1946-1949 i 1957-1964. Od 1977 roku obowiązuje nieprzerwanie.
Zmiany czasu mają spowodować efektywniejsze wykorzystanie światła dziennego. Latem standardowy czas geograficzny jest przesuwany o godzinę do przodu, więc czas aktywności człowieka jest lepiej dopasowany do godzin, w których jest najwięcej światła słonecznego.
Parlament Europejski opowiedział się w marcu 2019 r. za projektem regulacji, które mają znieść w zmianę czasu. Projekt nowelizacji przewiduje, że ostatnia zmiana czasu we Wspólnocie miałaby nastąpić w 2021 r. Ostatecznie jednak to państwa członkowskie zdecydują o tym, w której strefie czasowej chcą się znaleźć.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.