Co zdaniem Johanna Wolfganga von Goethe jest „po dziesięciokroć fascynując krainą, która tworzy szczególnie piękną i zmysłową całość”? Tak, tymi słowami niemiecki poeta określił Śląsk. Tym też cytatem rozpoczyna swą książkę „Śląsk magiczny” emerytowany pracownik starostwa powiatowego w Tarnowskich Górach, Jan Hahn. W jego opowieści nie brakuje miejsc i odniesień do górnictwa, które przez wieki stanowiło o obliczu całego Śląska, zarówno Dolnego, jak i Górnego.
Książkę Jana Hahna wydało właśnie jedno z katowickich wydawnictw. Już sam przegląd spisu treści mówi nam, którą część Śląska autor szczególnie umiłował. To Śląsk Dolny oraz jego rodzinne Tarnowskie Góry. Ślęża, Góra Świętej Anny, Śnieżka, Śnieżnik, Landeskrone, Pradziad, Łysa Góra, Kryształowa Góra, Góry Tarnowskie - to tytuły pierwszych rozdziałów książki. Kolejne poświęcone są Kotlinie Jeleniogórskiej, Dolinie Bobru, Kotlinie Kłodzkiej, Kotlinie Kamiennogórskiej i Dolinie Górnej Wisły.
Z pozoru może się więc wydawać, że jest to książka dla miłośników turystycznych wędrówek górskich, ale to tylko pozór. Autor, absolwent filologii słowiańskiej na Uniwersytecie Śląskim, tłumacz języka serbskochorwackiego, zabiera nas bowiem w podróż po zabytkach i okolicach ważnych dla dziejów Śląska. Skoro tak, to nie mogło więc w tej opowieści zabraknąć miejsca dla wątków górniczych.
Czytelnik znajdzie więc w rozdziale poświęconym miastu Tarnowskie Góry wyjaśnienia, że jego nazwa mniej ma wspólnego z górzystością, a więcej z górnictwem. Jest wzmianka o ludowej przypowieści, jak to św. Barbara uciekała przed ojcem kopalnianymi chodnikami, nie zabrakło też przypomnienia, że sławny zbiór zasad i przywilejów Ordunek Gorny nie odnosił się do góralszczyzny, lecz do kopalń.
Autor, kreśląc obraz poszczególnych zakątków Śląska, potrafi sugestywnie wskazywać nie tylko na dobre, lecz także na negatywne skutki działalności górniczej. Wspominając o programie Riese, polegającym na drążeniu w Górach Sowich wyrobisk górniczych pod budowę podziemnej kwatery wodza Trzeciej Rzeszy, Jan Hahn pisze o demonach, które zrodziła erupcja zła związana z tą inwestycją. Chyba nikt inny tak dosadnie tego nie określił.
Natomiast opowiadając o wydobyciu złota w Górach Opawskich, w Zlatych Horach i Głuchołazach, wskazuje, że już w XIII w. „wydobycie w tych dwu osadach rozwinęło się do tego stopnia, że wywołało degradację środowiska. Lasy zostały wycięte, rzeki zanieczyszczone, ziemia podziurawiona szybami i sztolniami, upstrzona (jak w "moich" Tarnowskich Górach) kopcami i zwałami”. Jednak, jak konstatuje autor, śląskie złoto za jakiś cza okazało się zbyt drogie w porównaniu z tym przywożonym z Ameryki przez konkwistadorów.
W „Śląsku magicznym” nie zabrakło też wzmianki o wydobyciu uranu w Kletnie czy o zamknięciu kopalni w Złotym Stoku, zamienionej potem w trasę podziemną. Ba, można znaleźć nawet informacje o jej obecnym funkcjonowaniu: „Złoto w kopalni występuje w śladowych ilościach. Prawdziwym złotem, jak mawia właścicielka Kopalni Złota Elżbieta Szumska, są turyści, którzy coraz liczniej (w 2015 r. było ich 180 tys.) zjawiają się w tym miejscu.”
Zaglądając w swej literackiej wędrówce do Srebrnej Góry, położonej na pograniczu Gór Bardzkich i Gór Sowich, autor pamięta nie tylko o tamtejszej twierdzy, lecz także i o trwających staraniach, by jedną ze sztolni udostępnić zwiedzającym.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.