W sobotę Polska przyjęła amerykańskie zaproszenie i przystąpiła do globalnej inicjatywy ws. wydobycia gazu łupkowego. Zdaniem szefowej amerykańskiej dyplomacji Hillary Clinton to znak wiodącej roli naszego kraju w światowym sektorze energetycznym.
Wstępne opracowania amerykańskich firm szacują nasze zasoby gazu łupkowego na minimum 1,5 bln m sześc. Dla porównania, ilość gazu w konwencjonalnych złożach szacuje się w Rosji na 47 bln m sześc., w Katarze - 14 bln m sześc, a w Iraku - 3 bln m sześc.
Według wiceministra środowiska, głównego geologa kraju Henryka Jezierskiego, za pięć lat dowiemy się, czy i ile mamy gazu łupkowego w Polsce, a przygotowania do eksploatacji rozpoczną się najwcześniej za 10 do 15 lat.
Eksploatacja złóż gazu łupkowego jest znacznie droższe od złóż konwencjonalnych. O ile konwencjonalny gaz ziemny migruje w skałach, a następnie gromadzi się w stosunkowo łatwych do eksploatowania tzw. pułapkach, czyli szczelinach skalnych, gaz łupkowy (tzw. shale gas) gromadzi się w zamkniętych strukturach skalnych. Trudniej go wydobyć i wymaga to specjalnych technologii, m.in. tzw. kruszenia (szczelinowania) i blokowania skał.
Dzięki zastosowaniu nowoczesnych technologii w wykrywaniu i w wydobyciu gazu łupkowego w USA, Stany Zjednoczone stały się niezależne od importu gazu, w tym gazu skroplonego LNG. W latach 2004-08 produkcja gazu łupkowego w USA potroiła się.
Obecnie Amerykanie wyprzedzili Rosję i stali się największymi producentami gazu w świecie.
W ciągu ostatnich dwóch lat polski resort środowiska wydał ok. 60 koncesji na poszukiwanie gazu łupkowego w Polsce, głównie amerykańskim firmom - Exxon Mobil, Chevron, Maraton, ConocoPhillips i kanadyjskiej Lane Energy. 11 koncesji ma też Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo.
Zdaniem Państwowego Instytutu Geologicznego w Polsce może być ok. 150 mld m sześc. gazu łupkowego. Mimo że to 10 proc. tego, co szacują Amerykanie, to więcej od eksploatowanych zasobów gazu w polskich złożach konwencjonalnych. Według instytutu, wśród wydanych w ciągu ostatnich dwóch lat koncesji około połowa może być perspektywiczna.
W połowie czerwca w miejscowości Łebień w gminie Nowa Wieś Lęborska (Pomorskie) rozpoczęły się prace wiertnicze przy pierwszym w Polsce odwiercie poszukiwawczym gazu łupkowego. Wykonała go firma Lane Energy.
Na jesień zaplanowane jest rozpoczęcie badań sejsmicznych złóż gazu łupkowego na Lubelszczyźnie. Przeprowadzi je w okolicach Grabowca koncern energetyczny Chevron. W przyszłym roku planowane są odwierty. Prace badawcze i poszukiwawcze potrwają cztery lata.
Ekonomistka z ośrodka badawczego CER (Centre for European Reform) Katinka Barysch ma wątpliwości, czy gazowy sukces USA jest do powtórzenia w UE. Jej zdaniem europejskie wyceny rezerw oparte są na badaniach geologicznych przeprowadzanych w zupełnie innych celach, niż ustalenie pojemności złóż gazu znajdujących się między formacjami skalnymi.
Na Węgrzech wywiercono dwie studnie, ale zaprzestano prac, uznając, że eksploatacja jest nierentowna. W Szwecji uznano, iż ryzyko dla środowiska jest zbyt duże, bez względu na to, czy gaz jest. Okres między wierceniem pierwszej studni a eksploatacją gazu w celach komercyjnych to ok. 10 lat.
Firmy zainteresowane poszukiwaniem w Polsce gazu, w tym łupkowego, muszą wnosić opłaty - w sumie sięgają one nawet kilku milionów złotych. Podmiot składający wniosek o koncesję na poszukiwanie m.in. gazu z łupków, wnosi też opłatę administracyjną oraz za użytkowanie górnicze, czyli opłatę za to, że może prowadzić prace geologiczne w miejscach należących do Skarbu Państwa.
Firma, która otrzyma koncesję poszukiwawczą, może rozpocząć tzw. działalność rozpoznawczą na terenie objętym koncesją i ubiegać się o koncesję eksploatacyjną. W momencie rozpoczęcia eksploatacji, przedsiębiorstwo płaci określaną w rozporządzeniu Rady Ministrów opłatę, uzależnioną od wielkości wydobycia. Obecnie za 1000 m sześc. gazu ziemnego wynosi ona ok. 5 zł.
Jeżeli chcesz codziennie otrzymywać informacje o aktualnych publikacjach ukazujących się na portalu netTG.pl Gospodarka i Ludzie, zapisz się do newslettera.