Do końca września projekt, długo oczekiwanej przez biznes związany z lądową energetyką wiatrową, nowelizacji ustawy odległościowej trafi do uzgodnień międzyresortowych, a potem do konsultacji publicznych. Jak zapewnia Przemysław Hofman, zastępca dyrektora departamentu gospodarki niskoemisyjnej w Ministerstwie Rozwoju, resort zdaje sobie sprawę z wagi problemu. Czy dzięki temu także w górniczych miastach pojawią się wiatraki produkujące energię?
- Dopinamy projekt. Wiemy jak jest istotny. Pełen emocji dyskurs wobec energetyki wiatrowej, toczy się jedynie wtedy, gdy inwestycje są zlokalizowane niedaleko miejsc zamieszkania. Chcemy, by wszyscy mogli się wypowiedzieć. Wnioski weźmiemy pod uwagę przy formułowaniu ostatecznej wersji projektu nowelizacji. Wejście w życie tych przepisów planowane jest na początku 2021 r. To kompromis pomiędzy potrzebą zapewnienia czystej energii, a potrzebą zapewnienia poczucia bezpieczeństwa środowisk lokalnych – mówił Przemysław Hofman podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
Obecne regulacje zahamowały proces budowy farm wiatrowych na lądzie. To przez istnienie w przepisach jednej dopuszczalnej odległości budowanego wiatraka od zabudowy mieszkalnej (wysokość urządzenia pomnożona przez 10).
- To powoduje, że duża część terenu kraju jest wyłączona z możliwości postawienia farmy wiatrowej. Obecnie stawiane farmy są budowane na podstawie przepisów przejściowych. To się niebawem skończy i będzie brak możliwości realizowania inwestycji wiatrowych. Także tam, gdzie gminy są gotowe takie inwestycje gościć – podkreślił Hofman.
Dodał, że projekt nowelizacji projekt zakłada uelastycznienie odległości. Obecny przepis będzie punktem wyjścia.
- Wprowadzamy możliwość, że gmina może przyjąć w planie zagospodarowania przestrzennego mniejszą odległość niż 10-krotność wysokości wiatraka. Chcemy wzmocnić i zabezpieczyć uelastycznienie minimalną odległością, która będzie wynosić 500 m. Ta sama odległość będzie obowiązywać przy nowych nieruchomościach planowanych w pobliżu istniejących farm wiatrowych – mówił Hofman.
Wyjaśnił, że w Europie o odległości decyduje procedura środowiskowa, m.in. pomiar hałasu. Są też minimalne odległości: 400-600 m, w niewielu przypadkach większe.
- Chcemy by społeczności lokalne nie poczuły się zagrożone. Wzmacniamy procedury konsultacji z mieszkańcami. Wprowadzamy dodatkowy rozdział o lokalizacji, gdzie określa się obowiązek konsultacji na bardzo wczesnym etapie procedury i obowiązkowe składy ze strony publicznej, by do mieszkańców dotarła precyzyjna informacja o inwestycji i jej skutkach. Druga rzecz to wprowadzenie obowiązku poddawania się przez elektrownie kontrolom prowadzonym przez Urząd Dozoru Techniczego raz na 4 lata – informował Hofman.
Lipska Agnieszka, partner Dentos, uznała projekt nowelizacji za spójny z tym co środowisko wiatrowe postulowało.
- Widzimy, że ministerstwo czuje potrzebę przeprowadzenia tej nowelizacji i uważają za pilną, bo ustawa odległościowa zahamowała rozwój energetyki wiatrowej w Polsce. Ta luka jest trudna dla nas wszystkich i utrudnia dotrzymanie efektów dekarbonizacji – mówiła Lipska.
Odbiór energii wiatrowej ma w społeczeństwie poparcie na poziomie 82 proc. Odbiór negatywny jest powodowany bliskością inwestycji od miejsca zamieszkania.
Katarzyna Szwed-Lipińska, dyrektor departamentu OZE w Urzędzie Regulacji Energetyki, podkreśliła, że założenia nowelizacji wydają się słuszne w konteście ochrony społeczeństw lokalnych: - Ale diabeł tkwi w szczegółach. Wszystko zależy od czasu trwania konsultacji, szybkości przyjęcia nowelizacji ustawy, bo przez jej brak wiele projektów jest zamrożonych. Energetyka wiatrowa na lądzie jest istotna, o ile chodzi o rozwój OZE. By mówić o sukcesie i wpływie na miks energetyczny to musi odbyć sprawnie i szybko – mówiła.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.